Lech wygwizdany, skrytykowany, doprowadza kibiców do szału. Bakero go tłumaczy

Wściekłość na trybunach, gwizdy i krytyka - mistrzowie Polski znów zagrali słabo i znów nasłuchali się od swoich fanów po kiepskim meczu z Polonią Bytom. Trener Lecha Jose Bakero jednak tłumaczy: - Tak musiało być.

Dziś Wisła - Zagłębie Lubin i Polonia - GKS Bełchatów >

 

Poznaniacy doprowadzają w tym sezonie swych fanów do szału. Raz grają dobrze, nawet bardzo dobrze - najczęściej w pucharach albo w niektórych meczach ligowych, np. z Wisłą Kraków. Zaraz potem wracają jednak do gry, od której aż bolą oczy. Tak było w meczu Polonią Bytom. - Mówicie: Lech grał słabo. Doceńmy jednak grę Polonii Bytom, bo gra się tak jak przeciwnik pozwala i to my byliśmy dla Lecha trudnością w konstruowaniu akcji - komentował po meczu trener bytomskiej Polonii Jan Urban. Po jego przyjściu zespół Polonii zdobywał punkty, choć - jak mówi sam Urban - wcale nie grał dobrze. Teraz było odwrotnie, a Polonii trafił się słabo dysponowany Lech. Niewiele brakowało, aby z tego skorzystała. Dwukrotnie Lecha ratowała poprzeczka, z czego raz - po samobójczym strzale Grzegorza Wojtkowiaka. Chaos, jaki miał miejsce w polu karnym Lecha podczas tej sytuacji jest znamiennym symbolem tego meczu i urąga mistrzom Polski. Ostatecznie wystarczyła im jednak bramka strzelona na samym początku meczu przez Łotysza Artjomsa Rudnevsa po błędzie bytomskiego bramkarza - i puścił strefę spadkową, w której pobyt był dla mistrzów kraju powodem do wielkiego wstydu.

- Rozumiem, że nasza gra mogła nie podobać się kibicom. Mają prawo być niezadowoleni. To jednak dlatego, że w tygodniu dokręciłem zespołowi śrubę i bardzo intensywnie trenowaliśmy nad motoryką. To był jedyny taki tydzień, w którym mogliśmy to zrobić, więc proszę się nie dziwić, że piłkarzom brakowało świeżości - mówił hiszpański szkoleniowiec. Piłkarze Lecha Poznań potwierdzili, że pracowali bardzo ciężko i czują to w kościach. - We wtorek i środę treningi były szczegołnie mocne. Przypominało to w sumie zgrupowanie w Szklarskiej Porębie - mówi Krzysztof Kotorowski. - Dobrze, że w tej sytuacji w ogóle wygraliśmy. Polonia po przerwie była szybsza - dodał Bartosz Bosacki.

Czy te ostre treningi w trakcie rundy to "poprawianie" po zwolnionym trenerze Jacku Zielińskim? Wygląda na to, że zimą Lecha czeka ciężki trening pod ręką Hiszpana. - Ech, przeżyliśmy treningi z trenerem Smudą, a proszę mi wierzyć, że nie było łatwo, to przeżyjemy też trenera Bakero - uśmiechał się tylko Krzysztof Kotorowski.

Mecz na nowym stadionie w Poznaniu oglądało niemal 22 tysiące ludzi. Taka masa nie przyszła w Poznaniu na mecz z nieuznawaną za zbyt atrakcyjnego rywala Polonią Bytom od 35 lat, od listopada 1975 r. To świadczy o tym, że nawet kiepska gra Lecha i mało atrakcyjny rywal nie rzutują na frekwencję. Lech założył w budżecie przed sezonem średnią 25 tys. widzów. Wydawało się, że przesadził. Okazuje się, że nie. Wśród widzów była też liczna, ponad 1000-osobowa grupa fanów z Bytomia. To też pewna reguła - kibice ryalizujących z Lechem drużyn licznie przyjeżdżają do Poznania także z ciekawości, by zobaczyć na razie jedyny taki w Polsce stadion.

Lech wygrał skromnie z Polonią B. - strona meczu ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.