Trener Odry: Już nie z takiej opresji wychodziliśmy

Bułgar Ilijan Micanski już w pierwszej minucie trafił do siatki Odry. - Nie przypominam sobie, abym tak szybko trafił do siatki, gdy jeszcze grałem w moim kraju - przyznawał później. Mecz miał jednak swoją dramaturgię, bo Zagłębie nie potrafiło podwyższyć wyniku, co zemściło się na początku drugiej połowy.

W kontrowersyjnych okolicznościach sędzia Hubert Siejewicz podyktował rzut karny za faul bramkarza na Piotrze Piechniaku. Jedenastkę pewnie wykorzystał Aleksander Kwiek. Później oba zespoły stwarzały sobie sytuacje, ale więcej szczęścia miało Zagłębie, bo co prawda Arkadiusz Onyszko wyszedł zwycięsko z pojedynku sam na sam z rywalem, ale do piłki natychmiast dopadł Fernando Dinis i trafił w samo okienko.

W samej końcówce Odra powinna wyrównać, ale po strzale Stanislava Velickiego piłka trafiła w poprzeczkę. Chwilę później w polu karnym lubinian pojawił się nawet Onyszko, ale nie zdołał trafić do siatki. - Ja nie jestem od strzelania bramek - wypalił schodząc do szatni. - Teraz pozostały nam dwa mecze, gorzej, że ostatni gramy na Wiśle Kraków, to będzie mecz na noże. Musimy najpierw wygrać ze Śląskiem, szkoda, że nasza sytuacja znów się zagmatwała i wylądowaliśmy na miejscu spadkowym - dodawał.

Rozczarowania nie ukrywał także szkoleniowiec Odry Marcin Brosz, który widzi jednak szanse dla swojego klubu. - Już nie z takiej opresji wychodziliśmy - mówił. - Sytuacja jest ciężka, ale nie beznadziejna. Nie kalkulujemy, czy do utrzymania wystarczą dwa zwycięstwa czy cztery punkty. Najpierw musimy wygrać ze Śląskiem, a później czeka nas Wisła.

Dla Onyszki będą to ostatnie mecze w barwach Odry. - Mówiłem, że zostaję do czerwca, taki był układ - przyznaje bramkarz. - Do tej pory starałem się wszystko robić jak najlepiej, tak samo będzie w ostatnich meczach. Mam już oferty, z Polski, są też zagraniczne. Ale decyzji, gdzie zagram jeszcze nie podjąłem.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.