Piłka nożna. Widzew awansuje, PZPN go zdegraduje?

Pierwsza liga kończy rozgrywki 5 czerwca, zostało siedem kolejek. Prowadzący Widzew Łódź ma 13-punktową przewagę na drugą drużyną i awans do ekstraklasy zapewni sobie dużo wcześniej. Prawdopodobnie mniej więcej wtedy, kiedy PZPN kolejny raz zdegraduje go za korupcję.

Sprawa nie ma precedensu. W styczniu 2008 r. PZPN zdegradował Widzew za ustawianie meczów w drugiej lidze w sezonie 2004/05. Latem wyrok uchylił Trybunał Arbitrażowy PKOl, uzasadniając to przedawnieniem czynów korupcyjnych (w bliźniaczych przypadkach Korony Kielce i Zagłębia Lubin protesty odrzucił). PZPN poszedł ze skargą kasacyjną do Sądu Najwyższego. Ten 10 czerwca 2009 r. orzekł, że korupcja w sporcie nie powinna się przedawniać, i cofnął sprawę do ponownego rozpatrzenia w TA PKOl.

Związek zinterpretował orzeczenie SN na niekorzyść Widzewa i nie dopuścił go latem ubiegłego roku do ekstraklasy (mimo awansu zdobytego na boisku). Tymczasem po czterech kolejkach sezonu 2009/10 TA PKOl cofnął sprawę do Wydziału Dyscypliny PZPN.

Łodzianie zażądali włączenia do ekstraklasy, ale nie mieli żadnego poparcia w środowisku. Nikt nie chciał umierać za Widzew - ani w PZPN, ani w prowadzącej rozgrywki Ekstraklasie SA, ani w transmitującym je Canal+. Najczęściej powtarzanym argumentem wytaczanym przeciw klubowi było to, że w chwili rozpoczynania sezonu obowiązywał wyrok degradujący.

Właściciel Widzewa, nielubiany w układzie rządzącym w PZPN (m.in. za odważną krytykę działaczy na zjazdach) Sylwester Cacek najpierw zaproponował ugodę na swoich warunkach, a kiedy związek odmówił - otwarcie wezwał do zapłaty ponad 16 mln zł. Na tyle wycenił straty klubu spowodowane bezprawną degradacją. Ostatnio zrobił kolejny krok - wystąpił do sądu powszechnego, by ten wezwał PZPN do ugody, oraz zapowiedział, że wystąpi do sądu jako poszkodowana osoba prywatna (klubowi zabraniają tego międzynarodowe przepisy). Celem nadal jest gigantyczne odszkodowanie.

Związek nie komentował posunięć właściciela Widzewa. Oficjalnie ograniczał się jedynie do informacji, że czeka na orzeczenie WD. Tyle że w wydziale też niewiele się działo. - Czekam na materiały z prokuratury, na podstawie których wydamy orzeczenie. Prośbę do Wrocławia skierowałem już na początku roku - rozkładał ręce przewodniczący Artur Jędrych.

I oto wreszcie mamy przełom. - Wysłałem do związku komplet materiałów - zdradza prowadzący śledztwo w aferze korupcyjnej Jerzy Kasiura z wrocławskiej prokuratury. I zaskakująco dodaje: - Są dużo mocniejsze niż te, na podstawie których PZPN zdegradował Widzew ponad dwa lata temu. Doszły zeznania wielu osób zebrane w tzw. wątku zorganizowanej grupy przestępczej ustawiającej mecze w polskiej piłce.

Kasiura tłumaczy zwłokę w przekazaniu danych związkowi koniecznością przygotowania kolejnego aktu oskarżenia, właśnie w sprawie owej grupy. - Do końca maja akt powinien znaleźć się w sądzie. Oskarżonych będzie ponad 100. Wcześniej nie chcieliśmy, żeby cokolwiek w tej sprawie od nas wypłynęło - tłumaczy.

- W takim razie przewiduję, że i my do końca maja wydamy wyrok - ujawnia Jędrych.

Jaki będzie - na to pytanie szef WD nie chce odpowiedzieć. Jeszcze bardziej kategorycznie odmawia komentarza do powtarzanej anonimowo na związkowych korytarzach teorii, że Cackowe kroki są doskonałym pretekstem do ponownego zdegradowania Widzewa. W ten sposób PZPN wytrąci właścicielowi Widzewa z ręki oręż w walce o milionowe odszkodowanie, bo jego żądania staną się bezpodstawne (degradacja prawnie umocowane, tyle że przesunięta w czasie).

Ale czy dziś klub z Łodzi znów można ukarać wyrokiem relegującym, skoro obowiązuje uchwała abolicyjna mówiąca, że od 1 lipca 2009 kluby nie mogą być degradowane za korupcję sprzed 30 czerwca 2005? - W przepisach jest punkt, który jednak dopuszcza degradację w przypadku korupcji ciągłej - przypomina Jędrych. W pierwszym procesie Widzew miał 12 zarzutów, teraz - jak twierdzi prokuratura - materiały są mocniejsze...

Czy to oznacza, że Widzew drugi raz z rzędu wygra pierwszą ligę, po czym i tak zostanie w niej na trzeci kolejny sezon? - Degradacja formalnie jest możliwa. Z tym że w takim przypadku należałoby niewątpliwie przyjąć, że klub odbył karę już w kończącym się sezonie. Gra Widzewa w ekstraklasie w przyszłym sezonie jest więc raczej przesądzona, o ile klub wywalczy awans na boisku - wyjaśnia Jędrych.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.