Odra: miłe złego początki

Choć Odra do przerwy prowadziła w Białymstoku, ostatecznie przegrała. Głównie dlatego, że wśród gospodarzy grał Tomasz Frankowski.

Ekstraklasa.tv: Zobacz najciekawsze sytuacje meczu >

Białostoczanie do nowego sezonu w ekstraklasie przystępowali w niezwykle trudnej sytuacji. Zaczynają go bowiem z bagażem 10 minusowych punktów - kara za korupcję. W sobotę z tego balastu zostało siedem "oczek".

- Zrobiliśmy ten pierwszy krok, na który wszyscy liczyli, ale nie można też powiedzieć, że mamy już tylko minus siedem - stwierdził po meczu Frankowski, który strzelił wspaniałego gola.

W I połowie wodzisławianie grali nieźle, ale albo strzelali niecelnie, albo na posterunku był Rafał Gikiewicz. Bramkarz Jagi w pierwszych sytuacjach interweniował dość pewnie, jednak nie popisał się na minutę przed przerwą. Wówczas to debiutujący w barwach Odry Piotr Piechniak zdecydował się na uderzenie z ok. 25 m. Mimo że strzał nie był mocny, Gikiewicz popełnił koszmarny błąd. Nie zdołał złapać lecącej piłki i w zasadzie sam wrzucił ją sobie do bramki.

- Nie ma co ukrywać, że we wpisaniu się na listę strzelców bardzo pomógł mi bramkarz - mówił Piechniak.

- Byłem zdekoncentrowany, popełniłem błąd i nie zamierzam się usprawiedliwiać. Żartowaliśmy nawet z chłopakami w szatni, że jakieś toksyczne rękawice dzisiaj miałem - stwierdził Gikiewicz.

Trener Ryszard Wieczorek powinien swym podopiecznym na najbliższych zajęciach zrobić test z zasad gry w piłkę nożną. W sobotę pokazali bowiem, że niektórzy z nich nie znają podstaw. Dowód tego dali w 51. minucie. Wówczas to białostoczanie wykonywali rzut z autu w pobliżu pola karnego rywali. Krzysztof Król rzucił piłkę do stojącego za obrońcami Frankowskiego, ten pięknym i precyzyjnym strzałem pokonał Stachowiaka. Gracze z Wodzisławia Śląskiego chyba nie byli świadomi, że - według przepisów gry w piłkę nożną - gdy zawodnik otrzymuję piłkę bezpośrednio z rzutu z autu, nie ma spalonego.

- Dostaliśmy frajerską bramkę - nie ma złudzeń Piechniak.

- Klasowy zespół nie może sobie pozwolić na taki błąd, jaki popełniliśmy. Taka sytuacja nie może się przytrafić. Nie wiem, z czego ona wynikała, może z problemów z komunikacją, a może z niewiedzy - zastanawia się trener Wieczorek.

- Nie podlega jednak dyskusji fakt, że Tomek Frankowski słynie z pięknych goli i nam takiego strzelił. Należy mu się szacunek - przyznaje bramkarz Odry, który dosłownie minutę wcześniej uratował swój zespół w beznadziejnej sytuacji, broniąc uderzenia właśnie Frankowskiego oraz Grosickiego. W 66. minucie mimo dobrej postawy ponownie musiał wyciągnąć piłkę ze swej bramki. Frankowski zagrał kapitalną piłkę do Grosickiego, ten pokazał to, z czego słynie, czyli szybkość. Z niebywałą łatwością uciekł rywalom i pokonał Stachowiaka.

Jagiellonia Białystok - Odra Wodzisław Śląski 2:1 (0:1)

Bramki: Tomasz Frankowski (51.), Kamil Grosicki (66.) - Piotr Piechniak (44.).

Jagiellonia: Gikiewicz - Lewczuk, Stano, Skerla, Król (78. Norambuena) - Geworgian, Hermes, Bruno, Reich (65. Jarecki) - Grosicki (82. Zawistowski), Frankowski.

Odra: Stachowiak - Pielorz Ż , Kowalczyk, Dymkowski, Kokoszka (77. Chwalibogowski Ż) - Piechniak, Malinowski, Woś (60. Mójta), Kwiek Ż , Wodecki (75. Radżinevicius) - Matulevicius.

Sędziował: Włodzimierz Bartos (Łódź). Widzów: około 5000.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.