Wodzisław żyje finałem Pucharu Ekstraklasy

Dla gospodarzy środowy mecz ze Śląskiem Wrocław to szansa zdobycia pierwszego klubowego trofeum. I chociaż rzecz dotyczy mało prestiżowego Pucharu Ekstraklasy, w Wodzisławiu wiedzą swoje. - Bardzo chętnie wpisałbym sobie w CV, że zdobyłem ten puchar. Bo na razie w tej rubryce mam pusto - mówi mający za sobą prawie trzysta występów w ekstraklasie pomocnik Odry Marcin Malinowski.

Finał rozpocznie się o godz. 20. Spotkanie transmitować będzie stacja Polsat Sport. Mecze PE mają słabą frekwencję, ale organizatorzy liczą na pełne trybuny. Bilety wstępu kosztują 10 zł (trybuny otwarte) i 15 zł (trybuna kryta). Za darmo mecz obejrzą właściciele karnetów, młodzież do lat 16 oraz zorganizowane grupy z opiekunem. Przed wejściem na sektory kibicom zostanie rozdanych 3 tys. koszulek Odry.

Impreza rozpocznie się już o godz. 18. Z wodzisławskiego rynku w kierunku obiektu Odry przemaszeruje orkiestra dęta KWK "Borynia" w towarzystwie mażoretek. Na stadionie będzie koncertował lokalny zespół rockowy Chemical Garage. W programie przewidziano też spektakl przygotowany przez Teatr Wodzisławskiej Ulicy oraz konkursy z nagrodami.

- To wielkie wydarzenie. Chcemy dobrze wypaść zarówno na boisku, jak i organizacyjnie - zapewnia prezes klubu Ireneusz Serwotka.

Nie brakuje jednak kłopotów organizacyjnych. - Dziwię się postawie Śląska, bo nie chce z nami współpracować. Rozumiem, że ktoś może się gniewać, że to my zostaliśmy wybrani jako gospodarz, ale niech nie pr óbują destabilizować sytuacji - denerwuje się Serwotka.

Wrocławski klub domagał się 50 proc. biletów na mecz, a dostał 30 proc., czyli ok. 2 tys. - Śląsk nie przedstawił nam imiennej listy uczestników. Boję się, że jeśli wrocławscy kibice przyjadą na własną rękę, to potem ich identyfikacja będzie długo trwała - mówi Serwotka.

Problemy kadrowe Odry przed meczem sprowadzają się do obsady bramki. Adam Stachowiak mocno ucierpiał w ostatnim meczu ligowym z Cracovią (ma rozcięte czoło). Za kartki pauzuje napastnik Maciej Korzym. - Adam jest ciężko poobijany, a z urazami głowy nie ma żartów. Na treningu tylko truchtał. Decyzja o jego grze zapadnie po konsultacji z lekarzem - mówi Paweł Primel, trener bramkarzy Odry. - Złapaliśmy formę w końcówce sezonu. Mamy siły i potrafimy zagonić każdy zespół - dodaje Primel.

Jeśli jego słowa potwierdzą się na boisku, klubowa kasa Odry wzbogaci się o dodatkowy milion złotych. - Nie jesteśmy zamożnym klubem, więc jest o co walczyć - kończy Malinowski.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.