Ligowy falstart Odry

Inauguracja rundy wiosennej w Wodzisławiu wypadła beznadziejnie. Dwa katastrofalne błędy stopera Odry Krzysztofa Markowskiego i czerwona kartka dla bramkarza Adama Stachowiaka przekreśliły szanse wodzisławian na korzystny rezultat w meczu z ŁKS-em

O tym, jak potoczy się mecz, wiadomo było już po dziesięciu minutach, kiedy bramkarz Odry Adam Stachowiak sfaulował poza polem karnym wychodzącego na czystą pozycję Pawła Drumlaka. Golkiper próbował w ten sposób ratować sytuację po koszmarnym błędzie debiutującego w Odrze Markowskiego, który wcześniej z ok. 40 metrów podawał do niego piłkę głową! W uszczuplonym składzie Odra prezentowała się tragicznie słabo i miała kłopoty z wymianą więcej niż dwóch celnych podań. Piłkarze drugiej linii bez wyjątku nie mieli żadnego pomysłu na rozerwanie ciasno grających ze sobą formacji ŁKS-u, czego efektem były mnożące się niecelne podania. Biorąc pod uwagę szybkość i składność akcji gości, trudno uwierzyć, że ŁKS nie rozegrał w okresie przygotowawczym ani jednego meczu na trawiastym boisku! Przy zawężonym przez gości polu gry, nerwowych poczynaniach Jana Wosia i spółki nie trzeba było długo czekać na decydujący cios przeciwnika. Kolejna fatalna strata piłki przez Markowskiego w środku pola skończyła się golem Vahana Geworgiana w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. - Dostrzegłem Piotrka Świerczewskiego, który wołał, żebym mu podał. Zagraliśmy klepkę, którą na co dzień ćwiczymy, i udało nam się to również powtórzyć w meczu - cieszył się strzelec gola.

Dlaczego trener Ryszard Wieczorek zdecydował się wystawić na stoperze Markowskiego zamiast doświadczonego w ligowych bojach Marcina Dymkowskiego? - W meczach kontrolnych Markowski prezentował się nieźle. To dobry piłkarz, ale jak widać, ma kłopot z mentalnością. Myślałem, że właśnie w meczu ze słabszym rywalem będzie mu łatwiej wejść do drużyny. Niestety, nie wyszło - ocenił Wieczorek, który zdjął pechowca z boiska na początku drugiej połowy meczu. Połowy, która mogła zakończyć się pogromem wodzisławian, gdyby tylko Adam Czerkas wykazał się lepszą skutecznością. Czyżby napastnik ŁKS-u litował się nad byłymi kolegami z Odry? W 69. minucie Czerkas zdążył uwolnić się spod opieki Jacka Kowalczyka, minąć Bensza i przed pustą bramką... zatrzymać się z piłką w miejscu. - Chciałem sobie jeszcze raz poprawić piłkę i dopiero uderzyć, ale Bensz zdążył się pozbierać i ją złapał - żałował Czerkas.

Odra swój pierwszy celny strzał w meczu oddało dopiero po godzinie gry. Po serii zmarnowanych przez gości stuprocentowych okazji (kolejno Marcin Smoliński, Czerkas, Geworgyan) zespół Wieczorka też miał swoją szansę na wyrównanie, ale kompletnie bezproduktywny w meczu Piotr Bagnicki z dwóch metrów trafił w bramkarza ŁKS-u - Bogusława Wyparłę. - Gdyby Odra zdobyła wtedy gola, byłaby to wielka niesprawiedliwość - przekonywał najlepszy w ŁKS-ie Tomasz Hajto. Wbrew szumnym zapowiedziom inauguracja ligi w Wodzisławiu wypadła wyjątkowo kiepsko. - Nie tak to sobie wyobrażałem. Czerwona kartka zachwiała u nas równowagą pomiędzy atakiem a obroną. Próbowaliśmy szarpać, ale płynności w grze nie było. Przed meczem zakładaliśmy zwycięstwo i wielu zawodników to chyba sparaliżowało. Poważnie zaplątaliśmy się w tym dole tabeli - uznał Wieczorek. Trener gości Grzegorz Wesołowski przyznał otwarcie, że przyjechał do Wodzisławia po punkt, a wyjechał z trzema.

Odra Wodzisław 0

ŁKS Łódź 1(1)

Bramka: 0:1 Gevorgyan (45.)

Odra: Stachowiak Cz - Kłos, Kowalczyk, Markowski (51. Kwiek), Szary - Woś, Gierczak (10. Bensz), Malinowski, Małkowski - Moskal, Bagnicki (74. Matulevicius).

ŁKS: Wyparło - Radzius, Hajto Ż , Ognjanović, Papeckys Ż Cz - Geworgian (79. Biskup), Kascelan, Świerczewski, Drumlak (89. Kujawa), Smoliński - Djenić (46. Czerkas Ż ).

Sędziował: Adam Kajzer (Rzeszów). Widzów: 3900.

Rozmowy pod szatnią:

Sławomir Szary, obrońca Odry:

Wynik pokazuje, że czerwona kartka ustawiła ten mecz, chociaż grając w dziesiątkę, stworzyliśmy sobie kilka ciekawych sytuacji. Mam nadzieję, że szybko się pozbieramy i w kolejnych meczach będziemy gromadzić punkty. ŁKS niczym nas nie zaskoczył, a bramkę straciliśmy na własne życzenie. Siły mamy. Teraz tylko trzeba poprawić jakość gry oraz skuteczność. Nasza gra nawet nie musi wyglądać jakoś okazale, byleby przynosiła zdobycz punktową. Nie udało się dzisiaj z ŁKS-em, to trzeba szukać szans na Legii.

Tomasz Hajto, obrońca ŁKS-u:

Przyjechaliśmy na gorący teren, gdzie wiele czołowych drużyn traci punkty. Mamy jednak solidny zespół i zasłużenie zwyciężyliśmy. Szkoda tylko, że w drugiej połowie nie dołożyliśmy jeszcze z trzech, czterech bramek. Odra wprawdzie potem rzuciła się na nas, ale te długie podania nie przyniosły im niczego. Może nie był to ładny mecz, ale grunt, że dla nas zwycięski.

not. feli.

Zdaniem trenerów:

Ryszard Wieczorek, Odra Wodzisław:

Jest mi bardzo przykro, że tak się to potoczyło. Przez cały okres przygotowawczy, zarówno w grach kontrolnych, jak i na treningach, widzieliśmy, że wszystko jest w porządku. Nagle piłkarze wychodzą na boisko w meczu ligowym i zachowują się tak, jakby powietrze z nich uszło. Musimy z godnością przyjąć tę porażkę, mamy jeszcze 12 spotkań do rozegrania. Gramy dalej i na pewno walka o utrzymanie wielu zespołów będzie do końca rundy.

Musiałem się zastanawiać, co zrobić po czerwonej kartce, kogo zostawić, a kogo zmienić. Patrząc z perspektywy dzisiejszego meczu, Tomek Moskal zostawił dzisiaj bardzo dużo zdrowia na boisku, a Piotrek Bagnicki miał sytuację, aby uratować remis. Zmieniając Gierczaka, wiedziałem, że ci dwaj napastnicy mogą - dzięki stałym fragmentom - przechylić wynik na naszą korzyść. Nie udało się

Grzegorz Wesołowski, ŁKS Łódź:

Pierwszy mecz na wiosnę to sprawdzian tego, co się robiło zimą. Towarzyszyła temu wielka niepewność. Nie wiedzieliśmy sami, na co nas stać. Mecz był szybki, z dużą liczbą sytuacji podbramkowych. Ta sytuacja z siódmej minuty, kiedy Stachowiak dostał czerwoną kartkę, trochę nas... zdezorganizowała. W pewnym momencie piłkarze nie wiedzieli, jak się zachować, czy gramy o zwycięstwo, czy o ten jeden punkt, po który przyjechaliśmy. Tak więc to nie tylko drużyna Odry się osłabiła, ale w nasze szeregi wkradło się niezdecydowanie. Bramka zdobyta przez nas ustawiła spotkanie. Wygraliśmy zasłużenie. Sytuację, w której Czerkas nie strzelił do pustej bramki, jeszcze raz wspólnie z nim sobie przeanalizuję na wideo. To coś niesamowitego!

not.feli

Copyright © Agora SA