Ekstraklasa. Legia - Lechia. Doktor Home i Pan Away

Do zaistnienia sensacji w ostatniej kolejce ekstraklasy konieczne jest zwycięstwo Lechii nad Legią. Gdańszczanie to jedyny zespół ligi, który był w stanie w tej rundzie zdominować warszawiaków i zepchnąć ich do głębokiej defensywy. Czy stać ich na to po raz drugi?

Dwa oblicza Lechii

Gdyby ten mecz rozgrywano w Gdańsku, szanse na końcowy sukces zawodników znad Bałtyku przedstawiałyby się znacznie wyżej. Na własnym stadionie Lechia jest najskuteczniejszym zespołem ekstraklasy, tam też byli blisko pokonania w dobrym stylu Legii. Nie zdołali jednak postawić kropki nad i, zaś indywidualne błędy wykorzystał Kucharczyk. Gdańszczanie mieli przy tym wyraźną przewagę w posiadaniu piłki (55%), zagrali też znacznie więcej podań kluczowych. Problem Lechii polega jednak na tym, że w wyjazdowych spotkaniach nie są sobą. Mecz tych drużyn na stadionie na Łazienkowskiej miał już zgoła inny przebieg, a w odróżnieniu od gdańszczan warszawianie podobną przewagę statystyczną byli w stanie udokumentować trzema bramkami. Podobnie słabo prezentowała się Lechia w innych spotkaniach wyjazdowych. Tam gdzie rywal nie dał się zdominować i pracowicie przeszkadzał w rozprowadzaniu akcji, podopieczni Piotra Nowaka mieli spore problemy z tworzeniem ataków. Jak na ironię jednak obecna sytuacja w tabeli może się Lechii w tym starciu przysłużyć. Legii do końcowego triumfu może wystarczyć remis, stąd niewykluczone jest bardziej asekuranckie nastawienie, które może nieco ułatwić grę gdańszczanom.

Uzależnienie Legii

Choć Piotr Nowak zarzekał się, że Vadis Odjidja-Ofoe nie otrzyma w tym starciu indywidualnego krycia, nie sposób nie zakładać, że przynajmniej jeden z zawodników Lechii będzie orientował swoje ustawienie na największą gwiazdę Legii. O tym, jak mocno warszawianie zależą od swojego pomocnika można było przekonać się podczas meczu w Białymstoku, gdzie przez cały mecz Jacek Góralski skupiał się przede wszystkim na torpedowaniu poczynań rozgrywającego warszawskiej ekipy. Jak duże to ma znaczenie pokazało spotkanie Legii z Lechem, gdzie ten manewr nie miał miejsca, zaś Odidja-Ofoe z powodzeniem brał udział w wyprowadzaniu kolejnych akcji ofensywnych swojego zespołu. Gdy jednak udało się go wyłączyć, błyskawicznie gra warszawiaków przestawała się kleić.

Bitwa w środku

Środek pola będzie w tym meczu kluczową strefą. Lechia posiada tam zawodników, którzy potrafią dobrze i spokojnie rozprowadzać piłkę. Legia zwłaszcza w bardziej ofensywnej części pomocy nie dysponuje zbyt dużą siłą w pressingu, by móc się temu przeciwstawić. Z tego względu wariantem zastosowanym przez Jacka Magierę powinna być dwójka głębiej grających defensywnych pomocników, zagęszczających strefy przed obroną i błyskawicznie zagrywających piłkę do przodu. Grając w ten sposób Legia może wykorzystać fakt, że Lechia będzie angażować w atak większą liczbę graczy. Szybkie podania do technicznych zawodników ofensywnych to dla warszawiaków i najskuteczniejsza i również najbezpieczniejsza forma atakowania, w każdej sytuacji pozwalająca im mieć więcej graczy za linią piłki. Tym samym choć Legia jest wyraźnym faworytem tego meczu, może rozpocząć go z raczej defensywnym nastawieniem. I będzie to w pełni uzasadnione.

Zobacz wideo
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.