Zdobyliśmy doświadczenie, jakie w polskiej lidze ma tylko Legia Warszawa. Mówię tu o liczbie meczów, którą musieliśmy rozegrać w tym sezonie. Między sukcesem, a porażką granica jest bardzo cienka, byliśmy blisko, żeby uratować ten rok. Kończąc sezon zasadniczy byliśmy trzy punkty od podium. Wiemy jednak dlaczego stało się, jak się stało. Mieliśmy też jednak mnóstwo pecha, to nie jest normalne, że strzeliliśmy tak mało bramek w tak długim sezonie.
Był problem z napastnikami. Klub nie mógł praktycznie skorzystać z Marcina Robaka z powodu kontuzji. Fajnie, że działacze zareagowali na odejście Kaspera Hamalainena i sprowadzono Nicki Bille Nielsena.
Musieliśmy kogoś wziąć, bo zostalibyśmy tylko z Dawidem Kownackim. Nie myślałem, że Nicki nie będzie przygotowany pod względem fizycznym, dojechał do nas w Hiszpanii, zrobiliśmy co mogliśmy. Miał udany debiut z Termalica i od razu wypadł - uraz mięśniowy w meczu z Podbeskidziem. Kownacki pojechał na eliminacje do mistrzostw Europy do lat 19, wrócił z kontuzją i też go nie było. To są ważne rzeczy, które nam się przytrafiały. Szymon Pawłowski złamał kość jarzmową, Karol Linetty miał problemy z żebrem. Tych problemów było za dużo.
Duża, naprawdę duża. Dział skautingu przygotowywał się na to obserwując wielu piłkarzy. Musimy zrobić wszystko, żeby w przyszłym sezonie było zdecydowanie lepiej, poznański kibic tego wymaga. To wielki klub, który musi fanom zaoferować więcej. Nie będzie już z nami Gergo Lovrencsicsa, Sisiego, Wladmiria Wołkowa, Marcina Kamińskiego. Za Dawida, Karola i Tamasa Kadara w każdym momencie może przyjść dobra oferta. Zmiany będą, ale to nie znaczy, że kibice będą patrzyli łagodniejszym okiem. Wymagania są maksymalne.
Zdecydowanie, Lech musi walczyć o najwyższe cele.