Podbeskidzie z hukiem wyleciało z ekstraklasy. Piłkarze Roberta Podolińskiego w przedostatniej kolejce sezonu przegrali w Łęcznej 1:5 i spadli do pierwszej ligi. Drużyna, która była blisko awansu do czołowej ósemki ligi żegna się z ekstraklasą.
- Gdybyśmy byli drużyną, to nie spadlibyśmy z ekstraklasy. Każdy ma na ten temat swoje przemyślenia, ja też. Ale nie chcę wgłębiać się w szczegóły. Mieliśmy integracje, staraliśmy się, żeby to funkcjonowało. Naprawdę robiliśmy wszystko co w naszej mocy. Nie jestem w stanie wytłumaczyć co się z nami stało - mówił z niedowierzaniem Chmiel.
- Czuję straszny żal. Jestem mocno związany z Podbeskidziem. Zależy mi na przyszłości klubu, a teraz nie ma nas w ekstraklasie. Jest mi wstyd, ale trzeba się pozbierać. Nie można się załamać. Najłatwiej spuścić głowy , ale Podbeskidzie musi pokazać, że wierzy i będzie walczyć - mówił po meczu Damian Chmiel.
Podbeskidzie w meczu z Górnikiem Łęczna nie wyglądało na zespół walczący o życie. Gospodarze dominowali nad drużyną z Bielska-Białej. Byli szybsi, zwrotniejsi i bardziej skoncentrowani, a ich zwycięstwo powinno być jeszcze wyższe.
- To co działo się w meczu z Górnikiem Łęczna to katastrofa. Taką grą nie da utrzymać się w ekstraklasie, ale nie tylko ten mecz pokazał nasze słabości. To jest konsekwencja tego wszystkiego co działo się wcześniej. Do mnie jeszcze nie dociera, że Podbeskidzia nie ma już w ekstraklasie. Nie spodziewałem się, że ten sezon zakończy się katastrofą. Naharowaliśmy się, żeby awansować do ekstraklasy, a po kilku latach wracamy do pierwszej ligi - mówił załamany Chmiel.
- Zawiedliśmy kibiców i widocznie nie zasługiwaliśmy na ekstraklasę - przyznał.
Dokładnie miesiąc przed meczem z Górnikiem Łęczna, Podbeskidzie cieszyło się z awansu do czołowej ósemki ligi. Drużyna Podolińskiego świętowała utrzymanie, ale w wyniku ligowego zamieszania musiała walczyć o życie w grupie spadkowej.
- Byliśmy blisko ósemki i za tę walkę należy nam się szacunek. Nie wiem czy to całe zamieszanie wpłynęło na naszą grę. Na poważną analizę przyjdzie czas. Błędów było wiele i trzeba z nich wyciągnąć wnioski. W imieniu całej drużynę chcę przeprosić kibiców. Zawiedliśmy - powiedział pomocnik Podbeskidzia.
- W tych ostatnich meczach było bardzo nerwowo. Nasza gra wyglądała tak, jakbyśmy zapomnieli jak grać w piłkę. To co wyprawialiśmy na boisku, to jest śmiech. Ciężko mi o tym mówić. Robiliśmy wszystko co w naszej mocy, a poza meczem z Koroną przegrywaliśmy wszystko. Odcięło nas i jesteśmy w pierwszej lidze - analizował Chmiel.
Po sezonie w Bielsku-Białej dojedzie do prawdziwej rewolucji. Większość zawodników odejdzie, a z obecnego składu w drużynie pozostaną tylko nieliczni. Tomasz Mikołajko, prezes klubu zapowiedział, że wszyscy piłkarze zostaną rozliczeni ze swojej pracy. Nie będzie taryfy ulgowej.
- Kibice mogą myśleć, że spuściliśmy Podbeskidzie i teraz chcemy uciec. To nie tak. Ja mam ważny kontrakt, ale nie wiem co będzie. Mam swoje ambicje i chcę grać w ekstraklasie. To było moje marzenie. Udało się je zrealizować z Podbeskidziem, ale piękny sen się skończył. Teraz muszę wszystko poukładać w swojej głowie. Wyznaczyć nowe cele i marzenia. To nie jest tak, że żegnam się z Podbeskidziem. Decyzja nie należy do mnie. Nie wiadomo kto zostanie, kto odejdzie. Decyzja należy do szefów klubu. Spodziewam się rewolucji - przyznał Chmiel.
- Byliśmy wysoko w tabeli. Do decydującej fazy przystępowaliśmy z najlepszej pozycji, a teraz spadamy z ekstraklasy. To się w pale nie mieści. To nieprawdopodobne. Życie nas ukarało za minimalizm. Mieliśmy wszystko na talerzu, a każdy kolejny mecz nas dołował. Pewność siebie uciekała, a bez odwagi i charakteru nie da się utrzymać. Walczyliśmy, ale widocznie zbyt słabo - zakończył Chmiel.
źródło: Okazje.info