Do przerwy nie było widać braku Radka Murawskiego, szczególnie w pierwszych trzydziestu pięciu minutach. Tak samo można by było mówić w przypadku Legii, że zabrakło Ondreja Dudy, każdy miał swoje braki.
To prawda. W przypadku Piasta każda strata była bardziej odczuwalna, tak jak w przypadku Murawskiego. Ale podobała mi się gra Marcina Pietrowskiego na jego pozycji. W drużynie Piasta przede wszystkim brakowało mi jakiejś iskry w ofensywie.
Też, zagrał naprawdę słabo. Ale zabrakło też odrobiny szaleństwa, większej pewności siebie. Nespor i Mak do przerwy wyglądali nieźle, zabrakło wyrachowania, dojrzałości piłkarskiej. Legia przewyższała Piasta pod względem mentalnym.
Szczególnie kiedy z boiska zszedł Sasa Ziveć, kiedy on powędrował na ławkę rezerwowych skończyła się gra Piasta. Słoweniec miał dużo strat, ale i tak dawał dużo w ofensywie, Nesporowi z nim na boisku łatwiej było znaleźć sobie miejsce. Piast miał też chyba z tyłu głowy, że remis w Warszawie nie będzie złym wynikiem patrząc na terminarz do końca.
Myślę, że tak, najbardziej na to zasłużył. Nie zapominajmy też o Piotrze Stokowcu, który wykonuje świetną robotę w Lubinie. Między tą dwójką rozstrzygnie się ostateczny wybór.