Ekstraklasa w Sport.pl. Jak Maciej Gajos daje się pomylić bramkarzowi

- Obrońcy muszą nas kontrolować, patrzeć gdzie biegniemy. Wystarczy, że jeden zgubi napastnika i może być problem - opowiada w rozmowie z Sport.pl Maciej Gajos, pomocnik Lecha Poznań.

Gajos to dziś najskuteczniejszy zawodnik poznańskiego Lecha. Wraz z sześcioma spotkaniami w Jagiellonii zdobył już w tym sezonie dziewięć bramek w lidze i to głównie jako pomocnik, więc tym bardziej zaskakująca jest ta statystyka.

- I tak w środku pola, a zwłaszcza tuż za napastnikiem, trzeba mieć bramki i asysty, bo z tego jest się rozliczanym. Tak chyba będzie zawsze - twierdzi Gajos w rozmowie z Sport.pl.

I choć 25-latek jest pomocnikiem, to myśli jak napastnik. Pokazał to w meczu z Cracovią, gdy w znalazł się w polu karnym rywala w odpowiednim miejscu i czasie. Wszystko przez to, że postanowił ruszyć w kierunku dośrodkowanej z prawego skrzydła piłki. - Każdy napastnik jest uczulany na to, żeby tak robić - iść na ten krótki słupek. Czy piłka tam trafi, to drugorzędne, ale wtedy ściąga się uwagę obrońców - tłumaczy Gajos i podkreśla, że w polu karnym to właśnie atakujący mają przewagę: - Obrońcy muszą nas kontrolować, patrzeć gdzie biegniemy. Wystarczy, że jeden zgubi napastnika i może być problem.

- W meczu z Zagłębiem Sosnowiec, gdy uderzałem z główki, tak było. Dawid Kownacki ruszył na krótki słupek, ja miałem więcej miejsca i do mnie trafiło dośrodkowanie Władimira Wołkowa - mówi pomocnik. - Podobnie trafił Bayern w meczu z Juventusem. Ribery zrobił miejsce dla Thomasa Mullera - dodaje.

Do dobrej ostatnio formy Gajos dorzucił też urodę bramek. Tydzień temu strzelił najładniejszego gola 27. kolejki. W meczu z Ruchem Chorzów trafił w samo okienko bramki Matusza Putnocky'ego technicznym strzałem zza pola karnego. - Dawid tak mi zostawił piłkę, że nie musiałem sobie poprawiać do strzału i uderzać na siłę - opowiada pomocnik.

- Zwykle trzeba wtedy mocno uderzyć w dolny róg, ale widziałem, że obrońca wystawia nogę, a wcześniejszy strzał mi nie wyszedł, więc musiałem uderzyć wyżej - dodaje.

- Gdy nie ma tak komfortowej sytuacji, trzeba strzelać na siłę i po prostu trafić w bramkę i dać się pomylić bramkarzowi. Strzały z dystansu to zwykle coś, co powtarza się rzadko, dlatego łatwo o pomyłkę. To niezbyt częste, by z tej samej pozycji można było dwa razy uderzyć w jednym meczu. Wystarczy, że piłka podskoczy, przesunie się za szybko i już strzał nie wychodzi. Ale trenerzy uczulają, żeby uderzać, bo zawsze może być dobitka albo bramkarz się pomyli i jest bramka. Na boisku trzeba szybko podejmować decyzję, to impuls - szczegółowo opowiada Gajos i podsumowuje: - Należy najpierw myśleć o drużynie.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA