Mogę wybrać trzech? Robert Maaskant, Michał Probierz i Adam Nawałka. Ten pierwszy to holenderska szkoła, robił bardzo fajne treningi z piłką po których każdy wiedział co ma robić. Michał Probierz lubi dużo kombinować, w Jagiellonii gramy z kontry i to wychodzi nam dobrze. Dodatkowo trener Probierz potrafi dobrze dobrać taktykę do przeciwnika. A o Adamie Nawałce za wiele nie muszę mówić, każdy widzi jakie ma podejście do taktyki, jak dobrze potrafi ustawić drużynę. Pokazały to eliminacje do Euro 2016.
Znów muszę wybrać trenera Probierza, który potrafi dobrze zmotywować drużynę. Franciszek Smuda też potrafił pobudzić zespół. Wbrew opinii która krąży trener Smuda nie tylko krzyczał i przeklinał, potrafił w trudnym momencie zachować spokój i podnieść na duchu. Oczywiście czasami też się denerwował, jak każdy trener. Niektórzy mieli ciekawe metody. Jeden z moich szkoleniowców przed meczem nie przeczytał nawet składu, powiedział tylko "ci którzy wczoraj na treningu grali w żółtych znacznikach wychodzą w pierwszym składzie". I tyle.
Kazimierz Moskal miał bardzo ciekawe treningi, typowo piłkarskie, takie jakie lubią zawodnicy. Staraliśmy się utrzymywać przy piłce, dużo klepać. Taka szkoła holenderska, bo pracował wcześniej z trenerem Maaskantem. Dla kontrastu Petr Nemec, który prowadził mnie we Flocie Świnoujście, miał inne ulubione ćwiczenie. Nazywało się to "strumień". Był to tor przeszkód poprowadzony przez prawie przez całe boisko. Gdy tor się kończył, a wtedy człowiek nie wiedział gdzie patrzeć ze zmęczenia, trener Nemec dorzucał piłkę na woleja. Wyglądało to dosyć komicznie jak jeden na pięciu zawodników trafiał w piłkę.
Trener Nemec i Smuda przodują w rankingu. U Czecha był "strumień", a u Smudy słynne wahadła po których niektórzy wymiotowali. Za Adama Nawałki też było ciężko, bo byłem wtedy młody, a mieliśmy po dwa-trzy treningi w czasie dnia.
Dobrze dogadywałem się z Marcinem Broniszewskim, złapaliśmy kontakt, mogłem z nim o wszystkim porozmawiać. Pomagał mi też Maciej Skorża, czasami poza treningami (Burliga przyszedł kiedyś do mieszkania trenera Skorży w stanie wskazującym - red.)
Z Tadeuszem Pawłowski można było się zbliżyć. Bardzo pozytywnie podchodził do życia. To było takie miłe zderzenie, że traktować zawodników tak serdecznie.
Trener Maaskant kiedyś mocno się na mnie zdenerwował. Byłem po kontuzji więzozrostu, wracałem do treningów i miałem problemy z prostymi podaniami. Holender puścił wiązankę po angielsku, ze słowem na "f" na początku. Trener Smuda też przy jednej sytuacji wydarł się mówiąc "na ch.. mu tacy obrońcy jak nikogo nie kryją". Czasami trzeba było kogoś mocno dojechać, żeby zaczął grać. Ja najlepiej funkcjonowałem, gdy czułem bat nad sobą, tak jak za trenera Smudy. Przychodził, piłował mnie i wycisnął ze mnie wszystko jak z cytryny.
Robert Maaskant pisał książki o motywacji i potrafił w przemyślany sposób dotrzeć do zawodnika, to wzbudzało szacunek. Maciej Skorża nawet jak denerwował się to potrafiło to też wzbudzić pozytywne emocje.
Trener Smuda miał ciekawe anegdotki, ale chyba największym jajcarzem był Marcin Broniszewski. Świetnie potrafił naśladować innych ludzi. Trener Tomasz Kulawik miał też swoje specyficzne żarty. Kiedyś zapytaliśmy go czy będzie dziś trening strzelecki, odpowiedział "a wzięliście łuki"?
Niektórzy byli już starsi, więc nie pokazywali ćwiczeń, np. trener Smuda już z nami nie grał. Widać było po Peterze Nemecu, że miał świetnie ułożoną lewą nogę. Robert Maaskant grywał z nami w dziadka, pamiętam sytuację przed derbami Krakowa, gdy założyłem mu dziurę. Znowu poleciały słówka na "f" i nie znalazłem się w kadrze meczowej.
Więcej o Łukaszu Burlidze znajdziecie w rozmowie Michała Zachodnego, Tomasza Zielińskiego i Przemysława Zycha w podcaście #HattrickPL 22