Ekstraklasa w Sport.pl. W Śląsku jak w filmie - nowa nadzieja

Nadziei ostatnio we Wrocławiu brakowało, od Śląska odwrócili się kibice, najlepsi piłkarze odchodzili, a na klub nikt nie chciał wyłożyć pieniędzy. Zimą wszystko miało się zmienić. Pierwszy mecz Śląska Wrocław już w piątek z Wisłą Kraków o godz. 20.30. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.

To jednak nie tak, że Śląsk Wrocław przystępuje do rundy wiosennej w świetnych nastrojach. Chociaż Romuald Szukiełowicz kilku nowych zawodników dostał, to wciąż brakuje mu sprowadzenia bramkarza oraz napastnika. Do końca lutego mogą piłkarze na te pozycje trafić, ale przed premierowym meczem z Wisłą Kraków już raczej nie.

I tak jest lepiej niż było w środku rundy jesiennej. Wtedy wydawało się, że Śląsk gnije od środka, że jest zabawką, która wszystkim we Wrocławiu się znudziła. Ponad czterdziestotysięczny obiekt na meczu z Górnikiem Łęczna w grudniu nie zapełnił się nawet w dziesiątej części. Do sztabu Tadeuszowi Pawłowskiemu najpierw dokooptowano Grzegorza Kowalskiego, potem pierwszego trenera urlopowano i zastąpiono asystentem, by po jednym spotkaniu sprowadzić kolejnego szkoleniowca. Został nim Romuald Szukiełowicz, który doświadczenie z prowadzenia zespołu w ekstraklasie ma, ale sprzed ponad dekady.

To, co działo się w listopadzie i grudniu odkreślono grubą kreską. Gdy zimą Szukiełowicz zabrał zespół na przygotowania do Zakopanego, piłkarze dostali najmocniej od lat w kość. Ale nikt nie narzekał, w drużynie panowało przekonanie, że sobie na to zasłużyli, a droga przez mękę to ta jedyna do utrzymania.

Taką drogą były schody, które zawodnicy Śląska pokonywali sprintem, na górze padając ze zmęczenia - i tak kilka serii. A że wszystko było na serio i na sto procent pokazał Peter Grajciar, który ze zmęczenia po biegu aż wymiotował.

Równie istotne, co przygotowanie powinny być transfery, w tym ten Ryoty Morioki. Japoński rozgrywający ma zaskoczyć wszystkich w ekstraklasie swoim zmysłem do podań , których inni nie widzą. Z kolei Andras Gosztonyi ma dośrodkowywać tak, jak żaden inny skrzydłowy. Na drugiej flance kibicom przypomni się Robert Pich, którego pod koniec sierpnia Śląsk sprzedał do Kaiserslautern, ale Słowak tam sobie nie poradził. W Śląsku ma się odbudować.

Bo wiosna ma być odbudową nie tylko na boisku, ale i całego wizerunku Śląska. Klub zimą wrzucił wyższe obroty, nowy marketing działa prężnie i jest pełen pomysłów. Nie wszystko się udaje - saga z odejściem Flavio Paixao to pokazała - ale wreszcie w klubie sprawy stały się proste. Najpierw praca, potem nagroda. Atmosfera w klubie nie jest radosna, bardziej pełna skupienia, choć z przekonaniem, że wszystko będzie dobrze.

Problem w tym, że gdy piłkarze Śląska wybiegną naprzeciw Wisły Kraków, to ich forma będzie niewiadomą. Rozegrali najmniej sparingów, bo tylko trzy. Nie błyszczeli, ale też łatwo nie mogło być, biorąc pod uwagę treningi Szukiełowicza. Tak samo niewiele można powiedzieć o planie na Śląsk tego szkoleniowca - na koniec jesieni on mógł tylko reagować, a nie grę zespołu lepić.

Nadzieja jednak jest. Kibice widzieli ciężką pracę, nowe transfery zrobiły swoje i na sparingu z GKS-em Bełchatów (3:0) na stary obiekt przyszło ich trzy tysiące. Smaczku dodaje fakt, że margines błędu Śląsk wyczerpał w pierwszej rundzie. Teraz ma piąć się w górę.

Zobacz wideo

Najbogatsi polscy sportowcy [RANKING]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.