Piłka nożna. Polska pójdzie za Belgią?

Pomysł dał PZPN, Ekstraklasa zajęła się realizacją, kluby przekażą 12 mln zł z kontraktu telewizyjnego. Zainteresowani inwestycją są sponsorzy. Czy szykuje się przełom w szkoleniu polskiego piłkarza?

We wrześniu 2016 r. w klubach ekstraklasy pojawią się pierwsi audytorzy z belgijskiej firmy Double Pass, która pomagała wyprowadzić z zapaści belgijski i niemiecki futbol. Przez cały sezon będą się przyglądać, jak polscy trenerzy prowadzą zajęcia w akademiach i w drużynach młodzieżowych. Będą rozmawiać ze szkoleniowcami, piłkarzami, ich rodzicami. W każdym klubie spędzą tydzień. W czerwcu 2017 roku napiszą pierwszą ocenę. W kolejnym sezonie Double Pass przeprowadzi cykl szkoleń. Potem Belgowie ocenią wprowadzanie nowinek i postępów i dostarczą kolejną porcję know-how.

- Rozmawiamy z firmą, która ma na koncie sukcesy - mówi Dariusz Marzec, prezes Ekstraklasy. - W 2001 r. zaczęli pracę u siebie w kraju i z 66. miejsca w rankingu FIFA Belgowie w kilkanaście lat przesunęli się na pierwsze. Po klęsce Niemców na Euro 2000 zostali zatrudnieni w Bundeslidze, a potem w niższych ligach. Wszędzie, gdzie pytaliśmy o działalność firmy, słyszeliśmy, że pomogła - dodaje prezes. Double Pass w ostatnich latach działała w czterech angielskich ligach zawodowych, od niedawna wynajmują ją Węgrzy, Duńczycy, Amerykanie i Japończycy.

Belgowie model pracy dostosowują do realiów kraju. - Firma certyfikująca nie wprowadza w każdym kraju dokładnie tego samego, co w Niemczech czy Belgii - mówi Marzec. - Ma oczywiście swoje idealne założenia, ale na początku musi się zorientować, co w danym kraju najbardziej kuleje - dodaje prezes.

Jak to sprawdzić? Pod koniec sierpnia Ekstraklasa wysłała ankiety do 16 klubów. - Pytaliśmy o bieżącą i przyszłą działalność akademii, o to, jakie są problemy, jakie cele można realizować. Kluby odesłały obszerne odpowiedzi, które pozwolą przygotować się do przyszłorocznego audytu - opowiada Marzec.

W Polsce brakuje trenerów z licencjami UEFA A, Elite Youth czy trenerów od przygotowania technicznego. - Widzę dużą gotowość w klubach. Gra idzie o zbudowanie systemu akademii, a nie tylko certyfikacji. Certyfikacja jest bowiem jedynie narzędziem do stworzenia pojedynczych ośrodków, a nam chodzi o coś więcej - zapowiada prezes.

Wygląda na to, że wszystkie kluby przekonały się do pomysłu PZPN i Ekstraklasy. Początkowo były sceptyczne i niezbyt skore do tego, by dodatkowe pieniądze z nowego kontraktu telewizyjnego przeznaczać na projekt dla całej ligi.

- Część klubów miała obawy, niektóre tematu szkolenia nie traktowały zbyt poważnie. Ale teraz wszyscy mają już świadomość, że trzeba to zmienić i że powinniśmy stosować metody, które dały sukces w innych krajach - mówi Jarosław Mroczek, prezes Pogoni. - Nikt klubów nie będzie do niczego przymuszał, ale warto pamiętać, że certyfikat będzie dawał sygnał rodzicom, gdzie powinni wysłać swoje dziecko. Jeśli będziemy konsekwentni w tych działaniach, to poziom ligi możemy szybko podnieść. Szczegóły doprecyzujemy na spotkaniu 15 grudnia.

Kluby zgodziły się przeznaczyć na projekt 12 ze 150 mln zł, które otrzymują co rok zgodnie z obowiązującym do 2019 r. kontraktem telewizyjnym. W tym sezonie mają one pójść na poprawę warunków szkolenia młodzieży, a więc na przygotowanie się do wizyty audytorów. W kolejnych latach zostaną wydane na wynajęcie belgijskich ekspertów, co kosztuje ok. 70 tys. zł za sezon na klub, czyli 1,1 mln dla całej ligi, a także na nagrody, bo za postępy zgodne ze wskazówkami Double Pass będzie przyznawał gwiazdki, które będą podstawą do gratyfikacji finansowych.

Wysokie nagrody dla najlepiej szkolących mają zachęcać do rozwoju, więc potrzeba jak najwięcej pieniędzy, aby system certyfikacji działał. Ekstraklasa rozmawia ze sponsorami zainteresowanymi wsparciem programu. W ligowej spółce zapewniają, że projekt spotyka się z dużym zainteresowaniem. W tym tygodniu przedstawiciele Ekstraklasy spotkają się z PZPN, aby porozmawiać, w jaki sposób systemem zainteresować też Ministerstwo Sportu.

Zebrane pieniądze po raz pierwszy zostaną rozdysponowane w zależności od otrzymanych gwiazdek w 2017 r. lub w 2019 r. Ten drugi termin jest możliwy, jeśli kluby zdecydują, że najpierw wolą przejść przez roczne szkolenie. Do tego czasu pieniądze będą dzielone po równo.

- Jestem zmęczony rozważaniami, czy wyjdziemy z grupy na Euro, kiedy awansujemy do Ligi Mistrzów. Czas przestać gadać, czas zacząć działać. Teraz wszyscy musimy pójść razem w jednym kierunku: kluby, PZPN, administracja publiczna, biznes, kibice - mówi Marzec.

- Owszem, słyszałem argumenty, że szkolenie należy zostawić klubom. I ja się zgadzam, ale dopiero wtedy, gdy zbudujemy pewien minimalny poziom akademii - dodaje prezes. - Wtedy kluby mogą iść w swoim kierunku. Podstawa tych akademii musi być spójna. Inaczej trudno będzie zbudować markę polskiego piłkarza, jeśli tylko cztery czy pięć klubów będzie pruło do przodu.

- Zdaniem firmy certyfikującej za pięć lat jesteśmy w stanie spełnić kryteria minimalne 2. Bundesligi. Nie będziemy się ścigać z Bundesligą i reprezentacją Niemiec, ale chcemy być na tym samym poziomie co Szwajcaria czy Austria, czy nawet Węgry, które najważniejsze decyzje o poprawie systemu szkolenia podjęły już w 2010 r. i niebawem będą zbierać tego owoce - kończy Marzec.

Ligowa spółka wierzy, że jeśli w lidze i reprezentacji zagrają lepsi piłkarze, to na stadionach wzrośnie frekwencja. Wierzy też w wyniki badań firmy Deloitte. Według nich szanse na to, że kibicem zostanie dziecko, które trenowało w klubie, są o 50 proc. większe. A taki kibic wydaje sześć razy więcej na bilety i gadżety.

Zobacz wideo

Cwaniactwo Hitza jednak popłaciło. Niezwykły wyczyn Migliaccio [WEEKEND W EUROPIE]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.