Ekstraklasa w Sport.pl. Dokąd zmierza Karol Linetty?

Jan Urban, trener Lecha Poznań, cieszy się z kierunku rozwoju 20-letniego Karola Linettego, który w czterech meczach fazy grupowej Ligi Europy zobaczył cztery żółte kartki. - Jeśli zawodnik nie fauluje za dużo, to znaczy, że nie dochodzi do kontaktu z przeciwnikiem - tłumaczy szkoleniowiec.

Podczas piątkowej konferencji prasowej, przed meczem z Lechią Gdańsk, jeden z dziennikarzy zapytał trenera Lecha Poznań o statystyki Karola Linettego. Nie chodziło o bramki i asysty, których zdaniem wielu pomocnikowi poznańskiego zespołu wciąż brakuje, lecz o żółte kartki. A dokładniej, dysproporcję między karami w lidze, a karami w pucharach.

"Żółta kartka to tylko faul"

W ekstraklasie 20-latek zagrał 13 meczów. Tylko raz zobaczył żółtą kartkę. Aż pięć razy częściej upominany był w Lidze Europy, gdzie wystąpił pięciokrotnie . Do tego w spotkaniu z Bazyleą został też wyrzucony z boiska w konsekwencji dwóch żółtych kartek.

- Dobrze. Niech idzie w tym kierunku. Dzisiaj w piłce walczy się na pograniczu faulu. Żółta kartka to tylko faul, to nie brutalność. Jeśli zawodnik nie fauluje za dużo, to znaczy, że nie dochodzi do kontaktu z przeciwnikiem, a to jest niesamowicie ważne - rozpoczął trener Lecha.

Rzeczywiście, piłka nożna robi się coraz bardziej intensywnym sportem. Rośnie liczba sprintów, olbrzymie znaczenie ma też pressing. Temu ostatniemu trenerzy podporządkowują nawet całe miesiące treningów. Po to, żeby każdy zawodnik wiedział, kiedy i gdzie ruszyć do rywala, a kiedy zostać w miejscu, zamykając przeciwnikowi drogę do dalszego rozegrania. Nawet podczas treningowej gierki w "dziadka", jednemu z podstawowych piłkarskich ćwiczeń, trenerzy spędzają mnóstwo czasu tłumacząc piłkarzom jak inteligentnie się ustawiać, by przejąć piłkę.

Celem jest jednak nie bezpośredni odbiór za pomocą wślizgu, ale szybkie przejęcie piłki i rozegranie błyskawicznego kontrataku. - Nie sądzę, by wślizg był atutem. To ostatnia deska ratunku, a nie charakterystyka gry. Jak można tak patrzeć na futbol? Nie rozumiem tego - mówił kilka lat temu w wywiadzie dla "Guardiana" Xabi Alonso, wówczas pomocnik Realu Madryt. Mówiąc krótko: kto musi uciekać się do wślizgów, do agresji, robi tak dlatego, że brakuje mu świadomości taktycznej, dobrego ustawienia.

Nie nadąża

Linetty dla Urbana to jeden z tych piłkarzy poznańskiego zespołu, który gry w pucharach dopiero się uczy. A więc uczy się intensywności, szybkości, cwaniactwa, które mają zawodnicy Bazylei, Fiorentiny czy nawet Belenenses. Stara się z nimi walczyć jak z ligowcami, czyli bezpośrednio i ostro, ale w większości przypadków fauluje. I nie jest to tylko kwestia bardziej restrykcyjnego sędziowania. - W Polsce też czasami za błahostki dają kartki - twierdzi Urban.

Z tego wszystkiego dla Linettego płynąć może pesymistyczny wniosek, jeśli przyczyną jest to, że 20-latek za rywalami po prostu nie nadąża. Źle się ustawia i brakuje mu tych centymetrów, które czysty wślizg oddzielają od faulu. Może być też przemotywowany i rzuca się rywalom pod nogi nawet wtedy, gdy z góry skazany jest na porażkę.

- Karol to defensywny pomocnik, czasem dziesiątka. Tam, w środkowej strefie, żeby odzyskać piłkę trzeba być agresywnym. To, że ma żółte kartki, to bardzo dobra zmiana. Potwierdzenie tego, że jest częściej w kontakcie z przeciwnikiem, ale nie zawsze odbiera czysto piłkę - mówi Urban.

Tutaj jest jednak pewna nutka optymizmu. Trener cieszy się, że jego zawodnik jest agresywny i stara się odebrać piłkę. Żółte kartki to tylko dowód odpowiedniego podejścia. Błędy pojawiają się tylko i aż w wykonaniu, ale jeśli Linetty będzie z nich wyciągał wnioski, to w końcu zostanie lepszym piłkarzem. Gotowym do wyjazdu na Zachód. Na razie, zwłaszcza w defensywie, wciąż za nim nie nadąża.

Zobacz wideo

Sportowcy nago, czyli ESPN Body Issue [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.