Cracovia. Krzysztof Krok: Chcemy, aby z każdym rokiem było coraz więcej "Kapustków" i "Wdowiaków"

Juniorzy młodsi Cracovii dobrze radzą sobie w lidze, ale nie to jest dla nich najważniejsze. - Kończą "piłkę dziecięcą" i muszą zdecydować, czy traktują futbol na poważnie - mówi Krzysztof Krok, trener grupy.

Facebook?  | A może Twitter?  Młodzieżowcy Cracovii zdominowali małopolskie rozgrywki, w których wygrali siedem z ośmiu meczów. Zdaniem Kroka wyniki są istotne, ale dla dobra pierwszej drużyny i młodych zawodników najważniejszy jest indywidualny rozwój. - Oprócz celów drużynowych chcemy przede wszystkim, aby te wybitne jednostki rozwijały się jak najlepiej. To jest cel główny, który przyświeca szkoleniu w Cracovii. Drużyny juniorów cały czas się zmieniają, jednak nam zależy na tym, żeby takich "Kapustków" czy "Wdowiaków" było z każdym kolejnym rokiem coraz więcej w pierwszym zespole - mówi trener w wywiadzie dla oficjalnej strony klubu.

Krok jest zadowolony z potencjału młodych piłkarzy Cracovii. Zauważa jednak, że częstym problemem jest przejście z piłki juniorskiej do seniorskiej. - Już w tej chwili mamy reprezentantów Polski, powołanie do kadry dostał Patryk Zaucha, wcześniej grywał w niej także Robert Ożóg, obaj z rocznika 2000. Również z rocznika 1999 są zawodnicy, którzy dobrze rokują, jednak ciężko stwierdzić, jak to wszystko dalej się potoczy. Przeskok z juniora do seniora jest bardzo trudny i wpływa na niego wiele czynników. Czasami zawodnicy tworzą świetny kolektyw w rozgrywkach młodzieżowych, jednak później zostają wyrwani do całkiem nowego środowiska i często się w nim gubią - opisuje.

- Nie zawsze to kwestia umiejętności czysto piłkarskich, mogą decydować inne kwestie, np. umiejętność odnalezienia się w nowej grupie, czy powalczenia o swoje. W mojej drużynie są chłopcy, którzy mogą zaistnieć w ligach centralnych, jednak to wszystko leży w ich głowach, a my trenerzy jesteśmy po to, by pokazać im kierunek - przekonuje Krok.

Według trenera 15-16 lat to wiek, w którym decyduje się przyszłość piłkarzy. - To newralgiczny okres w rozwoju zawodnika. Ci chłopcy, przychodząc do tej kategorii wiekowej, kończą tzw. piłkę dziecięcą i trafiają do przedsionka piłki seniorskiej. Muszą zdecydować, czy traktują piłkę na poważnie, czy jest to dla nich przyjemność i będą grać na niższym poziomie. Większość z tych zawodników podchodzi jednak do tego profesjonalnie. Chęci mają bardzo duże, pozostaje kwestia hartu ducha, walki i ciężkiej pracy - podsumowuje szkoleniowiec.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.