Sezon na remisy. Pogoń w Kielcach po raz piąty podzieliła się punktami

Pogoń Szczecin przerwę reprezentacyjną spędzi jako niepokonana, ale kolejny remis w Szczecinie nikogo nie satysfakcjonuje.

Pogoń Szczecin do meczu z Koroną Kielce przystąpiła w zasadzie w optymalnym składzie. Z podstawowych zawodników wypadł tylko Jarosław Fojut, a Patryk Małecki i Łukasz Zwoliński zostali desygnowani do gry od pierwszej minuty. Na ławce zasiadł natomiast Wladimer Dwaliszwili. Jedynym zaskoczeniem był Sebastian Murawski, który od początku partnerował na środku obrony Jakubowi Czerwińskiemu. W Koronie zgodnie z oczekiwaniami przemeblowana została linia obrony, do której wskoczyli Rafał Grzelak i Krzysztof Kiercz. Na ławce zaczął najlepszy strzelec kielczan - Michał Przybyła.

Portowcy na mecz na Kolporter Arenie weszli z bardzo ofensywnym nastawieniem, jednak pary starczyło im tylko na pierwszych kilka minut. Potem gra się wyrównała, a do głosu coraz częściej zaczęła dochodzić Korona. Kielczanie próbowali zaskoczyć Dawida Kudłę strzałami z dystansu i akcjami lewą stroną, gdzie Łukasz Sierpina sprawiał sporo problemów Adamowi Frączczakowi.

W 23. minucie na prowadzenie wyszli jednak granatowo-bordowi. Z rzutu wolnego wrzucił Rafał Murawski, a Mateusz Matras strzałem głową pokonał Zbigniewa Małkowskiego. Kielczanie od razu ruszyli do odrabiania strat. Najpierw Sierpina trafił z dystansu w słupek, a potem Frączczak sfaulował Tomasza Zająca w polu karnym i sędzia wskazał na jedenasty metr. Z wapna nie pomylił się Przemysław Trytko i w 39. minucie było 1:1. Do końca pierwszej połowy optyczną przewagę mieli kielczanie, ale do przerwy był remis.

Początek drugiej połowy był nieco senny i boiskowy marazm przerwało dopiero uderzenie Akahoshiego z dystansu w 54. minucie. Strzał Japończyka poszybował minimalnie nad poprzeczką. W odpowiedzi potężną bombą z rzutu wolnego odpowiedział Vladimirs Gabovs. Dawid Kudła ze sporym trudem przeniósł piłkę nad bramką.

Gra w drugiej części była bardzo szarpana i ani jedna, ani druga strona nie potrafiły stworzyć konkretnego zagrożenia. Obrazu meczu nie zmieniło też wejście napastników - Dwaliszwilego w Pogoni i Przybyły w Koronie. W 88. minucie Gruzin mógł jednak zaliczyć wejście smoka, ponieważ trafił po uderzeniu głową w słupek. Pogoń nadal jest niepokonana, ale był to już jej piąty remis w tym sezonie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.