Ekstraklasa. Liga normalnieje

Faworytami ekstraklasy są piłkarze Lecha i Legii, doskoczyć może Lechia. W tle zachodzą zmiany, które na chwilę mogą obniżyć poziom rozgrywek, ale za kilka lat przyniosą dobre efekty

Największą niespodzianką zaczynającego się dziś sezonu byłby brak Lecha i Legii na czołowych dwóch miejscach. Ale zdziwi również brak Lechii w najlepszej piątce, Jagiellonii w szóstce, a Śląska w ósemce. Zaskoczenie wywoła utrzymanie się biednej Korony. Tyle można powiedzieć o ekstraklasie, bo każda jej edycja poza regularnością klubów z Poznania i Warszawy stanowi zupełnie nowe rozdanie.

W tym roku liga będzie rekordowo długa - pierwsza część sezonu zakończy się trzy dni przed Bożym Narodzeniem. Do tego momentu piłkarze rozegrają aż 21 kolejek. Wiosną czeka ich dziewięć serii gier sezonu zasadniczego, a potem - Ekstraklasa SA utrzymała formułę - po podziale punktów zagrają dodatkowe siedem kolejek w grupach mistrzowskiej i spadkowej.

Trener Jagiellonii Michał Probierz uważa, że sezon będzie najsłabszy od dziesięciu lat. Ale niekoniecznie musi nas to martwić. - Prezesi w końcu poszli po rozum do głowy i przestają przepłacać. Kluby funkcjonowały w ostatnich latach na zasadzie "zastaw się, a postaw się" - mówi Probierz. - Aż przyszło otrzeźwienie. Teraz jest czas na zaciśnięcie pasa, na poszukiwanie młodych, co na pewien czas może mocno odbić się na poziomie ligi - dodaje zwolennik postawienia na młodzież, która wprawdzie "ma wciąż dużo mankamentów, ale to ją można najwięcej nauczyć". Kluby zaczynają zajmować się promocją młodych, bo widzą w nich szansę na zyski z transferów. Jeśli skorzysta na tym szkolenie, za kilka lat mogą przyjść wyniki w europejskich pucharach.

Zmiany postępują od półtora roku i wyglądają na wiarygodne. Prezesi zaczęli dbać o to, by koszty pokrywały się z przychodami. Z raportu Ernst & Young wynika, że aż siedem klubów w 2014 r. osiągnęło zysk (w 2013 r. - tylko trzy). W modzie zaczyna być długofalowe planowanie - Lech przekonuje, że planuje na pięć lat wprzód - i podnoszenie nakładów na szkolenie. Latem do Piasta Gliwice trafiło kilku wyróżniających się piłkarzy z niższych klas, budżet na młodzież wzrósł z 700 tys. do 1 mln.

- Sukcesywnie będziemy podnosić te kwoty, także na wyszukiwanie młodych oraz kadrę szkoleniową w szkółce. W ciągu dwóch-trzech lat chcemy stworzyć ośrodek treningowy ze środków miejskich i unijnych - mówi prezes Piasta Adam Sarkowicz.

Największe przeobrażenie przeszło Zagłębie. Rok temu spadało z ekstraklasy i było synonimem zepsucia. Przez lata lubiński klub głównie z pieniędzy KGHM przepłacał piłkarzy. Napastnik Darvydas !Sernas otrzymywał pensję członka zarządu Polskiej Miedzi. Teraz Zagłębiu musi wystarczyć 14 mln zł budżetu, dwa lub trzy razy mniej niż w "poprzedniej epoce".

- Prowadzenie racjonalnej polityki umożliwia nam krajowy rynek, który się zmienia - mówi prezes Tomasz Dębiński. - W wielu średnich klubach lig portugalskiej, belgijskiej, greckiej czy cypryjskiej piłkarze zarabiają około 6-8 tys. euro miesięcznie. Polscy zawodnicy, chociaż są notowani niżej, często domagają się wyższych kontraktów. W Zagłębiu mamy jasne zasady, których dla nikogo nie będziemy już naginać - dodaje prezes. Lubiński klub, także dzięki pomocy KGHM, inwestuje w akademię, na którą łoży 5 mln zł rocznie. W zeszłym miesiącu przy stadionie otworzono nowoczesny ośrodek z bursą i ośmioma boiskami.

Ofiarami zmian stają się zawodnicy. Pojawiło się bezrobocie, które najlepiej widać po odpływie obcokrajowców. Latem 16 klubów pożegnało ponad 40 zagranicznych piłkarzy, sprowadzono - 20. Do ligi dostali się wyróżniający się Polacy z niższych lig. Jagiellonia sprowadziła np. strzelca 30 goli w II lidze Łukasza Sekulskiego ze Stalowej Woli, a Podbeskidzie - utalentowanego reprezentanta młodzieżówki Bartosza Jarocha z Olimpii Grudziądz. Kibice od lat nawoływali, by więcej szans dawać młodym Polakom ze szkółek lub niższych klas rozgrywkowych. W najbliższych latach zobaczymy, czy staną na wysokości zadania.

Urynkowienie pensji wpływa też na odpływ części zawodników. Największe straty ma Wisła, której nie było stać na dalsze utrzymywanie najlepszego pomocnika ligi Semira Štilicia. Reprezentant Bośni i Hercegowiny oczekiwał 80 tys. zł miesięcznie pensji. Nie przedłużył kontraktu, znacznie większe pieniądze dał mu mistrz Cypru - APOEL Nikozja.

Tym samym po Wiśle, podobnie jak pięciu-sześciu innych klubach w sporych kłopotach finansowych, nie należy się spodziewać tak atrakcyjnego futbolu jak w ostatnim sezonie ani tym bardziej awansu do europejskich pucharów (od wygranego tytułu w 2011 r. zajmuje kolejno miejsce - 7., 7., 5. i ostatnio 6.). Wisła przeprowadziła niezłe transfery, ale to może okazać się za mało w starciu z konkurencją, która wydatki uporządkowała już wcześniej i dziś buduje w miarę stabilne zespoły. Trener krakowian Kazimierz Moskal: - Przydałby mi się jeszcze tydzień, żeby zgrać nowych zawodników z resztą składu...

Najlepszą okazją na szybsze oddłużenie stają się europejskie puchary, w których coraz bardziej opłaca się grać. Bo z jednej strony premie za udział w eliminacjach podniosła UEFA, a z drugiej - bonusy zwiększa Ekstraklasa SA. Mistrz Polski 2016 r. otrzyma już blisko 15 mln zł.

Follow @PrzemZych

Największe kluby w Europie chwalą się nowymi koszulkami [ZOBACZ]

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.