Zapowiedź 27. kolejki Ekstraklasy. Michniewicz wraca, korespondencyjny pojedynek Legii z Lechem.

Urok nadchodzącej kolejki polega na tym, że choć zabraknie w niej oczywistych hitów, na paru stadionach będzie z wielu względów bardzo ciekawie. Na ławkę trenerską powróci Czesław Michniewicz, Wisła po raz pierwszy w tym sezonie zagra bez największej gwiazdy, a Legia na trudnym terenie będzie próbowała przynajmniej utrzymać Lecha na trzypunktowy dystans. Oto co nas czeka w nadchodzący weekend:

Ruch - Cracovia: nowe "Pasy"

Dzięki fatalnej passie Piasta i Bełchatowa sytuacja w dolnej części tabeli zrobiła się znacznie ciekawsza dla drużyn, które zainaugurują 27. serię spotkań ekstraklasy. Ruch jest na wiosnę szóstym najlepiej punktującym zespołem, do bezpiecznej pozycji traci już tylko dwa oczka, tydzień temu w Wielkich Derbach Śląska długo prowadził, by przez straconego w samej końcówce gola wyjeżdżać z Zabrza zaledwie z remisem. Wygrać udało się za to Cracovii, dzięki czemu "Pasy" tracą już tylko 4 punkty do grupy mistrzowskiej. Co prawda krakowianie do tej pory wygrali na wyjeździe w całym sezonie dopiero raz, ale można zaryzykować stwierdzenie, że mamy do czynienia z zupełnie nową drużyną. Robert Podoliński zrezygnował z ulubionego ustawienia z trójką obrońców, co przyniosło mu również trójkę, ale z przodu - tyle bramek jego podopieczni wlepili świetnym dotąd w obronie lechistom i do Chorzowa jadą bez specjalnej presji (ale i bez pauzującego za kartki Mateusza Żytko).

Wisła - Górnik Zabrze: na kłopoty Donald?

Gospodarze mają problem: pierwszy raz w tym sezonie zagrają bez lidera swojej ofensywy Semira Stilicia. W obronie zabraknie też Łukasza Burligi i prawdopodobnie Richarda Guzmicsa. Minął też już chyba optymizm związany z zatrudnieniem nowego trenera - po świetnych meczach przeciwko Legii i Cracovii przyszedł wyjazdowy remis z Jagiellonią, z którą "Biała Gwiazda" długimi momentami całkowicie oddawała inicjatywę i choć zwycięstwo wypuściła z rąk już w doliczonym czasie, wielu jej zawodników zawiodło. Tak słabego Arkadiusza Głowackiego jeszcze chyba w tych rozgrywkach nie oglądaliśmy, za niepewnością kapitana poszła zresztą niepewność całej defensywy, a najjaśniejszym punktem okazał się wprowadzony z ławki Wilde-Donald Guerrier i być może to on będzie rozwiązaniem kwestii absencji Stilicia. Rozwiązać, ale problem słabych wyników muszą też zabrzanie. Na wiosnę są póki co mistrzami remisów, żaden zespół nie dzielił się w tym roku punktami częściej. To spowodowało, że Górnik ma już tylko dwa punkty przewagi nad dolną ósemką - pokonując dziś wiślaków, wyprzedziłby ich w tabeli.

Lechia - Legia: dużo do myślenia

Trening - tak trener Berg podsumował środową wygraną z Podbeskidziem w Pucharze Polski. Szkoleniowiec Legii miał na myśli okazję do gry dla piłkarzy, którzy mają zaliczonych mniej minut, ale wystawił też paru zawodników z teoretycznie podstawowego składu. I mógł być nieco zawiedziony: po kontuzji nie doszedł jeszcze do siebie Michał Żyro, od paru tygodni słabiej gra zaś Ondrej Duda. Zniżka formy tego ostatniego przypadła na czas po odejściu Radovicia - może to przypadek, a może faktyczny problem i opiekun gości będzie musiał szybko wymyślić nowe rozwiązania w ofensywie tak, by utalentowany Słowak znów prezentował się na miarę swoich wielkich umiejętności. Nad atakiem powinien pomyśleć też Jerzy Brzęczek, bo jego piłkarze póki co strzelają niewiele, a jeśli już poszaleli ostatnio przeciwko Cracovii, to oba trafienia były zasługą nieskładnych akcji całego zespołu, a indywidualnych umiejętności Grzelczaka i Vranjesa. Potencjał ofensywny Lechii ciągle wydaje się niewykorzystany, zaś poprzednia kolejka pokazała, że i na solidną wiosną obronę znajdzie się sposób. A nawet trzy.

Piast - Śląsk: lepiej nie patrzeć w dół

Wiosenną postawę obu zespołów należy określić jako rozczarowującą. Gospodarze zdobyli dotąd 4 punkty, goście pięć i tylko beniaminek z Bełchatowa ma w tym roku mniej oczek na koncie. Co ciekawe, spośród tej trójki najgorzej spisujących się zespołów na razie tylko we Wrocławiu nie stracili cierpliwości do trenera. Tadeuszowi Pawłowskiemu udało się uniknąć serii porażek - jego ludzie przeważnie remisują, a dzięki dobrej postawie na jesieni wciąż są... czwartą siłą ekstraklasy. Wciąż mają bardzo realne szanse na awans do europejskich pucharów, z kolei zmartwieniem ich sobotnich przeciwników jest już tylko to, by za bardzo się w tabeli nie stoczyć i nie zamienić z Ruchem czy Zawiszą na jedno z miejsc w strefie spadkowej. Przeciwko Legii gliwiczanie mieli fragmenty dobrej gry i kto wie, jak potoczyłyby się losy tamtego meczu, gdyby nie błąd sędziego. A jeśli już o błędach mowa, sztab trenerski powinien skoncentrować się na wyeliminowaniu tego największego: póki co Piast nie ma szczęścia do bramkarzy, kto z zagranicznych wynalazków nie stanie między słupkami, ten zachowuje się, jakby piłka go parzyła. Kiepsko swoją przygodę z ekstraklasą zaczął latem Cifuentes, jeszcze gorsze noty zbiera obecnie Rusov.

Pogoń - Jagiellonia: na kłopoty Michniewicz

Pięć punktów w siedmiu meczach, tragiczna gra i bramki zdobywane wyłącznie przez Robaka - to się musiało tak skończyć: z Pogonią pożegnał się Jan Kocian. Były opiekun Ruchu miał być lekarstwem na wyniki będące najwyraźniej poniżej oczekiwań za kadencji Dariusza Wdowczyka, a okazało się, że za poprzednim trenerem szybko w Szczecinie zatęskniono. Nowym szkoleniowcem został Czesław Michniewicz, dla którego jest to pierwsza praca w tej roli od 2013, gdy uratował przed spadkiem Podbeskidzie. Co mógł zrobić przez dwa dni? W zakresie treningu i taktyki - niewiele. Ale portowcom, oprócz wypracowanych schematów, brakowało ostatnio również motywacji, koncentracji i zaangażowania (choćby w pressing), a tutaj można już próbować coś szybko zmienić. Spotkanie będzie tym ciekawsze, że o ile Pogoń może nie zdążyć zebrać się w sobie na tyle, by prowadzić grę, niespecjalnie będzie się też do tego kwapiła Jagiellonia. Białostoczanie mają ostatnio problem z przejmowaniem inicjatywy, miejsca na boisku nie może znaleźć sobie Gajos, zaś w ataku co kolejkę biega inny napastnik. Wszystko to sprawia, że w Szczecinie możemy obejrzeć najbardziej nieprzewidywalny mecz kolejki.

GKS Bełchatów - Zawisza: przepaść

17 punktów w 7 kolejkach, najsolidniejsza wiosną defensywa, na rozkładzie m.in. Lech Poznań - o formie Zawiszy napisano już chyba wszystko, ale pierwszy raz w tym roku zespół Mariusza Rumaka zmierzy się z rywalem tak bardzo odstającym od stawki. Bełchatowianie w sześciu pierwszych wiosennych kolejkach ledwie raz nie przegrali, zatrudnili nowego trenera, przegrali ponownie. Tyle statystyka. W praktyce wygląda to nieco lepiej dla gości: bydgoszczanie znów zagrają bez Kamila Drygasa, który po 12 żółtych kartkach musi odcierpieć karę dwóch spotkań. W końcówce meczu z Pogonią groźnie wyglądający upadek zaliczył inny lider środka pola, Iwan Majewski, ale on akurat powinien być gotowy do występu. Nieco optymizmowi kibicom GKS-u powinna też dać postawa zespołu w meczu z Lechem. Co prawda przegranym, ale pokazującym, że beniaminek nie zamierza się poddawać i ma pomysł na grę. W pierwszym spotkaniu pod wodzą Marka Zuba brakowało jeszcze dokładności, ale zespół miał tydzień, by nad tym popracować. Na kolejną z rzędu porażkę u siebie pozwolić już sobie nie powinien: w ostatnich trzech kolejkach czekają go dwa wyjazdy oraz domowy pojedynek z będącą na trzecim miejscu Jagiellonią.

Lech - Korona: dla kogo liga będzie ciekawsza?

Mimo całkiem poważnych okoliczności czwartkowego meczu Pucharu Polski przeciwko Błękitnym Kielce "Kolejorz" nie może traktować inaczej jak gierki sparingowej - gdy na wielotysięczny obiekt wicelidera ekstraklasy przyjeżdża drugoligowiec, piłkarze nie mogą tłumaczyć się później ledwie dwoma dniami odpoczynku. W niedzielę do Poznania zawita Korona, która trochę niepostrzeżenie okazała się czwartą najlepiej punktującą tej wiosny drużyną. Kielczanie są już tylko punkt pod "kreską" oddzielającą górną połowę tabeli od dolnej, jako jedyni obok Zawiszy w tym roku nie przegrali i z pewnością będą chcieli kontynuować tę passę - zwłaszcza że jeszcze jesienią mało kto wierzył, że stać ich będzie na cokolwiek więcej niż walkę o uniknięcie spadku. Ale bardziej zmotywowany musi być Lech. I Pucharem Polski, i szansą na powalczenie z Legią o mistrzostwo, wreszcie podbudowywać lechitów musi ich postawa w domowych potyczkach: nikt nie ma na swoim stadionie więcej zwycięstw niż poznaniacy.

Górnik Łęczna - Podbeskidzie: bielszczanie blisko nieba

Szóste miejsce po 26 seriach spotkań? Przed sezonem w Bielsku pewnie wzięliby taki rezultat w ciemno. Zespół Leszka Ojrzyńskiego jest już bardzo blisko wywalczenia sobie awansu do grupy mistrzowskiej i pewnego utrzymania, ale musi uważać na... terminarz. Przed podziałem punktów Podbeskidzie zmierzy się jeszcze z Wisłą oraz Lechem, szukanie punktów w potyczkach z Łęczną czy Piastem jest więc obowiązkiem. Pytanie, czy w awans do górnej połowy tabeli wierzą gospodarze - drużyna Jurija Szatałowa znajdowała się już na pożądanym miejscu, ale nie zdołała utrzymać dobrej formy z początku rozgrywek. Do ósmej Lechii traci trzy punkty, startuje więc ze znacznie gorszej pozycji niż Podbeskidzie, a kalendarz ma podobnie trudny: po tej kolejce podejmie Lecha, następnie pojedzie do Gdańska (gdzie przyjezdni bramek ostatnio nie zdobywają), a największych nadziei na zdobycze punktowe może upatrywać w 30. kolejce przeciwko Piastowi. Jeśli jednak w najbliższą niedzielę nie pokona Podbeskidzia, to marzenia o górnej połowie tabeli będą już wtedy tylko wspomnieniem.

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Agora SA