Ekstraklasa. Co tworzy napastnika?

Grzegorz Kuświk i Patryk Tuszyński rozgrywają dopiero drugi poważny sezon w ekstraklasie, a mają już więcej niż 25 lat. Którędy musieli pójść, żeby dotrzeć na szczyty listy strzelców? - Gdy ktoś trafia w swoje miejsce i ma zaufanie trenera, to zaczyna się rozwijać - mówi Marcin Żewłakow, były napastnik. A statystyki pokazują, że młodość nie idzie w parze ze skutecznością.

Jest 93. minuta meczu Jagiellonia Białystok-Wisła Kraków. Gospodarze przegrywają jedną bramką i dogonić wynik mogą tylko zagrywając niemal już rozpaczliwe długie piłki na wysokiego napastnika. Jedną z nich Mateusz Piątkowski zgrywa do Patryka Tuszyńskiego, który wbiega między obrońców, przyjmuje sobie zagranie na biodro i po chwili strzela z powietrza w samo okienko bramki gości. - Przyvanbastenił - napisał na Twitterze Rafał Stec.

Tuszyński: - Jak to zrobiłem? Takie zachowanie jest zaprogramowane. Nie zastanawiałem się długo, po prostu chciałem przyjąć piłkę tak, żeby udało się strzelić.

Po meczu eksperci w studiu Ligi+ Extra powiedzą, że takiego zagrania nie powstydziliby się Robert Lewandowski i Karim Benzema. Grzegorz Mielcarski porówna też to trafienie do gola Luisa Suareza z ostatniego meczu Barcelona-Real Madryt.

Połknąć haczyk zaufania

Dwie kolejki wcześniej porównania do największych sław światowej piłki Tuszyński odebrałby jako szyderę. W meczu z Górnikiem Łęczna wyszedł w pierwszym składzie, zagrał na skrzydle, ale zamiast strzelać, przeszedł obok meczu. Michał Probierz zdjął go już w pierwszej połowie, co w piłkarskim żargonie nazywane jest "podaniem wędki". Zawodnik połknął haczyk. - Wiedziałem, że muszę pokazać, że mogę coś zrobić. Miałem czas na ciężką pracę, bo była przerwa na kadrę - mówi Tuszyński. Trzy tygodnie później grał już w pierwszym składzie i to jako środkowy napastnik. Wiśle strzelił dwukrotnie.

To dopiero drugi sezon 26-latka w ekstraklasie. Tuszyński wchodził niemrawo, ale w Lechii Gdańsk Probierz na niego stawia i napastnik początek rundy wiosennej sezonu 2013/14 ma piorunujący. Strzela gola za golem. Wszystko zmienia się po przyjściu Ricardo Moniza, który stawia na innych. Z czasem w Lechii nie ma już miejsca, bo gra Zaur Sadajew. Gdy w Gdańsku zaczynają się wielkie transfery, Tuszyński wędruje do Białegostoku w rozliczeniu za Adama Dźwigałę. W pierwszym meczu sezonu - z Lechią - strzela rywalowi dwie bramki.

Najlepsi snajperzy - tuż przed trzydziestką

Marcin Żewłakow, ekspert TVP: - Napastnik musi znaleźć się w takim klubie, gdzie czuje, że jest w stanie wpłynąć na drużynę, dokłada cegiełkę. Gdy ktoś trafia w swoje miejsce i ma zaufanie trenera, to zaczyna się rozwijać.

Tuszyńskiego taki czas spotkał dopiero jako 26-latka. To wiek w środku najbardziej owocnych dla piłkarza lat. Jak wyliczył holenderski dziennikarz Simon Kuper, ponad 70 proc. zawodników z pola ma pomiędzy 23 a 31 lat. Średnia wieku w pięciu największych ligach świata to 26,7 lat. To niemal stała dla sportów drużynowych - w NBA koszykarze mają średnio 26,8 lat.

Jak to wygląda w ekstraklasie? Policzyliśmy średnią wieku pięciu najlepszych strzelców w każdym z ostatnich 20 sezonów ligowych (poza sezonem 2001/02). Ile wyszło? Najczęściej gole strzelali 27-latkowie. Tych poniżej 23. roku życia było ledwie jedenastu (spośród 95 wszystkich), a najlepszy przedział wieku dla napastnika to 27-30 lat (32 piłkarzy).

Nie inaczej jest w Bundeslidze. Tam średnia wieku najlepszych strzelców w ostatnich 20 sezonach to 27,4. Młodszym piłkarzom łatwiej strzelać w Holandii, bo tam wybitni napastnicy mają średnio 25,8 lat.

Najmłodszym napastnikiem, który wdrapał się do piątki najlepszych strzelców w Polsce był w 2010 roku 20-letni wówczas Artur Sobiech. To był dobry rok dla młodych piłkarzy, bo królem strzelców był 22-latek: Robert Lewandowski. Następny to dopiero Łukasz Teodorczyk w zeszłym roku. Miał 23 lata, gdy strzelał 20 goli w sezonie. To ewenementy, nie tylko w skali kraju.

Przepowiednia Żewłakowa

Znacznie częściej zdarzają się w Polsce takie historie jak Grzegorza Kuświka, 28-letniego napastnika Ruchu Chorzów. - To jeden z gorętszych towarów na rynku - ocenia Grzegorz Mielcarski. Piłkarzowi w czerwcu kończy się kontrakt, a w ofertach może przebierać. Najbardziej konkretna jest od wicemistrza Polski - Lecha Poznań. Jeśli tam Kuświk przeniesie się w lecie, to znaczy, że w dwa lata przeszedł drogę od niecenionego napastnika do jednego z bardziej chwalonych piłkarzy w ekstraklasie.

Pierwszy raz o Kuświku szersze grono słyszy za sprawą... selekcjonera reprezentacji Polski Franciszka Smudy. Jest 2010 rok, a trener miał aż podskoczyć na krześle, gdy zobaczył napastnika GKS-u Bełchatów w akcji. Potem będzie mówił o tym przed kamerami z charakterystycznym błyskiem w oku - Smuda znalazł piłkarza co się zowie. Ludzie pukają się w czoło, bo Kuświk to najwyżej średniak - gra rzadko nawet w małym klubie, skąd do kadry jest daleko. W Bełchatowie napastnik walczy o miejsce w składzie z bardziej doświadczonymi piłkarzami. - Na swoje nieszczęście miał za konkurentów Dawida Nowaka i sędziwego Żewłakowa - mówi sam Żewłakow. - Widać było po nim, że prędzej czy później gdzieś wystrzeli. Do sukcesu potrzebował tylko ogrania. Przepowiedziałem mu, że w końcu się uda - dodaje.

Napastnik po pięciu nieudanych latach w Bełchatowie trafia do Ruchu Chorzów przez Polkowice. W ekstraklasie wciąż gra w kratkę, ale gdy do klubu w 2013 roku przychodzi Jan Kocian, Kuświk zaczyna występować regularnie i odpłaca się bramkami. Coraz lepiej wygląda współpraca z Filipem Starzyńskim. Przepowiednia Żewłakowa zaczyna się spełniać.

Piłkarze się nie różnią

W tym sezonie napastnik Ruchu strzelił już 12 bramek. - W końcu ma pewność siebie i przekonanie, że jakiś zły boiskowy wybór nie przekreśli jego szans na grę. To każdemu napastnikowi dużo daje, bo nie szuka rozwiązań na siłę - mówi Żewłakow. - To taki sam piłkarz jak w Bełchatowie, ale dopiero teraz ma czas i możliwości - dodaje.

Kuświk z ligowego szaraczka przerodził się w piłkarza pełną gębą. Były napastnik Polonii Warszawa bez problemu wymienia największe zalety młodszego kolegi: jest świetny w grze tyłem do bramki, dobrze się ustawia, strzela z prawej i lewej nogi, bez problemu dokłada głowę. Ma też wrodzoną siłę i co najważniejsze: zawsze idzie do końca za tym, na co wpadł.

Statystyki pokazują, że droga Kuświka do pozycji jednego z czołowych napastników ligi jest całkowicie normalna. A opinie ekspertów sugerują, że kluczowe było zaufanie trenera, który na zawodnika postawił i nie bał się go w pierwszym składzie trzymać. Większym zaskoczeniem byłoby strzelenie kilkunastu bramek w wieku 23 lat. Takich przykładów jest mało, bo niewiele jest też dla napastnika w lidze miejsc - prawie wszystkie drużyny grają z tylko jednym wysuniętym piłkarzem.

Kuświk i Tuszyński mogą być dowodem na to, że dobrzy napastnicy mogą być nawet głęboko schowani po ławkach rezerwowych klubów ekstraklasy. Może to też oznaczać, że piłkarze w Polsce w większości nie za bardzo się między sobą różnią - po prostu niektórzy mają na tyle szczęścia i pracowitości, że grają regularnie i zdobywają doświadczenie, które potem procentuje.

Lista podobnych przypadków się wydłuża po spojrzeniu na listę najlepszych strzelców w tym sezonie. Jeszcze niedawno niewielu brałoby na poważnie umiejętności Mateusza Piątkowskiego, Kamila Wilczka, Denissa Rakelsa czy Damiana Chmiela.

Tuszyński: - Jeśli ktoś występuje w każdym meczu, to jest coraz bardziej obyty na boisku i wpływa to na zachowania boiskowe. Jest większa pewność, swoboda. Wszystko po prostu przychodzi łatwiej.

Zobacz wideo

Gdyby serwisy społecznościowe były klubami piłkarskimi [ZOBACZ]

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.