Fizjolog Jan Chmura: Polski piłkarz musi trenować intensywniej

Jakie błędy popełniają trenerzy w treningu - od wieku juniora do wieku seniora i jakie są tego efekty? - Ustępujemy pod względem liczby sprintów i to znacząco. Problem polega na kształtowaniu zdolności szybkościowych, ale nie na poziomie seniora, tylko młodzika, trampkarza młodszego, starszego - mówi fizjolog prof. Jan Chmura z wrocławskiego AWF-u w rozmowie ze Sport.pl

Jacek Staszak: Dlaczego piłkarze nie powinni trenować na sztucznej murawie, jeśli grają na naturalnej nawierzchni?

Prof. Jan Chmura, AWF Wrocław: Zawsze zmiana nawierzchni treningowej tworzy niebezpieczeństwo dla organizmu, a zwłaszcza gdy trenuje się na trawie non stop, a potem następuje nagła zmiana. Dlaczego? Zmienia się dynamika biegu. Na nawierzchni gumowanej jest zupełnie inna praca mięśni i wyzwalania mocy na krótkich odcinkach biegowych. Zwłaszcza, jeśli chodzi o nagły zryw, hamowanie, bądź zmianę kierunku biegu. Mamy do czynienia z innymi reakcjami mięśni, ale to jest zupełnie naturalne i oczywiste. Trudno zrozumieć, że tak często zawodnicy są narażani na mikrourazy.

Gdybyśmy non stop grali na płycie ze sztuczną nawierzchnią, to organizm byłby przyzwyczajony. Niestety, przed rozpoczęciem sezonu jest nagła zmiana, a mecze znowu będą rozgrywane na dobrej murawie. Do głosu dochodzą inne włókna mięśniowe, które przyjmują na siebie inne obciążenie. Te włókna są w zdecydowanej mniejszości, dlatego gdy dominują w wysiłku, to dochodzi do szybkiego przeciążenia włókien i bardzo szybko nawet do zerwań włókien, urazów stawowych czy nawet więzadeł.

Dlatego te początki rund wiosennych nie należą do najlepszych?

Wtedy nie można wejść we właściwy rytm. Baza wyjściowa to nawierzchnia trawiasta i nagła zmiana powoduje, że komórki, włókna mięśniowe w sytuacji, kiedy wychodzą na zwykłą murawę do wracają do tych, które dominowały, gdy trenowało się wysokiej temperaturze. Znowu trzeba czasu, żeby organizm się zaadaptował i dlatego obserwujemy brak rytmu meczowego. Na to trzeba kilku spotkań. To jest uzależnione też od sparingów, ale najważniejszą przyczyną jest właśnie ta zmiana nawierzchni tuż przed startem sezonu. Krótko mówiąc: to odruch obronny włókien przed zmianą na sztuczną a później naturalną. Inaczej być nie może, gdy organizm funkcjonuje niewłaściwie. Dlatego od wielu lat nie ma płynności, dynamiki, szybkości w pierwszych meczach naszej ligi.

Jakie widzi pan problemy w treningu piłkarzy?

Obciążenia nie są najczęściej kontrolowane. Po drugie, nie są zindywidualizowane, czyli niedostosowane do możliwości piłkarza. Gdyby były kontrolowane i dostosowane, to nie ma mowy, żeby ktoś powiedział, że nie ma świeżości, bo to go kompromituje. Niekontrolowane obciążenie może spowodować odmówienie posłuszeństwa organizmów piłkarzy, dlatego w zespole musi być fizjolog, który jest odpowiedzialny za reakcję organizmów piłkarzy. Powinien badać obciążenia, bo te teraz albo są za duże albo za małe.

Które są gorsze?

Ponad wszelką wątpliwość mniejsze obciążenie nie szkodzi. Za duże prowadzą do przeciążenia, a potem u niektórych do przetrenowania. Wyprowadzenie piłkarza ze stanu przetrenowania jest niezwykle trudne. To długotrwały proces - może być nawet kilka miesięcy. U niektórych nawet dłużej i wtedy zawodnik nie jest w stanie osiągnąć dobrej formy sportowej. Komórki mięśniowe, system nerwowy jest przyblokowany przez zmęczenie, z którym organizm nie był w stanie sobie poradzić.

Wielu trenerów stosuje dwa treningi dziennie. Czy to dobre rozwiązanie?

Za granicą często się zdarza, że są dwa treningi: do południa i po południu. Tam bardzo rzadko mamy do czynienia ze stanami przeciążeniowymi, przetrenowaniem. Z jednej strony inna jest kultura żywienia, odnowy biologicznej. W wielu klubach kontroluje się obciążenia. Inna rzecz jest jednak najistotniejsza - potencjał biologiczny zawodników jest wyraźnie większy niż potencjał polskich piłkarzy. To dramat selekcji i naboru młodych adeptów do piłki nożnej. Bardzo często trafiają do sportu nie mają zbyt dużych możliwości biologicznych, bez wyjściowego fundamentu.

Co to oznacza?

U wielu piłkarzy dochodzi do tego, że nawet mimo dobrego treningu nie są w stanie wykonać pracy lepiej od innych, bo ci mają wyższy poziom potencjału wyjściowego i to pozwala na większą tolerancję, na lepszą pracę i odsuwa na dalszy plan narastające zmęczenie. Zawsze w takiej sytuacji, kiedy nie ma indywidualizacji treningu i obciążenia treningowe są jednakowe dla wszystkich, to dla tych o większych możliwościach nie będzie to tak drastyczne. Oni będą szybciej do dyspozycji trenera, będą mieli dłuższą fazę dobrej formy. Na tym polega problem w szkoleniu w Polsce, że nie zwracamy właściwej uwagi na dziecko, które chce grać w piłkę. Nie sprawdzamy jego biologicznych możliwości. Znakomite umiejętności piłkarskie przy wysokim potencjale to fenomen. Takich dzieciaków trzeba szukać. Gdy mamy duże umiejętności i duże możliwości biologiczne, to jest większa szansa na to, że piłkarz te umiejętności wydobędzie. Nie męczą się w grze, dlatego szybciej przebiega u nich proces decyzyjny, który jest solą piłki nożnej.

Czy widzi pan, że w Polsce coś się zmienia?

Coraz więcej polskich talentów pojawia się w klubach zagranicznych i zaczynają odgrywać tam pierwszoplanowe role. Szybciej się przebijają. Ogromnie bym się cieszył, żeby ich było coraz więcej. Wtedy poziom polskiego futbolu urośnie w oczach, będzie bliżej dorównania piłce europejskiej. Wszystko to jest możliwe, ale uzależnione od jakości szkolenia i systemu.

Gdzie mamy największe braki?

Ustępujemy pod względem liczby sprintów i to znacząco. Problem polega na kształtowaniu zdolności szybkościowych, ale nie na poziomie seniora, tylko młodzika, trampkarza młodszego, starszego. Zdolności szybkościowe są przekazywane genetycznie i etap ich wydobywania kończy się w wieku nastoletnim, od 13 do nawet 16 lat, jeśli rozwój biologiczny jest opóźniony.

Jeśli nie wydobędziemy tego na poziomie juniora, to u seniorów można o tym zapomnieć. Jeśli nie ma oddolnego systemu kształtowania zdolności, to trudno mówić o dynamice, o dużej liczbie sprintów. Niewytrenowanie na poziomie juniora powoduje, że później nie da się tego u niego wydobyć. Można to w jakiś sposób nadrobić większą siłą eksplozywną, a także doświadczeniem.

Od czego zależna jest powtarzalność sprintów?

Po pierwsze od zdolności szybkościowych organizmu i przygotowania. Po drugie, od szybkości regeneracji po sprincie. Długość dochodzenia do siebie powoduje, że piłkarz nie będzie w stanie podłączyć się w tym czasie do akcji. Może uda mu się to kilka razy, ale z czasem będzie coraz gorzej. Gdy dołączymy do tego, że przeciwnik będzie starał się grać dynamicznie, będzie siedział na rywalu, to zmęczenie będzie narastać jeszcze szybciej. Liczba sprintów zależy też od tego w jakiej formacji gra zawodnik. Boczni obrońcy wykonują największą pracę.

Jak bada się sprinty?

Zrobiłem niedawno analizę Mistrzostw Świata. Badałem wytrzymałość, szybkość, liczbę sprintów, długość dystansu pokonanego w sprincie wszystkich 32 zespołów mundialu. Liczba i częstotliwość jest uzależniona od temperatury i wilgotności. Kiedy mecze rozgrywały się w temperaturze niższej niż 22 stopnie, a wilgotność była poniżej 60 proc., to zespół wykonywał sprint co 13 sekund. Gdy było powyżej 28 stopni i powyżej 60 proc. wilgotności, to sprint był co 17 sekund.

Suma sprintów w meczu w lepszych warunkach wynosiła 426 na cały zespół bez uwzględnienia bramkarza, czyli około 43 na piłkarza. Pojedynczy piłkarz na mundialu wykonał sprint co 80 sekund i tak to wygląda u najlepszych na świecie.

To znaczy, że on jest po prostu na tyle zregenerowany, że może rozwinąć największą szybkość, która odpowiada sprintowi, czyli maksymalną. Różnie się ją definiuje, w zależności od programu badań aktywności ruchowej. Inna jest granica, przy której zaczyna się sprint - od 5,5 do 7 m/s, ale najczęściej przyjmuje się wartość środkową, czyli 6,7 m/s.

Liczba sprintów będzie wzrastać?

W przyszłości piłka będzie jeszcze szybsza i bardziej dynamiczna. Dlatego, że są jeszcze potężne rezerwy w organizmie, które nie zostały wydobyte. Największe są w przestojach. One będą redukowane, tak samo bieg z niższą intensywnością. W tym musi pójść zmiana stylu gry, strategii, zmiana przepisów. Będzie padać więcej bramek, piłka będzie coraz bardziej widowiskowa. Czyli zacznie przychodzić więcej ludzi, bo solą piłki nożnej są gole.

Co trzeba zrobić, żeby to rozwijać?

Lepiej pracować na treningu. Jakoś pracy treningowej jest bardzo ważna. Ona musi się zmieniać. Zajęcia muszą być coraz bardziej wysublimowane, kontrolowane, a obciążenia właściwie dobierane, by potem piłkarz mógł realizować to na boisku. Trzeba odzwierciedlać warunki meczowe.

Jak bardzo odstajemy w tym elemencie?

W piłce seniorskiej trening jest za mało intensywny. Za mała intensywność nie dopuszcza do tego, żeby organizm tolerował większy zakres zmęczenia. Polski piłkarz niestety toleruje tylko niewielki zakres. To możemy poprawić tylko wtedy, kiedy będziemy intensywniej trenować. Dużo do życzenia pozostawia praca po przekroczeniu tzw. progu beztlenowego, związanego z wytwarzaniem energii przy dużej intensywności wysiłku.

Samuel Eto'o kupił posiadłość przeklętą przez klątwę Tutenchamona [ZDJĘCIA]

Czy zgadzasz się z prof. Chmurą?
Więcej o:
Copyright © Agora SA