Podbeskidzie nie zwalnia tempa. Jagiellonia kolejnym łupem "Górali" [ZDJĘCIA]

Podbeskidzie kontynuuję serię - Górale pokonali Jagiellonię, to szósty kolejny mecz bielszczan bez porażki! Ekipa Leszka Ojrzyńskiego jest coraz bliżej utrzymania!

Gorące newsy i złośliwe komentarze. Dołącz do nas na Facebooku >>

Swego czasu ŁKS Łódź zasłużył na miano "Rycerzy Wiosny". W ostatnich dwóch sezonach piłkarze Podbeskidzia robią wszystko, by nadano im przydomek "Cudotwórców". Zespół, który przez większość sezonu gra futbol brzydki, nudny, nieskuteczny, okupując przy tym miejsce na dnie ligowej tabeli, na finiszu zmienia się, dokonuje cudów i wygrywa mecz za meczem. W tabeli za ostatni miesiąc wyprzedzają go tylko Legia i Lech.

Jagiellonia, która nie zakwalifikowała się do pierwszej ósemki, wygrała swój pierwszy mecz w grupie spadkowej i do Bielska przyjechała w roli lidera tej grupy. Goście zaczęli mecz od szturmu na bramkę Richarda Zajaca. Przez pierwsze dziesięć minut bielszczanie mieli problem z opuszczeniem własnego pola karnego, w zespole Jagiellonii wyróżniał się w tym czasie przebojowy Dawid Plizga.

Miejscowi otrząsnęli się z przewagi, gra stopniowo się wyrównała. Pierwsza połowa stała na słabym poziomie, Podbeskidzie czyhało na kontrataki, ale nie potrafiło stworzyć sobie doskonałych okazji.

- Remis wziąłbym w ciemno - mówił w przerwie dziennikarzowi Canal+ Wojciech Borecki, szef Podbeskidzia.

Tymczasem po przerwie to gospodarze zdominowali grę i szybko objęli prowadzenie. W 49. min po kolejnym potężnym wybiciu z autu przez Marka Sokołowskiego, w polu karnym Jagi powstało wielkie zamieszanie - najwięcej zimnej krwi zachował Błażej Telichowski, który wpakował piłkę do siatki.

To nie koniec popisu Górali, którym tego popołudnia z trybun kibicował Tomasz Adamek (były bokser, obecnie kandydat na europosła mieszka w niedalekich Gilowicach).

W 61. min padł drugi gol. Bardzo dobrze dośrodkował Piotr Malinowski, blisko akcji był Sokołowski, najlepszy zawodnik meczu. Jednak jako ostatni dotknął piłki Giorgi Popchadze, obrońca Jagi.

Goście byli zagubieni, na nic zdawały się pokrzykiwania trenera Michała Probierza. Podbeskidzie nadal miało przewagę, prowadziło grę i zagrażało bramce Krzysztofa Barana.

W samej końcówce meczu kibice Górali przeżyli thriller. W 88. min kontaktowego gola zdobył Dani Quintana, a ostatnie sekundy to było oblężenie bramki Zajaca. Ostatecznie ekipa trenera Ojrzyńskiego utrzymała prowadzenie i po końcowym gwizdku mogła cieszyć się z kompletu punktów.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.