T-Mobile Ekstraklasa. Lech - Legia, czyli królowie własnej zagrody

Zawiedli w pucharach, ale ich starcie w T-Mobile Ekstraklasie i tak wywołuje wielkie emocje. W niedzielę o godz. 18 wicemistrz Polski podejmuje w Poznaniu mistrza. Relacja na żywo w Sport.pl i aplikacji Sport.pl LIVE na telefony

W maju Legia wygrała w stolicy 1:0 i zapewniła sobie tytuł. Oba zespoły mogły koncentrować się na podboju Europy. Zderzenie było bardzo bolesne.

"Kolejorz" odpadł w II rundzie eliminacji Ligi Europejskiej ze słabiutkim Żalgirisem Wilno. W następnej rundzie Litwini, 373. zespół rankingu UEFA, zostali rozbici przez Salzburg (0:5, 0:2).

Legia odpadła ze Steauą Bukareszt w IV rundzie eliminacji Champions League. Rumuni pierwszy punkt i bramkę w fazie grupowej zdobyli dopiero w trzecim meczu.

Bilans Legii w LE jest jeszcze bardziej zawstydzający. Jest jedynym z 64 klubów występujących w LE i LM, który nie zdobył punktu i bramki. - Nie potrzebujemy rewolucji. Z trenerem Janem Urbanem rozmawiamy na bieżąco, ostatnie pół roku podsumujemy w grudniu - mówił wczoraj prezes Legii Bogusław Leśnodorski.

Legioniści jadą do Poznania po porażce 0:2 w Trabzonie, ale wyniki w Europie nie mają wpływu na ich grę w lidze. Po porażce z Lazio wygrali 2:1 z Górnikiem, który do spotkania z Legią był niepokonany i zajmował drugie miejsce. Po 0:1 z Apollonem zespół Urbana przegrał 0:1 w Krakowie, gdzie był lepszy, ale zawiodła skuteczność. Legia w pucharach i lidze to dr Jekyll i pan Hyde - tam bezradna i przegrana, tu dominująca i zwycięska.

W Europie nie umie sobie poradzić z plagą kontuzji. W żadnym z 22 meczów Urban nie mógł wystawić najsilniejszego składu. W Poznaniu zabraknie m.in. bramkarza Kuciaka, stopera Astiza, rozgrywającego Radovicia i napastnika Saganowskiego. W Turcji urazu łydki doznał skrzydłowy Żyro, który wypadł na dwa tygodnie. W lidze te ubytki nie przeszkodziły Legii wygrać dziewięciu meczów i strzelić aż 30 goli (średnio 2,5 na mecz).

- W Europie trudniej zdobywa się bramki czy nawet stwarza groźne sytuacje - powiedział trener Urban. - We wszystkich meczach grupowych graliśmy jak równy z równym. W wykończeniu akcji brakuje nam jednak umiejętności. Teraz może jesteśmy najgorsi, ale czemu ma się to nie zmienić? Z Lechem kluczowa będzie skuteczność. Obie drużyny mają argumenty, by zdobyć bramkę. Lech chce się odegrać za porażki w poprzednim sezonie. My - powiększyć przewagę.

Po 12. kolejkach warszawianie mają o 6 punktów więcej od "Kolejorza", z którym rok temu wygrali w Poznaniu 3:1. Poznaniacy nie zapomnieli o tamtych upokorzeniach, kibice wybaczą swojej drużynie wszystko, byle tylko wygrała z Legią.

Ekscytacja niedzielnym meczem jest ogromna. Do wczoraj sprzedano ok. 36 tys. drogich biletów (kosztowały od 60 do 90 zł). Piłkarze, trenerzy i władze klubu mówią, że z Legią zagrają o "więcej niż 3 punkty". Nikt nie tonuje nastrojów i nie ściąga z piłkarzy presji. - Nie ma potrzeby. Komunikat jest jasny: jesteśmy gotowi na Legię - mówi trener Mariusz Rumak. - Na ulicach Poznania ludzie klepią nas po plecach i powtarzają: "Czekamy na Legię!" - opowiada obrońca Marcin Kamiński. - Ostatni mecz z Lechią zupełnie ich nie interesował. Staraliśmy się odsunąć oczekiwania, hamulce puściły dopiero w autobusie z Gdańska. Od tego czasu w szatni nie ma innego tematu niż Legia. Sytuacja sprzed roku, kiedy po 30 minutach było 0:3, nie ma prawa się powtórzyć - dodaje Kamiński.

Kilku piłkarzy z Poznania też miało problemy ze zdrowiem, Lech zaczął sezon słabo, ale z czterech ostatnich meczów wygrał trzy. Tydzień temu rozbił Lechię 4:1.

Kluczowy był powrót kapitana Rafała Murawskiego, który odmienił grę w środku pola. 32-letni pomocnik od czerwca leczył kontuzję kolana. Wygląda, że trener Rumak szykował Murawskiego właśnie na szlagier z Legią - najpierw wpuścił piłkarza na kilka minut z Podbeskidziem, potem dał mu zagrać w III-ligowych rezerwach, wreszcie wprowadził go w drugiej połowie w Gdańsku. - Jest gotowy na 90 minut - deklaruje dziś trener Lecha.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.