T-Mobile Ekstraklasa. Dembiński: Lech wygra 1:0

- Niedawno Lech wygrywał z Manchesterem City, nadal są w nim piłkarze, którzy pamiętają tamten mecz. Lech nie jest gorszy od Legii, stać go na zwycięstwo w Warszawie i mistrzostwo Polski - mówi były napastnik ?Kolejorza?, dwukrotny mistrz kraju w barwach poznańskiego klubu, Jacek Dembiński. Hit T-Mobile Ekstraklasy Legia - Lech w sobotę o godz. 13.30. Relacja na żywo w Sport.pl

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS i na Androida

Łukasz Jachimiak: 12 zwycięstw w 13 wyjazdowych meczach - myśli pan, że na Legii taki wynik Lecha z bieżącego sezonu robi wrażenie?

Jacek Dembiński: W Poznaniu wszyscy na to liczą. Oczywiście zwycięstwo Lecha na stadionie Legii kraj odebrałby jako niespodziankę, ale myślę, że Lech powinien sobie poradzić. Remis, nie mówiąc o porażce, oddaliłby go od mistrzostwa, a zespół chyba poczuł swoją szansę. Ten sezon wygląda podobnie do ostatniego mistrzowskiego dla "Kolejorza". W 2010 roku Lech do końca gonił Wisłę Kraków. Teraz znów gra bardzo dobrą piłkę, moim zdaniem wygląda od Legii lepiej, dlatego wierzę, że ją pokona.

Legia pana nie przekonuje?

- Na pewno jest mocna, będzie gospodarzem, co dla niej ma spore znaczenie, ale jeśli w Lechu wszyscy zagrają na swoim poziomie, to Poznań będzie górą. Mówi się, że to Legia ma lepszy skład, że ma mocniejszych rezerwowych, ale w Lechu też zawodnicy wchodzący z ławki potrafili przesądzać o wyniku.

Kto, niekoniecznie z rezerwowych, może o nim przesądzić w sobotę?

- Dla mnie zawsze ważniejsze jest nie to, kto ma jakie indywidualności, ale jak piłkarze danej drużyny grają razem, jak ze sobą współpracują. W Lechu działa to lepiej. A i gracza, który się szczególnie wyróżnia, widzę w Lechu. Co prawda coraz głośniej mówi się, że Aleksandar Tonew może nie zagrać, ale myślę, że to tylko typowe przed takimi meczami gierki. Spodziewam się, że zagra, będzie w gazie, a ograć Legię pomoże mu Gergo Lovrencsics. On miał słabsze mecze, ale teraz jest w bardzo dobrej formie.

Ta dwójka poprowadzi gości do zdecydowanej ofensywy, czy jednak Lech będzie bał się otworzyć?

- Mam nadzieję, że się nie cofnie. Wiem, że w zespole są szybcy zawodnicy, którzy potrafią dobrze rozgrywać kontry, ale to chyba nie byłby dobry pomysł na ten mecz. Trzeba mocno powalczyć w środku pola, przejąć inicjatywę. Wierzę, że Rafał Murawski będzie wszystko czyścił, a z przodu jego koledzy zrobią swoje. Co tu dużo gadać, mecz jest o wielką stawkę, a Lech na pewno jest w stanie zrewanżować się Legii za porażkę z Poznania 1:3. Tu trzeba zagrać o zwycięstwo, a nie na remis, bo on oznaczałby nerwowe czekanie na potknięcie Legii w trzech ostatnich kolejkach.

Trener Mariusz Rumak mówi, że za jesienną porażkę marzy mu się efektowny rewanż i że naprawdę szczęśliwy będzie wtedy, gdy jego zespół będzie miał lepszy bilans bezpośrednich starć z Legią.

- Ja będę zadowolony nawet, jak Lech wygra 1:0, bo przeskoczy Legię w tabeli. To wystarczy i na taki wynik stawiam. Trener pewnie mówi tak, żeby jego piłkarze uwierzyli, że są bardzo mocni.

W maju 1995 roku po pańskim golu Lech wygrał z Legią 1:0. Wtedy mistrzowie Polski przegrali u siebie pierwszy mecz od czterech lat. Wierzy pan, że w najbliższych sezonach Legia albo Lech mogą mieć taką passę?

- W trwającym i Legia, i Lech są wyraźnie najlepsze, wygrywają nie przez przypadek, ewidentnie się w lidze wyróżniają. Ale takie rekordy prędko się nie powtórzą. Niestety, w naszej lidze już od długiego czasu każdy może wygrać z każdym nie za sprawą wysokiego poziomu, tylko dlatego, że długo wszyscy równali w dół.

Legia albo Lech po zdobyciu mistrzostwa mają szansę pójść mocno w górę i zostać pierwszą polską drużyną w Lidze Mistrzów od czasów Widzewa, który z panem w składzie grał w elicie w sezonie 1996/97?

- Chciałoby się wierzyć, że to będzie zależało od losowania, ale w ostatnich latach na Barcelonę czy Real już przecież nasze drużyny nie trafiały, tylko przegrywały z rywalami, których trudno uznać za renomowanych. Z drugiej strony pamiętam, jak niedawno Lech, w Lidze Europy, wygrywał z Manchesterem City. Może więc zespół, w którym są piłkarze pamiętający tamte mecze z City i z Juventusem, byłby w stanie sprawić nam niespodziankę? Jeszcze raz podkreślę, że nie zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że kadrowo Legia jest lepsza. Obie drużyny stać na podobne wyniki.

A na transfery realnie wzmacniające zespół?

- W kontekście Legii mówiło się ostatnio o Milanie Barosu. Gwiazda, ale przecież sprowadzenie jednego takiego piłkarza nie załatwi sprawy, bo to nie tenis, tylko piłka, więc Baros, nawet jeśli jest jeszcze w dobrej formie, sam nic nie wygra. A trudno uwierzyć, że do naszych najlepszych drużyn przyjdzie wielu zawodników tej klasy. Niestety, nie da się powiedzieć, że nasza liga rośnie w siłę. Zresztą, wystarczy spojrzeć na Bartosza Ślusarskiego. Wrócił do Lecha po latach i jest jednym z najlepszych napastników ligi. Młodzi nie mieli i nie mają się od kogo uczyć, bo kluby przez lata sprzedawały wyróżniających się piłkarzy, a w ich miejsce sprowadzały słabszych zawodników. Tak jest w dalszym ciągu, bo jeszcze nie stać nas na dobrą piłkę.

Więcej o:
Copyright © Agora SA