Jagiellonia - Podbeskidzie: Rasiak nowe możliwości

Do Białegostoku przyjechało Podbeskidzie, nieźle spisujące się na wyjazdach, a Jagiellonia jest w dołku. Wyjść z niego ma z pomocą Grzegorza Rasiaka i zawodników, którzy wyzdrowieli bądź trochę odpoczęli

Absolutny beniaminek na poziomie ekstraklasy na dwie kolejki przed zimową przerwą ma tylko dwa punkty mniej niż białostoczanie. Potrafił wygrać w Warszawie z Legią czy w Krakowie z Wisłą (o czym białostoczanie mogą tylko marzyć). Przed tygodniem przegrał 1:2 w stolicy na stadionie Polonii, ale też długo prowadził.

- Mogliśmy wygrać na Podbeskidziu na inaugurację sezonu, ale pechowo zremisowaliśmy 2:2 i pech przeplatał się przez całą naszą rundę - uważa trener Jagi Czesław Michniewicz. - Podbeskidzie od dłuższego czasu ma tego samego trenera i podobny skład. Rozumieją się w ciemno. Do tego dysponują świetnymi warunkami fizycznymi, bardzo dobrymi skrzydłami i dośrodkowaniami ze stałych fragmentów gry. W ten sposób zdobywają bramki, a my tak mnóstwo tracimy. Czeka nas trudny mecz, ale gramy ostatni raz u siebie przed zimą i chcielibyśmy to zakończyć miłym akcentem.

Tych ostatnio było niewiele, bo białostoczanie grali bardzo słabo. Przegrali 0:2 w Zabrzu; u siebie bezbramkowo zremisowali z Legią, po czym ulegli 0:2 Śląskowi, by przed tygodniem cudem zremisować 1:1 w Łodzi z ŁKS-em. Jak dorzucimy do tego sparing w Grodnie (0:1), to w pięciu meczach rozegrali właściwie jedną porządną akcję, którą Jan Paweł Pawłowski powinien zamienić na bramkę, ale został sfaulowany i rzut karny skutecznie egzekwował Alexis Norambuena. Tylko 19-letni napastnik miał też kilka "półokazji" strzeleckich, niestety po meczu z GKS-em Bełchatów, kiedy nie trafił do pustej bramki, jakby stracił pewność siebie, pazerność na gole.

- O jaką sytuację chodzi? - pyta jednak, potwierdzając, że wcale nie rozmyśla o tamtym kiksie. Wygląda na to, że nie ma żadnych kompleksów i dziś znowu od początku pojedynku może walczyć z równie ambitnymi rywalami.

Od spotkania z GKS-em zaciął się też Tomasz Frankowski, którego dziewięć goli do tamtej pory pozwoliło Jagiellonii zgromadzić 17 punktów. Przed tygodniem zaczął się uskarżać na ból w łydce. Wczoraj trenował pierwszy raz - na próbę - i zgłosił gotowość do gry. Uraz zasygnalizował za to Grzegorz Bartczak i być może jego miejsce w obronie będzie musiał zająć Luka Pejović - ostatnio poza kadrą meczową.

Wczoraj pierwszy raz w tygodniu trenował też Tomasz Kupisz, a tylko dzień wcześniej do zajęć wrócił Andrius Skerla. Michniewicz wysłał ich do rodzin, by "zresetowali się", odpoczęli. Chociaż obawiał się, że pierwszy z nich i tak postanowi chociaż pobiegać.

- Ma ADHD sportowe - śmieje się trener. - Jest mocno eksploatowany i stracił dynamikę, przez co ma problem.

- Nic nie robiłem - zapewnia Kupisz. - Zobaczymy w meczu, czy pomogło. Na treningu nie czułem jakiejś niesamowitej różnicy.

Skerla i Kupisz zagrają w podstawowym składzie, Frankowski zostanie raczej w odwodzie. Podobnie jak Marcin Burkhardt, na którego pomoc po kontuzji mocno liczy Michniewicz tak w końcówce tej rundy, jak i wiosną.

- Marcin powinien zostać w Jagiellonii, ale musi dać z siebie więcej, bo przez ostatnie pół roku dał niewiele. Ciągle był kontuzjowany. Musi bardziej dbać o siebie, chociaż te kontuzje to też nie do końca jego wina, bo wychodzą zaniedbania z wcześniejszego okresu - ocenia trener białostoczan. - Mam nadzieję, że zimą popracuje siedem tygodni i będzie wiodącą postacią. Bo żeby dobrze grać, trzeba mieć z czterech kreatywnych zawodników w składzie. U nas czasem był tylko jeden, co zmuszało do prymitywnej gry, a tego nikt nie chce oglądać.

Od początku wreszcie ma też wystąpić Grzegorz Rasiak, który do tego tygodnia czekał, aż Cypryjczycy, gdzie grał ostatnio, wydadzą jego certyfikat.

- Dochodzi nowy element w naszej grze, zagranie piłki do napastnika górą, co zawsze jest bezpieczniejsze - cieszy się trener Michniewicz. - Grzesiek może ją przetrzymać, zgrać, inni zawodnicy muszą być na to przygotowani, bo mogą się znaleźć w sytuacji sam na sam. Pracowaliśmy w tym tygodniu nad tym, aby nauczyć się wykorzystywać Grześka i zobaczymy, jak to wyjdzie. Liczę na dośrodkowania z bocznych sektorów boiska, bo wcześniej nawet nie robiliśmy takich akcji na skończenie głową. Tomek Frankowski, wiadomo, że szuka innych rozwiązań niż uderzenie głową. Mogą też grać razem...

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.