Jacek Zieliński, asystent selekcjonera kadry: O czwartej rano z dyrektorem kadry Konradem Paśniewskim spotkałem w hotelowym korytarzu Maćka Iwańskiego i Sławka Peszkę. Wymieniliśmy kilka zdań i się rozeszliśmy. Rano poinformowałem o wszystkim selekcjonera.
Na zgrupowaniu przed meczami z USA i Kanadą mieliśmy zebrać drużynę i dosadnie przypomnieć o zasadach obowiązujących w kadrze. Iwański i Peszko mieli nie być powołani za to, że w Krakowie pałętali się po korytarzu o nieodpowiedniej porze. Nie wiem, czy byli po alkoholu, nie miałem alkomatu.
Kadra Smudy poradzi sobiE na Euro 2012 bez Iwańskiego i Peszki!
Chcemy mieć dobry klimat i na tym budować zespół. Do niczego nie dojdziemy, jeśli zaczniemy się oszukiwać i kombinować. Znałem trenera, który całą noc siedział w hotelowym korytarzu i czyhał na imprezujących piłkarzy. Osobiście nie lubię bawić się w policjanta, ale wiem, że piłkarze chcą być cwańsi, niż im się wydaje, więc dużo stracimy, jeśli nie będziemy pilnować porządku i bezgranicznie ufać zawodnikom.
Kontrole zdarzały się wcześniej, bywało, że chodziliśmy z Frankiem po korytarzu, a nawet i w okolicach hotelu. Nigdy nic się nie wydarzyło. Niech to będzie drogowskaz dla innych na przyszłość, że w tej kadrze pomylić można się tylko raz.
Szkoda, że wszystko przeniknęło do mediów, inaczej załatwilibyśmy sprawę z drużyną. Tak byłoby najlepiej.
- Będzie oficjalny komunikat. Powiedziałem to, co mogłem i chciałem. Kwestie, czy ktoś był po spożyciu, czy wydarzyły się inne sytuacje, jakie padły słowa, rozstrzygniemy we własnym gronie. Nie chcę już robić większego zamieszania.
- Mleko się wylało, więc nie mogłem przemilczeć niektórych kwestii. Pozostałe omówimy z drużyną.