Piłka nożna. Animozje łódzkich kibiców przyczyną niskiej frekwencji

Godzinę przed rozpoczęciem spotkania z Ukrainą prezes PZPN Grzegorz Lato rozdawał pod stadionem bilety. Niewiele to pomogło, bo remis reprezentacji Polski obejrzało tylko ok. 6 tys. kibiców.

Ostatnie spotkania kadry w Łodzi nie są udane. W październiku 2007 roku na stadionie Widzewa porażkę z Węgrami obejrzało 6,5 tys. ludzi, a pięć lat wcześniej Polacy przegrali z Japonią 0:2. Wtedy też trybuny się nie zapełniły. W sobotę miało być lepiej, bowiem reprezentację prowadził Franciszek Smuda, idol widzewskich kibiców. Przyszło ich jednak na znacznie mniej niż na trzy dwa sierpniowe mecze Widzewa w ekstraklasie. Wówczas niespełna dziesięciotysięczny stadion był pełny. Nawet trybuna "pod zegarem", gdzie klub kibica, była w połowie pusta.

Na pewno wpływ na frekwencję miała cena biletów - w Łodzi 70 zł to sporo. Ale nie to było najważniejsze. Decydujące znaczenie maja animozje między kibicami ŁKS i Widzewa. Z roku na rok są one coraz większe, dlatego fani tego pierwszego klubu nie przyszli na stadion lokalnego rywala. Prawdopodobnie analogiczna sytuacja byłaby, gdyby spotkanie przenieść na obiekt, gdzie gra ŁKS. Tyle tylko, że jest on w jeszcze gorszym stanie niż widzewski.

Nawet jednak liczba kibiców nie wpłynie na to, czy Łódź w najbliższej przyszłości będzie organizowała kolejne spotkania reprezentacji. Głównym powodem jest fatalny stan stadionów. - Widzewski nie spełnia nawet wszystkich norm ekstraklasy, a ŁKS, pierwszej ligi. Organizację spotkania dostaliśmy, bo obchodzimy 90-lecie powstania - stwierdził Edrward Potok, prezes ŁZPN. Władze miasta zamierzają zbudować ok. 20-tysięczny obiekt w miejscu obecnego ŁKS. Jeśli powstanie, a w nastawieniu kibiców nic się nie zmieni, nawet to nie przyciągnie kibiców na mecze reprezentacji Polski.

Na spotkania kadry siatkarzy w łódzkiej Atlas Arenie przychodzi ponad 13 tys. ludzi.

Piłkarze po remisie z Ukrainą: myśleliśmy, wygraliśmy Jeleń przełamał strzelecką niemoc. Polska - Ukraina 1:1

Więcej o:
Copyright © Agora SA