To nie był udany sezon dla Łukasza Fabiańskiego. Polski bramkarz zaliczył kilka występów, o których chciałby jak najszybciej zapomnieć.
Jego wpadki nie umknęły krytyce angielskich dziennikarzy. Golkiper reprezentacji nie zgadza się jednak z wieloma opiniami. Twierdzi, ze nie słusznie doszukiwaniu się jego winy na przykład w przegranym przez "Kanonierów" 1:2 spotkaniu z Blackburn.
- Po meczu z Blackburn zostałem skarcony, chociaż wszystko zrobiłem tak, jak należy. Moją opinię potwierdzili później szkoleniowcy, z którymi analizowałem to spotkanie. Starałem się uratować zespół, ale nasza defensywa nie bardzo mi pomogła w tym meczu. W mediach zostało to jednak odebrane inaczej, winę zrzucono na mnie - uważa Fabiański, który twierdzi, że wpadka w innym meczu - z Wigan, była jak to określił zawodnik "jego błędem technicznym".
Mimo niezbyt udanych występów Fabiański zapewnia, że w minionym sezonie wiele się nauczył.
- Zebrałem nowe doświadczenia. Po pierwsze, przeszedłem operację i długą, żmudną rehabilitację, z czym nigdy nie miałem do czynienia. Nigdy nie miałem tak długiej przerwy i nie wiedziałem, jak to jest wracać na boisko po takim czasie, odnajdywać się na nim na nowo. Po drugie, po tych kilku wpadkach i krytyce, stałem się bardziej gruboskórny. Wychodzę z założenia, że co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. No bo co gorszego może się jeszcze stać? Teraz może być już tylko lepiej i w nowy sezon wkroczę z większą mocą - powiedział bramkarz.
Fabiański cieszy się również, że Arsene Wenger nadal darzy go zaufaniem i zapewnia, że w przyszłym sezonie nadal będzie walczył o bluzę z numerem jeden w zespole Arsenalu.
Kuszczak, Boruc i Dudek zarabiają najlepiej