Karol Linetty: Kibice, race, prowokacje? Musimy uciszyć ich szybkim golem

Po wyjeździe Grzegorza Krychowiaka ze zgrupowania reprezentacji Polski żelaznym kandydatem do gry w eliminacyjnym meczu z Czarnogórą stał się Karol Linetty. Piłkarz Sampdorii Genua deklaruje w rozmowie ze Sport.pl, że jest gotowy, by zastąpić kontuzjowanego "Krychę". - Kluczem do zwycięstwa będzie chłodna głowa. Jeśli nie damy się sprowokować, wygramy - zapewnia nas 22-letni pomocnik.

Sebastian Staszewski: Jak zareagował Pan na informację o kontuzji Krychowiaka?

Karol Linetty: Przede wszystkim byłem zaskoczony, bo przeczytałem o niej na Sport.pl. Oficjalnie trener Nawałka poinformował nas o wszystkim podczas obiadu. Był też Grzesiek, który się z nami pożegnał i życzył nam powodzenia. Szkoda go strasznie.

Jak istotny dla reprezentacji jest brak "Krychy"?

Bardzo istotny, bo Grzesiek to jedna z najważniejszych osób w tej drużynie. Ale jego absencja otwiera szanse przed kolejnymi piłkarzami. Po to selekcjoner powołuje kilku zawodników na jedną pozycję, aby w trudnym momencie, jak ten, móc rotować składem. Na pierwszym miejscu zawsze jest drużyna, więc nawet bez Krychowiaka polecimy do Podgoricy po trzy punkty. Innego scenariusza nikt nie bierze pod uwagę.

Dla Pana występ przeciwko Czarnogórze będzie reprezentacyjną maturą?

Wydaje mi się, że takim egzaminem był dla mnie mecz z Irlandią na zakończenie eliminacji mistrzostw Europy. Zagrałem w podstawowym składzie, dałem radę, czyli zdałem. Teraz po prostu muszę wykonać swoje zadania. Jestem na nie gotowy, wierzę w siebie i wiem, że dam radę.

W Podgoricy spodziewamy się meczu walki, w którym nie zabraknie agresywnej, szybkiej gry. To futbol, który Pan lubi.

Chciałbym pokazać swoje atuty, więc w trudnych momentach nogi nie schowam. Ale we Włoszech rozwinąłem się także w ofensywie, mam więc nadzieję, że kilka fajnych piłek zagram także do przodu.

Nie obawia się Pan gorącej atmosfery? Presja, że strony miejscowych kibiców będzie olbrzymia. W przeszłości na murawę leciały nie tylko race i monety, ale nawet krzesełka.

Gorąco było już w Bukareszcie, chociaż pewnie w niedzielę tych petard poleci więcej. Ale myślę, że jeśli w Podgoricy strzelimy szybko bramkę i będziemy grać swoją grę, to uciszymy trybuny. Mamy schematy, umiemy grać z kontry, po prostu mamy moc!

Uważać trzeba będzie również na prowokacje rywali. Mają wielki talent aktorski.

Ten mecz możemy wygrać właśnie głową. Jeśli nie puszczą nam nerwy i nie wdamy się w głupie przepychanki, to pokażemy piłkarską wyższość. Plan na niedzielę to veni, vidi, vici!

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA