Grzegorz Krychowiak dla Sport.pl: - Jest złość. Pierwszy raz w karierze nie gram. Ale odpowiedzi na wszystkie pytania o moją sytuację w PSG są na boisku.

- Tylko ja decyduję o tym, czy będę grać, czy nie. Gdybym udowodnił trenerowi że jestem najlepszy, to teraz bym grał. Ale na razie nie udowodniłem - mówi Sport.pl Grzegorz Krychowiak. Polak jest w kadrze na środowy mecz Paris Saint Germain z Niort w 1/8 finału Pucharze Francji

Paweł Wilkowicz: Po długiej przerwie wrócił pan do kadry meczowej PSG. Zagra pan z Niort?

Grzegorz Krychowiak: - Trudno mi powiedzieć. Dostałem powołanie i zawsze do meczu przygotowuję się tak, jakbym miał wyjść w pierwszym składzie. Tak było w Sevilli i tak będzie w każdym innym klubie.

Czuje się pan gotowy? Trudno być w rytmie, gdy gra się tylko w rezerwach.

- Dlatego dopiero mecz o stawkę da mi odpowiedź, czy zrobiłem taki postęp jak trzeba. Widzę choćby po liczniku kilometrów w meczach rezerw, że nadrobiłem zaległości po kontuzji. Pod względem fizycznym wszystko idzie w dobrym kierunku.

Co to była za kontuzja?

- Ból kolana, który czułem od dłuższego czasu. Narastał, treningi kończyłem z bólem i w końcu musiałem odpocząć, przez miesiąc nie trenowałem z pełnym obciążeniem. W meczu sparingowym w Tunezji podczas zimowego zgrupowania poczułem bardzo mocny ból i było jasne, że już dalej tak się nie da. Ale nie było żadnego kopnięcia ani zderzenia, to były raczej problemy przeciążeniowe.

Jeszcze nie zagrał pan w 2017 w meczu o stawkę. To najdłuższa taka przerwa w karierze.

- Jestem w trudnej sytuacji. Ale takie sytuacje miało wielu dobrych piłkarzy. Rzeczywiście, jakoś się nie składało to wszystko do tej pory, ale to jest jakaś próba, a ja mam wytrzymać. Będę pracować i czekać na szansę. Ja się staram nie załamywać, zachować optymizm. Nie ma z tej sytuacji innego wyjścia niż przez ciężką pracę.

Tylko czy to w PSG wystarczy? Adrien Rabiot jest dziś nietykalny, jest Thiago Motta. Transfer do Paryża wydawał się idealnym rozwiązaniem, a teraz jest pan trochę jak w złotej klatce.

- Tak, konkuruję o miejsce w składzie z bardzo dobrymi piłkarzami. Ale po przejściu do takiego klubu jak PSG na wszystko potrzeba czasu. Na aklimatyzację, na dostosowanie się do stylu gry. Tak naprawdę tylko ja decyduję o tym, czy będę grać, czy nie. Gdybym udowodnił trenerowi na boisku że jestem najlepszy, to teraz bym grał. Ale nie udowodniłem i muszę dalej ciężko pracować. Dostanę jeszcze szansę i muszę ją wykorzystać.

Do tej pory w karierze wszystko się panu układało gładko. A po przejściu do PSG ciągle jest pod górę. Konkurenci do miejsca w składzie mieli odejść, a nie odeszli, nawet gdy już pan dostawał szansę i grał dobry mecz, to trafiał się jakiś przypadkowy błąd, za który zespół drogo płacił.

- To pierwszy raz w karierze, gdy mam problem z miejscem w składzie. Staram się pracować tak, jakby nic się nie zmieniło. Tak jak robiłem wtedy, gdy grałem w Sevilli lub podczas Euro 2016. Nie mogę zmienić podejścia do zawodu, nawet jeśli to jest bardzo trudna próba. Jest złość. Ale kiedy sobie zadaję różne pytania o sytuację w PSG, to zawsze odpowiedź znajduję na boisku. Muszę pokazać, że jestem lepszy.

Rozmawiał pan dłużej z Unaiem Emerym, gdy go pan prosił o pozwolenie na grę w rezerwach?

- Nie.

Nie chciał pan spytać o swoją przyszłość w PSG?

- Nie. Nie zajmuję się tym na razie, liczy się to co teraz. O grę w rezerwach prosiłem trenera dwa razy, bo chcę być przygotowany na ten moment, gdy przyjdzie zagrać w pierwszym zespole. Nie chcę wtedy problemów z przygotowaniem fizycznym. Trener nie miał z tym żadnego problemu.

Gdy pan wracał do formy po kontuzji, Paris Saint Germain pokonało Barcelonę 4:0 i ten mecz zmienił postrzeganie tej drużyny w obecnym sezonie, ocenę pracy Unaia Emery'ego, wydaje się że to punkt zwrotny. Ale dla pana to oznacza, że wejść do składu będzie jeszcze trudniej.

- Koledzy zagrali znakomicie. Brawa od pierwszej do ostatniej minuty.

Ale panu będzie jeszcze trudniej.

- Z jednej strony tak, z drugiej: będziemy grać więcej meczów, może to oznacza więcej szans, gdy koledzy będą musieli odpocząć. Naprawdę się staram zachowywać optymizm. Nie grałem, to bolało. Ale może po kilku latach bardzo intensywnego grania taka przerwa dobrze organizmowi zrobiła. Trochę jak ta przerwa przed Euro 2016 gdy leczyłem kontuzję i wróciłem mocniejszy. Ale jednak wolałbym grać i nie szukać tych plusów na siłę.

W PSG płaci pan cenę za sezony z trofeami w Sevilli i udane Euro z kadrą?

- Na pewno to, że później stawiłem się na okres przygotowawczy w klubie miało jakiś wpływ na moją formę. Ale jest wiele innych powodów, że nie gram.

Mistrzyni świata Joanna Jędrzejczyk w drużynie Sport.pl!

W Sevilli szybko wskoczył pan do składu. Tam czekali na kogoś takiego jak pan. W Paris Saint Germain chyba jednak nie.

- W Sevilli było inaczej właśnie jeśli chodzi o okres przygotowawczy. Grałem w wielu sparingach, miałem czas poznać kolegów, dowiedzieć się jak grają. Mogłem zadebiutować już w meczu o Superpuchar Europy z Realem Madryt. A w PSG było zupełnie odwrotnie: nie grałem w żadnym sparingu, potem byłem zawieszony na mecz pucharowy z Lyonem. Przeskoczyłem do innej drużyny właściwie w biegu, już wtedy gdy ta maszyna była rozpędzona. I nie było mi łatwo nauczyć się jej funkcjonowania, przestawić na inny tryb.

W mediach głównym tematem były inne problemy z przystosowaniem się: nie na boisku, tylko w szatni.

- Eee, nie. Nie ma najmniejszego problemu, zostałem przyjęty bardzo dobrze, atmosfera jest dobra.

Wierzę, że tak jest w całej grupie, ale ktoś jednak te informacje o Krychowiaku mediom dawał.

- Rzeczywiście, pewne informacje wychodzą z szatni, ale trudno mi powiedzieć, kto to robi. Zdaję sobie sprawę, co o mnie teraz mogą mówić i pisać, jaki jest ton dyskusji o piłkarzu, który przychodził do klubu z wielkimi oczekiwaniami, a teraz nie gra. Ale nie ma sensu się tym zajmować, odpowiadać.

Rozważał pan odejście z PSG w ostatnim okienku?

- Gdy piłkarz nie gra, różne rzeczy przychodzą mu do głowy. Ale ani przez chwilę nie byłem nastawiony na odejście. Dla mnie rozstanie z PSG po sześciu miesiącach nie miałoby żadnego sensu.

Informacje o rozmowach z Pepem Guardiolą, z City, były nieprawdziwe?

- Nie było takich rozmów. Zostało jeszcze 2,5 miesiąca do końca sezonu. Chcę ten czas jak najlepiej wykorzystać, walczyć. Trafiłem do topowego klubu i poddanie się po pół roku to byłaby moja wielka porażka. A wywieszanie białej flagi nie jest w moim stylu.

Zbliża się bardzo ważny mecz kadry z Czarnogórą. Po kłopotach w klubie będzie pan na tyle silny, żeby zagrać? To może być mecz jak wojna.

- Pracuję cały czas z dwiema myślami: o szansie na odmianę losu w PSG i o meczu kadry z Czarnogórą. To mnie napędza. Czuję się na siłach, żeby zagrać.

Ale dopuszcza pan myśl, że po wielu miesiącach bycia niezastąpionym w kadrze teraz zacznie pan jako rezerwowy?

- Nie dopuszczam, mimo że grałem ostatnio bardzo mało, do ostatniej minuty będę walczył o miejsce w pierwszym składzie, taki jestem. A decyzja należy do trenera. Ja trenuję tak, jakbym miał grać. Ale to Adam Nawałka jest szefem.

Jeśli się okaże, że mecz pucharowy z Niort to była tylko jednorazowa szansa dla dublerów, a w sobotę w lidze znów nie będzie dla pana miejsca, poprosi pan o kolejny mecz w rezerwach?

- Tak. Żaden trening nie zastąpi meczu. Nawet meczu w rezerwach. Walczę i zobaczę, co z tego wyniknie w czerwcu.

A jeśli w czerwcu nic się nie zmieni?

- Zobaczymy w czerwcu. Musi być lepiej.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.