Grzegorz Krychowiak: - Trudno mi powiedzieć. Dostałem powołanie i zawsze do meczu przygotowuję się tak, jakbym miał wyjść w pierwszym składzie. Tak było w Sevilli i tak będzie w każdym innym klubie.
- Dlatego dopiero mecz o stawkę da mi odpowiedź, czy zrobiłem taki postęp jak trzeba. Widzę choćby po liczniku kilometrów w meczach rezerw, że nadrobiłem zaległości po kontuzji. Pod względem fizycznym wszystko idzie w dobrym kierunku.
- Ból kolana, który czułem od dłuższego czasu. Narastał, treningi kończyłem z bólem i w końcu musiałem odpocząć, przez miesiąc nie trenowałem z pełnym obciążeniem. W meczu sparingowym w Tunezji podczas zimowego zgrupowania poczułem bardzo mocny ból i było jasne, że już dalej tak się nie da. Ale nie było żadnego kopnięcia ani zderzenia, to były raczej problemy przeciążeniowe.
- Jestem w trudnej sytuacji. Ale takie sytuacje miało wielu dobrych piłkarzy. Rzeczywiście, jakoś się nie składało to wszystko do tej pory, ale to jest jakaś próba, a ja mam wytrzymać. Będę pracować i czekać na szansę. Ja się staram nie załamywać, zachować optymizm. Nie ma z tej sytuacji innego wyjścia niż przez ciężką pracę.
- Tak, konkuruję o miejsce w składzie z bardzo dobrymi piłkarzami. Ale po przejściu do takiego klubu jak PSG na wszystko potrzeba czasu. Na aklimatyzację, na dostosowanie się do stylu gry. Tak naprawdę tylko ja decyduję o tym, czy będę grać, czy nie. Gdybym udowodnił trenerowi na boisku że jestem najlepszy, to teraz bym grał. Ale nie udowodniłem i muszę dalej ciężko pracować. Dostanę jeszcze szansę i muszę ją wykorzystać.
- To pierwszy raz w karierze, gdy mam problem z miejscem w składzie. Staram się pracować tak, jakby nic się nie zmieniło. Tak jak robiłem wtedy, gdy grałem w Sevilli lub podczas Euro 2016. Nie mogę zmienić podejścia do zawodu, nawet jeśli to jest bardzo trudna próba. Jest złość. Ale kiedy sobie zadaję różne pytania o sytuację w PSG, to zawsze odpowiedź znajduję na boisku. Muszę pokazać, że jestem lepszy.
- Nie.
- Nie. Nie zajmuję się tym na razie, liczy się to co teraz. O grę w rezerwach prosiłem trenera dwa razy, bo chcę być przygotowany na ten moment, gdy przyjdzie zagrać w pierwszym zespole. Nie chcę wtedy problemów z przygotowaniem fizycznym. Trener nie miał z tym żadnego problemu.
- Koledzy zagrali znakomicie. Brawa od pierwszej do ostatniej minuty.
- Z jednej strony tak, z drugiej: będziemy grać więcej meczów, może to oznacza więcej szans, gdy koledzy będą musieli odpocząć. Naprawdę się staram zachowywać optymizm. Nie grałem, to bolało. Ale może po kilku latach bardzo intensywnego grania taka przerwa dobrze organizmowi zrobiła. Trochę jak ta przerwa przed Euro 2016 gdy leczyłem kontuzję i wróciłem mocniejszy. Ale jednak wolałbym grać i nie szukać tych plusów na siłę.
- Na pewno to, że później stawiłem się na okres przygotowawczy w klubie miało jakiś wpływ na moją formę. Ale jest wiele innych powodów, że nie gram.
Mistrzyni świata Joanna Jędrzejczyk w drużynie Sport.pl!
- W Sevilli było inaczej właśnie jeśli chodzi o okres przygotowawczy. Grałem w wielu sparingach, miałem czas poznać kolegów, dowiedzieć się jak grają. Mogłem zadebiutować już w meczu o Superpuchar Europy z Realem Madryt. A w PSG było zupełnie odwrotnie: nie grałem w żadnym sparingu, potem byłem zawieszony na mecz pucharowy z Lyonem. Przeskoczyłem do innej drużyny właściwie w biegu, już wtedy gdy ta maszyna była rozpędzona. I nie było mi łatwo nauczyć się jej funkcjonowania, przestawić na inny tryb.
- Eee, nie. Nie ma najmniejszego problemu, zostałem przyjęty bardzo dobrze, atmosfera jest dobra.
- Rzeczywiście, pewne informacje wychodzą z szatni, ale trudno mi powiedzieć, kto to robi. Zdaję sobie sprawę, co o mnie teraz mogą mówić i pisać, jaki jest ton dyskusji o piłkarzu, który przychodził do klubu z wielkimi oczekiwaniami, a teraz nie gra. Ale nie ma sensu się tym zajmować, odpowiadać.
- Gdy piłkarz nie gra, różne rzeczy przychodzą mu do głowy. Ale ani przez chwilę nie byłem nastawiony na odejście. Dla mnie rozstanie z PSG po sześciu miesiącach nie miałoby żadnego sensu.
- Nie było takich rozmów. Zostało jeszcze 2,5 miesiąca do końca sezonu. Chcę ten czas jak najlepiej wykorzystać, walczyć. Trafiłem do topowego klubu i poddanie się po pół roku to byłaby moja wielka porażka. A wywieszanie białej flagi nie jest w moim stylu.
- Pracuję cały czas z dwiema myślami: o szansie na odmianę losu w PSG i o meczu kadry z Czarnogórą. To mnie napędza. Czuję się na siłach, żeby zagrać.
- Nie dopuszczam, mimo że grałem ostatnio bardzo mało, do ostatniej minuty będę walczył o miejsce w pierwszym składzie, taki jestem. A decyzja należy do trenera. Ja trenuję tak, jakbym miał grać. Ale to Adam Nawałka jest szefem.
- Tak. Żaden trening nie zastąpi meczu. Nawet meczu w rezerwach. Walczę i zobaczę, co z tego wyniknie w czerwcu.
- Zobaczymy w czerwcu. Musi być lepiej.