El. MŚ 2018. Polska - Dania. Thiago Cionek, czas outsidera

30-letniego obrońcę w reprezentacji widać najmniej, a gdy już się pojawia, to wszyscy są zdziwieni. Tymczasem Thiago Cionek jest jednym z najbardziej zaufanych piłkarzy Adama Nawałki. Teraz obrońca Palermo ma zastąpić Michała Pazdana w meczu eliminacyjnym z Danią w sobotę (godz. 20.45, relacja na żywo na Sport.pl, w aplikacji Sport.pl LIVE).

Jedyne do tej pory spotkanie Thiago Cionka w reprezentacji Polski o stawkę było na Euro. Wtedy również pojawiły się obawy, czy da sobie radę z uznanymi w europejskiej piłce skrzydłowymi reprezentacji Ukrainy. Na prawej obronie w ostatnim meczu fazy grupowej zagrał po prostu poprawnie: nie tak wyjątkowo, jak Łukasz Piszczek, ale i spełniając wszystkie założenia Adama Nawałki. Tego Polska będzie potrzebowała także w sobotnim spotkaniu z Danią.

Na zgrupowaniach ze wszystkich piłkarzy jego widać najmniej. W ciągu tych dwóch lat od rozpoczęcia poprzednich eliminacji na kadrę przyjeżdżali debiutanci i mieli medialnie mocniejsze wejścia niż urodzony w Kurytybie obrońca. A Cionek z walizką to nawet dla wszechobecnych łowców autografów mniejszej rangi wydarzenie. On się tym nie przejmuje, trochę zdziwiony patrzy na obleganych kolegów, mówi "dzień dobry" i znika w windzie. Teraz sytuacja się zmienia, bo Cionek stanie w świetle reflektorów i postara się sprawić, by nikt nie powiedział, że z Danią zabrakło Michała Pazdana. A taka opinia była jedną z najpopularniejszych po niekorzystnym remisie z Kazachstanem.

Dlaczego akurat on? Dlaczego Cionek, a nie Igor Lewczuk, który na poprzednim zgrupowaniu zmienił Legię Warszawa na Bordeaux? Zaufanie to jeden z aspektów, który zadecydował o decyzji Adama Nawałki. On byłego piłkarza Jagiellonii nie powołał w ostatnim czasie tylko raz, na wiosenne zgrupowanie, gdy Cionek miał swoje problemy z grą po transferze do Palermo. Ale później wywalczył miejsce w składzie, zagrał niemal najwięcej minut w dwóch sparingach przed Euro, dostał szansę i nie zawiódł z Ukrainą.

Przed wylotem do Francji reprezentacja grała mecz w Krakowie z Litwą: bezbramkowy remis był rozczarowaniem, a jak pokazał turniej także skuteczną zasłoną dymną. Wtedy w pierwszym składzie było wiele zmian, na prawej obronie wystąpił Kapustka, a obok Kamila Glika właśnie Cionek, jako ten pół-lewy środkowy obrońca. Znów: nie popisał się niczym wyjątkowym, zagrał na swoim poziomie. U Nawałki grał na każdej pozycji w defensywie i selekcjoner wie, że może go ustawić na pozycji Pazdana. Lewczuka nie, bo to piłkarz pod strefę której pilnuje Glik, ma też podobne atrybuty obrońcy do piłkarza Monaco.

Nawałka przy każdej okazji powtarza, że piłkarze defensywni muszą mieć zachowany rytm gry, w przeciwieństwie do tych ofensywnych. Dlatego Michał Pazdan może jeszcze poczekać, choć wrócił do treningów. Sam obrońca Legii pamięta, jak zagrał z Zagłębiem Lubin (2:3, gol samobójczy), gdy wrócił po dłuższej przerwie i bez potrzebnego prygotowania. A Cionek po kłopotliwym starcie sezonu ma pozycję w pierwszym składzie Palermo, choć konkurencja jest spora: aż sześciu piłkarzy na w najlepszym wypadku trzy miejsca. Stał się też jedną z najważniejszych postaci u nowego trenera, 37-letniego Roberto De Zerbiego. Teraz nie ma meczu, by Polak nie wypowiadał się o grze drużyny, taktyce i mentalności szkoleniowca. Zaufanie działa w obie strony.

- Nie ma znaczenia, czy gram w trójce, czy w czwórce obrońców. Przeciwko Atalancie grałem na boku, ale też trochę w środku. W futbolu trzeba być elastycznym, w sezonie często będziemy zmieniać ustawienie i to ma być jakość drużyny - tak niedawno tłumaczył swoją rolę Cionek. Jeśli Nawałka to słyszał, musiał docenić słowa jednego ze swoich piłkarzy.

W reprezentacji nie należy do żadnej z grupek - nie jest "fusem", nie trzyma się blisko tylko piłkarzy z zagranicy - ale z każdym pogada, ze swoim brazylijskim charakterem łatwo się odnalazł i nadal odnajduje. Zawsze uśmiechnięty i nigdy nie marudzi. - Nie lubię oglądać meczów z boku, jest to bardzo trudne, ale nie będę się wychylał, decyzję trenera respektuję i staram się pokazać w treningu, że zasługuję na szansę - mówi.

Nie błyszczy przed kamerami. Dopiero niedawno założył sobie profil na Instagramie, jego konto na Facebooku śledzi tysiąc razy mniej, niż to Roberta Lewandowskiego. Może dlatego przy ogłoszeniu kadry na Euro 2016 zamiast jego normalnego zdjęcia w jednej ze stacji telewizyjnych użyto grafiki z popularnej gry komputerowej? A on dla mistrzostw przełożył termin ślubu, choć nie w ostatniej chwili tylko rok wcześniej - na wszelki wypadek, choć wtedy pewności, że pojedzie nie miał prawa mieć. W końcu w eliminacjach był wyłącznie rezerwowym.

Teraz nadchodzi jego moment i może okazać się tym, kogo Polska potrzebuje. Bo jemu wcale nie tak daleko do tego, jak gra Michał Pazdan. Agresywnie i na wślizgu, ale dzięki grze w Serie A także bardziej skupia się na swoim ustawieniu. Dlatego jego średnia odbiorów nie jest tak wysoka (2,6), jak choćby przechwytów (3) czy wybić (5,6). Statystyki pokazują, że gra też bardziej aktywnie od Lewczuka: częściej interweniuje, jest bardziej wszechstronny, badziej agresywny. A skoro tej złości zabrakło w grze Bartosza Salamona oraz Macieja Rybusa, to teraz na trudniejszego rywala wypadałoby do tego wrócić. Jak mawia Nawałka: odbudować. Dla Cionka to może być też idealna okazja, by to samo zrobić ze swoim wizerunkiem u polskiego kibica. Skoro udało się to Pazdanowi...

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.