Eliminacje MŚ 2018. Kazachstan - Polska. Mundial zacznie się w Azji

Takiego meczu drużyna Adama Nawałki jeszcze nie grała - na starcie eliminacji mundialu w Rosji jej najmniejszym problemem wydają się kazachscy piłkarze. Mecz z Kazachstanem w niedzielę o godz. 18 polskiego czasu

Niedzielny mecz będzie trudny ze względu na specyfikę miejsca oraz rywala - ostrzegał Adam Nawałka, rozpoczynając zgrupowanie przed meczem z Kazachstanem. Teoretycznie Polacy zaczynają od gry z outsiderem grupy. Kazachstan nigdy nie grał w wielkim turnieju, w rankingu FIFA zajmuje 96. miejsce (między Gabonem i Mozambikiem), z ostatnich dziesięciu meczów o stawkę u siebie wygrał jeden (z Wyspami Owczymi). Kto jednak spodziewa się, że w niedzielę polscy piłkarze przeżyją wieczór równie przyjemny, jak na początku eliminacji Euro 2016, gdy roznieśli Gibraltar 8:0, jest w błędzie. I nie chodzi tylko o to, że Kazachstan rzadko traci u siebie więcej niż trzy gole. Kluczowa jest wspomniana "specyfika miejsca".

Na mecz z rywalem z Europy dalej lecieć się już nie da. To znaczy dałoby się, gdyby Rosja zaprosiła piłkarzy Nawałki na sparing do Krasnojarska (nie zanosi się, żaden z przygotowywanych na mundial w 2018 r. stadionów nie powstaje na Syberii). Z Astany bliżej jest do Delhi niż do Warszawy, sąsiedzi Kazachstanu - Uzbekistan, Kirgistan i Chiny - o mundial grają w strefie azjatyckiej.

Kazachstan też tam kiedyś był, po rozpadzie ZSRR przez dekadę występował w eliminacjach Pucharu Azji, a nie Euro. W 2002 r. uznał jednak, że szybciej będzie się rozwijał, rywalizując na Starym Kontynencie i - przy poparciu ówczesnego szefa federacji Lennarta Johanssona - został przyjęty do UEFA. Dziś nie miałby na to szans. Były już szef europejskiego futbolu Michel Platini opowiadał, że mimo zgłoszeń kolejnych krajów z centralnej Azji w UEFA nie będzie, bo dokonały one wyboru na początku lat 90.

Okazało się bowiem, że z Kazachstanem są same kłopoty. Z Warszawy do Astany leci się pięć godzin (w eliminacjach Euro 2016 Islandia leciała dziewięć), różnica czasu wynosi cztery godziny. W dodatku na wybudowanej za 185 mln dolarów Astana Arenie położona jest sztuczna murawa. Inaczej się nie da, bo temperatury na wschodzie kraju wahają się od -30 st. C zimą do 30 latem.

To wszystko sprawia, że mecz w Kazachstanie jest głównie wyzwaniem logistycznym. Trener Niemców Joachim Löw kilka lat temu zalecił piłkarzom, by po przyjeździe do Astany nie przestawiali zegarków, a cały grafik - z terminami posiłków i snem włącznie - ustawił według czasu berlińskiego. - Są dwie szkoły: jedna mówi, że organizm powinien aklimatyzować się przez sześć dni przed meczem, druga - by wyjść na boisko z marszu - mówi Nawałka. Z pierwszej metody selekcjoner skorzystać nie może, bo nie ma czasu. Nawałka wybrał zatem drugie wyjście. - Mecz w Astanie zacznie się o 22 czasu lokalnego, ale będziemy przygotowywali się, jakby to była 18. Wylatujemy w piątek o godz. 15. W samolocie zjemy kolację, mamy zapewniony catering gwarantujący dania bezglutenowe. Chodzi o to, by zachować biorytm dnia. Wylądujemy o północy czasu lokalnego, w sobotę zjemy zatem późniejsze śniadanie i obiad. W niedzielę o 11. będziemy mieli rozruch - mówił Nawałka.

Jeszcze większym wyzwaniem będzie przyzwyczajenie się do sztucznej murawy, która ma złą opinię, bo jest bardzo zużyta - w eliminacjach Euro 2016 Czesi narzekali, że czuli się na niej jak na wytartym dywanie. Na nowoczesnym stadionie nie ma systemu nawadniania, niekiedy po kilkunastu minutach meczu trawa jest sucha, wykonanie wślizgu grozi oparzeniem.

Nawałka od razu po powrocie z Euro zaczął szukać w okolicach Warszawy murawy, która najbardziej przypominałaby tę z Astany. Wybrał boisko w Karczewie, na obiekcie Mazura zaplanował dwa treningi. - Dlaczego tak mało? Gdyby było ich więcej, zawodnicy mogliby mieć problemy ze stawami. To nie jest mało, przecież będziemy ćwiczyć też w Astanie - mówi trener.

Polacy nie mogą sobie pozwolić na stratę punktów. W poprzednich eliminacjach istniał margines błędu, bo bezpośredni awans na ME mogło dać trzecie miejsce w grupie. Teraz nie gwarantuje go nawet drugie. Do Rosji pojadą zwycięzcy dziewięciu grup, osiem najlepszych wiceliderów zmierzy się w barażach. A tam czekają silniejsi rywale niż ci w grupie.

Zobacz wideo

Milik strzela Milanowi dwa gole, a kibice szaleją! [MEMY]

źródło: Okazje.info

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.