Po poniedziałkowym meczu z Litwą w Krakowie Grosickiemu zrobiono badania, które wykazały nadwyrężenie aparatu torebkowo-więzadłowego stawu skokowego. Jakub Kwiatkowski, rzecznik prasowy Polskiego Związku Piłki Nożnej, poinformował na Twitterze, że nad skręconym stawem skokowym jednego z liderów kadry natychmiast zaczął pracować sztab medyczny, z nadzieją przygotowania Grosickiego już na niedzielny mecz z Irlandią Północną. Czy to realny termin powrotu zawodnika po takim urazie?
- Diagnoza wcale nie brzmi aż tak strasznie. Choć lepiej byłoby, gdyby doszło tylko do skręcenia. Wtedy gra już w niedzielę na pewno byłaby możliwa - mówi doktor Winiarski.
- Na pewno u piłkarzy staw skokowy jest jeszcze ważniejszy niż u skoczków narciarskich, z którymi pracuję na co dzień. To dlatego, że staw skoczka zabezpiecza wysoki, sztywny but. Dla niego naderwanie czy skręcenie stawu skokowego nie ma takiego znaczenia jak dla piłkarza - dodaje.
Lekarz kadry polskich skoczków wyjaśnia, że po naciągnięciu aparatu torebkowo-więzadłowego sportowiec dochodzi do pełnej sprawności w ciągu kilku dni. - W przypadku naderwania czy nadwyrężenia, bo to tylko gra słów, z reguły trzeba dwóch-trzech tygodni, żeby zawodnik wrócił do siebie. To drugi stopień urazu, przy nim pęka część włókien, ale nie ma jeszcze przerwania ciągłości więzadła - mówi Winiarski. - Trzecim, najgorszym, stopniem jest zerwanie. Tu trzeba albo zrekonstruować więzadło operacyjnie, albo wyłączyć zawodnika na okres co najmniej sześciu tygodni. Skoro piłkarz, o którym mówimy ma drugi stopień urazu, to przy bardzo dobrej opiece medycznej, którą ma zapewnioną, zagra w mistrzostwach - dodaje lekarz.
Tylko jak szybko Grosicki wyjdzie na boisko? Tego dzisiaj pewnie nie wie nikt. - Trzeba kilku dni intensywnej pracy fizjoterapeutów i obserwacji zawodnika. Trzeba sprawdzić, czy kostka boli przez cały czas, czy tylko przy ruchach. Czy obrzęk jest duży, czy maleje itd. Jeśli będzie postęp w leczeniu, to chcąc, by zawodnik szybko wrócił do gry, będzie można mu pomóc również zakładając miękki stabilizator na kostkę. Może piłkarzowi w czymś takim nie grałoby się najwygodniej, ale pewnie będzie to rozważane - mówi Winiarski.
Nadchodzi rewolucja w kibicowaniu. Przestaniemy chodzić na stadiony?