- Rozgrywa fantastyczny sezon w klubie, który także ma świetną serię - tak Martin O'Neill przedstawiał jedynego nowego zawodnika pośród tych powołanych na mecz z Polską. Środkowy pomocnik opuścił tylko kilka spotkań w tym sezonie Bournemouth, strzelił osiem goli, miał trzy asysty. Tylko jeden zawodnik w całej Championship trafia do siatki bramki rywali strzałami zza "szesnastki" częściej niż Harry Arter (sześć razy). A jeszcze pięć lat temu wydawało się, że urodzony w Londynie Irlandczyk może w ogóle nie trafić do profesjonalnego futbolu.
- Trudno jest realizować własne ambicje, ja na pewno jeszcze tego nie dokonałem, bo chcę dokonać czegoś więcej - zdradzał Arter po otrzymaniu pierwszego powołania do reprezentacji Irlandii. Do tej pory grał wyłącznie w zespołach juniorskich, później musiał skupić się na szukaniu drogi powrotnej do zawodowego futbolu. Jego, jak wielu innych brytyjskich młodzieżowców, także odrzucono z klubu (Charlton Athletic), musiał ratować się testami w drużynach półzawodowych. Dopiero w 2010 roku, gdy skauci Bournemouth dostrzegli go w trakcie sezonu w Woking (wtedy piąta liga), dostał swoją szansę wyżej - choć i tak minęły kolejne dwa lata, zanim przebił się do pierwszego składu. Teraz, gdy zespół, w którym gra Artur Boruc, walczy o awans do Premier League, trudno wyobrazić sobie podstawowy skład bez walecznego, ruchliwego i wszechstronnego Irlandczyka.
Jedną z osób, które od dawna wierzyły w to, że Arter przebije się w profesjonalnym futbolu, był jego... szwagier. Nie byle kto, bo Scott Parker, 34-letni pomocnik Fulham, 18-krotny reprezentant Anglii, w przeszłości wybierany na najlepszego piłkarza Premier League, grał w Chelsea, West Hamie i Tottenhamie. Parker traktuje Artera jak młodszego brata, często rozmawiają, z racji gry na tej samej pozycji dostaje od bardziej doświadczonego piłkarza wiele uwag i wskazówek. - Nasza rodzina trzyma się blisko, pewnie od dziesięciu lat razem spędzamy święta Bożego Narodzenia, ale do tego sezonu nie było okazji przeciwko niemu zagrać - mówił Arter w wywiadzie dla "Daily Mirror". Los chciał tak, że ostatnia świąteczna kolacja odbywała się na dzień przed meczem Fulham z Bournemouth. - Śmialiśmy się, że moja siostra może chcieć specjalnie mnie zarazić jakimś wirusem - dodawał pomocnik lidera Championship. I to Arter był następnego dnia górą - Bournemouth wygrało, a on strzelił drugiego gola.
Z Martinem O'Neillem, selekcjonerem reprezentacji Irlandii, poznał się po kolejnym wygranym (5:1) meczu z Fulham na początku marca. - Oglądałem go trochę w akcji i stwierdziłem: dlaczego nie? Grał w reprezentacjach młodzieżowych, to też dobra okazja do wprowadzenia nowej twarzy. Spotkałem go dwa razy i sądzę, że zasługuje na szansę - mówił O'Neill, dodając, że o powołaniu go nie informował. Faktycznie, pomocnik musiał być mocno zaskoczony, skoro sam podkreślał, że dowiedział się dopiero od kolegi z drużyny, Steve'a Cooka. W miniony weekend Arter powołanie przypieczętował pięknym golem zdobytym w meczu z bezpośrednim rywalem do awansu Middlesbrough - oczywiście był to strzał z dystansu, w samo okienko bramki.
- To nie jest młody chłopak, który po prostu szybko się rozwinął - komentował w lokalnej prasie powołanie Artera ekspert BBC Kevin Kilbane. - Ma już odpowiednie doświadczenie, jest ograny. Mecz z Polską jest bardzo ważny, więc może nie dostać od razu wielkiej szansy. Jednak za każdym razem, gdy oglądałem go w akcji, to sprawiał świetne wrażenie. Oby został w kadrze na wiele następnych lat - dodawał 110-krotny reprezentant Irlandii, były piłkarz m.in. Evertonu i Sunderlandu.
- Gdyby udało mi się zagrać, to byłby to najważniejszy moment mojej kariery - komentował swoje powołanie Arter. - Wiem, że niektórzy mogą mieć obawy, że w kadrze jest kolejny piłkarz urodzony w Anglii, ale ja mogę wyłącznie udowodnić swoją pasję, grając dla Irlandii i dając z siebie 100 proc. w każdym meczu - dodawał. Dla niego to będzie również wielka okazja spotkania się z dawnym idolem Royem Keanem, który jest asystentem O'Neilla. Jeśli były pomocnik Manchesteru United dostrzeże w Arterze podobieństwo charakteru i waleczności, to w Dublinie Polacy mogą być nieco zaskoczeni wyjściowym składem Irlandczyków. Wszyscy, tylko nie Artur Boruc.
Najgorsze próby wykonania "Panenki" w historii! Najnowsza przebiła wszystkie? [TOP 8]
NIKE Koszulka Polska 578322
w okazje.info