Maciej Gajos, czyli cierpliwość popłaca

Pomocnik Jagiellonii Białystok w trzy lata przeszedł z poziomu drugoligowego do kadry narodowej. - Dla mnie najważniejsze, że z roku na rok robię postępy - mówi piłkarz. Wpływ na Gajosa w piłce seniorskiej miało pięciu trenerów i każdy dołożył coś od siebie, by wydobyć z talentu jak najwięcej.

15 lutego 2015 roku. Gajos ustawia się w okolicach środka boiska. Wysoko wyciąga dwie ręce. Pokazuje, że nikt go nie kryje. Po chwili piłka zmierza już w jego kierunku. Pomocnik jeszcze tylko zerknie, czy nie ma nikogo obok niego i pobiegnie w stronę bramki Legii. Gdy znajdzie miejsce między obrońcami, z 25. metrów strzeli w okienko.

- Ile takich goli Gajosa pan widział na żywo? - zapyta Jerzego Brzęczka kilka godzin później w studiu NC+ Tomasz Smokowski.

- Bardzo dużo. Cieszę się, że teraz okrzepł i nabrał po przejściu do ekstraklasy takiego boiskowego cwaniactwa - odpowie trener, który przez dwa lata (2010-2012) prowadził pomocnika w Rakowie Częstochowa.

5 maja 2012 roku. Gajos przejmuje piłkę na własnej połowie i truchta w stronę bramki rywala, co jakiś czas upewniając się, czy ktoś go goni. Nikt, to w końcu II liga. Za chwilę strzeli w okienko bramki ROW-a Rybnik.

 

Od zmysłu do umiejętności

Na trybunach siedzi kilku, może kilkunastu skautów drużyn ekstraklasy. To już końcowe obserwacje. W letnim okienku pomocnik przeniesie się dwa poziomy rozgrywkowe wyżej.

Marcin Kuźba, skaut Wisły Kraków: - Pierwszy raz widziałem Gajosa cztery lata temu. Wtedy prezentował się średnio nawet w drugiej lidze, ale widać było, że ma umiejętności i potencjał.

Leszek Ojrzyński te umiejętności nazywa "zmysłem podejmowania decyzji". - Z tym trzeba się urodzić, miał to już w juniorach - twierdzi. Trener Podbeskidzia Bielsko-Biała jako pierwszy zaprosił Gajosa na trening seniorów - Miał wtedy 17 lat. II liga nie była łatwa dla takich dzieciaków, ale Maciej był pracowity - wspomina były szkoleniowiec Rakowa.

Na tym szybkim podejmowaniu decyzji pomocnik zaczyna budować swoją karierę.

Regularnie w seniorach Gajos zaczyna grać u Brzęczka. Szkoleniowiec ordynuje treningi, które młodemu pomocnikowi idealnie pomagają w rozwoju. Wszystkie ćwiczenia są z piłkami. - Zależało mu, żebyśmy byli dokładni nawet wtedy, kiedy jesteśmy zmęczeni - wspomina zawodnik, który z miesiąca na miesiąc staje się coraz lepszy. Do podejmowania decyzji dochodzi skuteczna egzekucja. Na meczach coraz częściej pojawiają się skauci.

Najlepsze prostopadłe piłki

Trenerem Wisły w 2012 roku zostaje Michał Probierz, który naciska na działaczy, by ściągnęli do Krakowa Gajosa. Ojrzyński o to samo prosi szefów Korony Kielce. Żadnemu z nich się nie udaje. Gajos trafia do Jagiellonii. - Była najbardziej konkretna - mówi piłkarz.

Trenerem białostockiego klubu jest Tomasz Hajto. Zbiera piłkarzy, którzy pomogą mu zaszczepić na Podlasiu szybki, ofensywny futbol. Obowiązuje gra na maksymalnie dwa kontakty, jest też zakaz wybijania piłki na oślep. Drużyna ma wysokie posiadanie piłki.

Gajos jest na początku rzucany z pozycji na pozycję, ale w końcu gra obok Rafała Grzyba w środku pola. Do tego ma świetnych korepetytorów - w kadrze drużyny są Tomasz Frankowski i Ebi Smolarek. Obaj podpowiadają, jak najlepiej dogrywać napastnikowi. Frankowski później powie, że takich prostopadłych piłek jak od Gajosa próżno szukać w ekstraklasie.

Jagiellonia do 23. kolejki sezonu 2012/2013 radzi sobie nieźle. Jest w środku tabeli, ale z niewielką stratą do podium. Wtedy do Białegostoku przyjeżdża Wisła, która choć przegrywa do przerwy 0:2, to wywozi jednak punkt. - Wtedy coś pękło i już przestało nam wychodzić do końca sezonu - wspomina piłkarz. Jagiellonia z ośmiu następnych meczów przegrywa pięć.

Więcej ryzyka, ale powoli

Dlatego Hajtę w następnym sezonie zmienia Piotr Stokowiec, który ściąga do drużyny kilku obcokrajowców. Dla Gajosa miejsce widzi na skrzydle, później coraz częściej na ławce rezerwowych. Pomocnikowi udaje się wrócić do łask, ale nie obroni trenera, który w kwietniu 2014 roku po porażce 1:6 z Lechem Poznań żegna się z pracą.

Zastępuje go Michał Probierz, który jeśli wierzyć źródłom w klubie, postawił na nogi wszystkich zaangażowanych w Jagiellonię. Stawia na młodzież, zaufaniem obdarza też Gajosa, który gra w każdym meczu. Na razie na skrzydle.

W tym sezonie pomocnik wraca do środka. Najpierw obok Grzyba przed obrońcami, później za napastnikiem, w roli "dziesiątki". Na tym kończy się tułaczka pomocnika po różnych częściach boiska. - Z tyłu jest więcej odpowiedzialności, mniej ryzyka. Po każdej zmianie trzeba kilka meczów na to, żeby się przygotować do gry na danej pozycji. Jeśli to się uda, to nagłe przejścia nie mają takiego znaczenia. Dla mnie najważniejsze, że z roku na rok robię postępy - mówi. Gajos jako ofensywny pomocnik szybko staje się jedną z najważniejszych postaci zespołu budowanego przez Probierza.

Na treningach Jagiellonia doskonali wyjście z kontratakiem - w sześć sekund po przejęciu piłki w środku mają oddać strzał.

- Trener chce, żeby atak szybki był naprawdę szybki. To mają być dwa-trzy podania zakończone strzałem - mówi zawodnik.

Lepszy w każdym elemencie

Gajos czuje się w tym jak ryba w wodzie. Platforma skautingowa InStat właśnie wyprowadzanie kontrataków ocenia u pomocnika najlepiej (71 punktów na 100 możliwych). Do tego w każdej statystyce poprawił się względem poprzedniego sezonu. Cztery razy częściej podaje w pole karne (8/2.2), ma więcej kluczowych podań (1.9 na mecz/rok temu 1.6), do tego częściej odzyskuje dla zespołu piłkę (7/6), w tym na połowie rywala (3.6/2.8). Jest też Gajos najczęściej odbierającym piłkę ofensywnym pomocnikiem ligi. Ba, żaden piłkarz Jagiellonii nie podejmuje tak często jak on prób odbioru (3.7 na mecz). Nic dziwnego, że ma tylko o jeden faul mniej niż Radosław Sobolewski (37).

Już w listopadzie Gajos dostał pierwsze powołanie do reprezentacji. Kadra najpierw grała w eliminacjach do ME z Gruzją, później towarzysko zmierzyła się ze Szwajcarią. Pomocnik nie zagrał ani minuty, ale zobaczył, jak wygląda życie w drużynie narodowej. - Trener Adam Nawałka przedstawił wizję pracy kadry - mówi zawodnik. Gajos jest jej częścią, bo w czwartek po raz kolejny wezwano go do stawienia się na zgrupowaniu.

Selekcjoner raczej nie da pomocnikowi Jagiellonii dużej szansy gry, ale dostrzega, że ma w ekstraklasie zawodnika unikalnego - ofensywnego pomocnika, który nie boi się twardej gry, odbiorów piłki i do tego potrafiącego wyprowadzić kontratak.

Ojrzyński: - Jeśli nie będzie kontuzjowany, to dalej będzie się dobrze rozwijał.

Brzęczek: - Zasłużył na to, by dać mu szansę gry w kadrze.

Gdy sportowcy z krwi i kości poznają swoje woskowe podobizny [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.