El. Euro 2016. Polska - Szkocja. Brak Jodłowca - katastrofa czy dobra wiadomość?

Polska reprezentacja - pokonując w sobotę Niemców - umocniła się na prowadzeniu w grupie D eliminacji do Euro 2016. Choć zwycięstwo było historyczne, już wiemy, że we wtorkowym meczu ze Szkocją (początek o 20:45) nie zobaczymy takiego samego składu. Kontuzji doznał Tomasz Jodłowiec. Jak powinniśmy postrzegać tę stratę na tle tego, co pokazał w meczu z Niemcami?

Zagłosuj na aplikację Sport.pl LIVE!

Już przed meczem z Niemcami było wiadomo, że będziemy świadkami historycznego wydarzenia bez względu na wynik spotkania. Ten mecz szczególnie miał być wyjątkowy dla Tomasza Jodłowca. Choć pomocnik Legii w sobotę na Stadionie Narodowym zagrał w koszulce reprezentacji po raz 33., to zaledwie drugi raz zagrał w spotkaniu o punkty. Co ciekawe, poprzednim tego typu meczem był dla niego pojedynek z Czechami w 2008 roku, także wygrany.

Jak się okazało, Jodłowiec mimo niełatwych rywali podtrzymał passę zwycięskich spotkań o stawkę. Przy okazji spisując się bardzo przyzwoicie. Niech nie zmyli nas fakt, że Jodłowiec miał najniższą w polskim zespole, bo 67-procentową skuteczność podań. Nigdy nie był on człowiekiem odpowiedzialnym za rozegranie, za to trudnił się na boisku typową "czarną robotą", przechwytywaniem podań, czytaniem gry rywali i likwidowaniem zagrożenia już w zarodku. Nie ma wątpliwości, że bez niego wygranej z Niemcami by nie było.

To nie było łatwe spotkanie dla Jodłowca, zwłaszcza w pierwszej połowie. Gdy w środku pola trzeba rywalizować z Tonim Kroosem i Christophem Kramerem, nigdy nie jest łatwo. Wydawać się mogło, że z czasem Jodłowiec zacznie od nich odstawać fizycznie, że to Niemcy lepiej wytrzymają trudy meczu i z czasem polski pomocnik, nie mogąc nadążyć za rywalami, będzie pozwalał przeciwnikowi na coraz więcej.

Nic bardziej mylnego, Jodłowiec czterokrotnie osobiście odbierał piłkę rywalom, z czego trzy razy zrobił to w pierwszym kwadransie drugiej połowy (kiedy to Polacy strzelili pierwszą bramkę). Jodłowiec też pięciokrotnie wybijał piłkę, eliminując zagrożenie ze strony Niemców. Tym samym kapitalnie wspomagał Szukałę i Glika na środku defensywy, gdy ci momentami się gubili. Pomocnik Legii sześciokrotnie blokował też podania rywali (najwięcej ze wszystkich zawodników na boisku). Wszystkie w bardzo ważnym rejonie boiska, gdy Niemcy byli już o krok od wtargnięcia w pole karne Szczęsnego.

  

Jeśli ktokolwiek sądzi, że w meczu ze Szkocją będzie łatwiej, to jest w błędzie. Nasi wtorkowi rywale w ostatnim meczu z Gruzją grali ustawieniem 4-3-1-2. Trójka pomocników odpowiedzialnych więc była za to, by Gruzinom, nawet przy odrobinie szczęścia, nie udało się stworzyć jakiegokolwiek zagrożenia. Efekt? Zero celnych strzałów. Gordon Strachan kieruje reprezentacją silną fizycznie i bardzo zdyscyplinowaną, która na pewno sprawi nam sporo problemów, zwłaszcza w tym rejonie boiska, w którym w sobotę oglądaliśmy Jodłowca.

We wtorek go jednak zabraknie, a najbardziej prawdopodobnym następcą jest Krzysztof Mączyński. Pozostaje mieć nadzieję, że spisze się tak samo dobrze jak Jodłowiec w starciu z Niemcami.

Więcej o:
Copyright © Agora SA