Reprezentacja Polski. Nadzieja tylko w duecie

Polska wygrała 2:1 z Litwą w ostatnim sparingu przed eliminacjami do Euro 2016, ale niesmak pozostał. Wielkich nadziei przed kwalifikacjami nie ma.

Prowadzenie reprezentacji Polski przypomina grę planszową. Gdy wydaje się, że kadra wspięła się na wyższy krąg, bo ostatnio poprawie uległa jej gra defensywna, więc nowych rozwiązań trzeba szukać już tylko z przodu, zaraz okazuje się, że napotyka stwora, który zrzuca ją z powrotem na niższy poziom. W piątek nastraszył polskich piłkarzy mały stworek, zajmująca 106. miejsce w rankingu FIFA reprezentacja Litwy, do 60. minuty prowadziła na gdańskiej PGE Arenie. Przed startującymi we wrześniu eliminacjami do mistrzostw Europy nie możemy być pewni niczego. Ani skutecznej gry defensywnej - Litwini wbili nam gola przez zawahanie stoperów, ani w ataku - po raz pierwszy zastosowany przez Adama Nawałkę duet napastników: Robert Lewandowski - Arkadiusz Milik daje tylko pewne nadzieje.

Zniecierpliwienie polskich fanów przed meczem było ogromne, reprezentanci nie strzelili gola od blisko 600 minut (Niemcy, Szkocja, Irlandia, Słowacja, i eliminacje do mundialu za Waldemara Fornalika - Anglia i Ukraina). Dlatego choć publiczność przywitała reprezentantów brawami - największe dostał Lewandowski, któremu selekcjoner włożył na ramię opaskę kapitana, to już po 20. minutach zaczęła gwizdać. A po pierwszej połowie - Litwini prowadzili 1:0 - pożegnała piłkarzy buczeniem i tak samo przywitała ich, gdy wynurzyli się na drugą część. W pierwszej połowie Litwini odbili falę polskich ataków bez przekonania i wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie reprezentacja Polski uniknęła kompromitacji głównie dzięki nieźle rozumiejącemu się duetowi napastników, ale niesmak pozostał.

Przewidywalność w ofensywie jest największą zmorą polskiej reprezentacji. Szaleństwo do gry wnosi tylko znany lekkoduch Kamil Grosicki - to po jego akcji prawym skrzydłem udało się wyrównać, gdy piłkę na pustą bramkę wbił Milik. W biało-czerwonej koszulce piłkarskim nudziarzem, zagrywającym na dwa-trzy kontakty staje się nawet wyluzowany, środkowy pomocnik Mateusz Klich, blakną jego kreacyjne zdolności pokazywane na holenderskich boiskach. Polska drużyna narodowa buduje ataki wolno, z rzadka przyspiesza, to źle wróży przed kolejnymi eliminacjami.

Gdy w końcu udawało się jej wrzucić piąty bieg, albo pod bramką Litwinów robiło się niebezpiecznie (zagrania Grosickiego z Lewandowskim), albo Polaków udawało się wbić gola. Aż do pierwszego trafienia kadry, które padło po godzinie gry, pod bramkę Litwinów drużyna Nawałki przebijała się jedynie po strzałach z dystansu (głównie Milik, Grzegorz Krychowiak, Łukasz Piszczek) i wrzutkach z boków boiska (strzały głową Roberta Lewandowskiego, jeden z nich powinien wpaść do bramki).

Jedynym pozytywem piątkowego meczu jest gra duetu Lewandowski - Milik. Od dłuższego czasu grze napastnika Bayernu Monachium towarzyszyło rozczarowanie kibiców - Lewandowski w kadrze trafia rzadko lub tylko ze słabymi rywalami, osamotniony w ataku w trakcie meczów siłuje się z dwoma-trzema obrońcami przeciwnika. Wzmocnić miała go opaska kapitańska, większe wsparcie selekcjonera, od PZPN (widziane w wywiadach z przedstawicielami związku) i od publiki, która przywitała go wrzawą. Grę królowi strzelców Bundesligi miało ułatwić wystawienie Milika - selekcjoner planował to od dawna, uraz Lewandowskiego przed marcowym meczem Polska - Szkocja pokrzyżował mu wtedy plany. Zwolennikiem takiego systemu jest nie tylko selekcjoner, ale też prezes PZPN Zbigniew Boniek, jednak w przypadku polskiej reprezentacji to rozwiązanie praktycznie niewidziane od meczu z Estonią w sierpniu 2012 roku.

Wprawdzie w piątek Lewandowski wykorzystał tylko jedną z czterech okazji - z karnego, sam był faulowany - ale dzięki zrozumieniu z Milikiem można mieć nadzieję, że obaj utworzą duet na eliminacje do Euro 2016. Milik widział na boisku więcej niż Ludovic Obraniak, w poprzednich meczach ustawiony za wysuniętym napastnikiem, a Lewandowski oklaskami zachęcał 20-latka, dla którego jest wzorem, odkąd Milik wyjechał z Górnika Zabrze do Bundesligi. W ich zagraniach nie zawsze widać było zrozumienie, ale obaj próbowali rozwiązań, które miały zabić sztampę typową dla polskiego ataku - np. ustawiony bliżej środka boiska Milik przepuszczał piłkę, którą przejmował Lewandowski. 20-latek próbował szukać króla strzelców ligi niemieckiej zagraniami prostopadłymi, przerzutami w poprzek boiska. Czy się uda zachować to na kwalifikacje? Oby nie było tak jak z polskimi obrońcami - z Niemcami na środku obrony dobrze zagrali Łukasz Szukała i Thiago Cionek, z Litwą inny defensywny duet Kamil Glik i Maciej Wilusz dał się w łatwy sposób zaskoczyć.

Dla Lewandowskiego i Milika największe zagrożenie to zmiana klubu przez obu piłkarzy, pierwszy przechodzi do Bayernu, a drugi do Ajaksu. Jeśli ich aklimatyzacja nie przebiegnie planowo, dla kadry nie będzie żadnej nadziei. I w grze planszowej spadniemy na jeszcze niższy krąg. Dziś Polska zajmuje ledwie 69. miejsce w rankingu FIFA.

Korzystasz z Gmaila? Zobacz, co dla Ciebie przygotowaliśmy

Więcej o:
Copyright © Agora SA