Reprezentacja. Pytanie Obraniaka do Bońka

- Z selekcjonerem Adamem Nawałką rozmawialiśmy ponad trzy godziny. Odkryłem w nim człowieka z pasją i charyzmą. Przekonuje mnie jego wizja futbolu - mówi Ludovic Obraniak. Pytania zadawali mu dziennikarze "Gazety Wyborczej".

Ludo to piłkarz, który dałby się pokroić za reprezentację. Na zgrupowania przyjeżdżał nawet chory. Tylko raz od niego usłyszałem, że chyba nie da rady, bo ledwo chodził. Nie był łatwy, ale trzeba było umieć do niego podejść - mówił wiosną były selekcjoner Franciszek Smuda, kiedy Obraniak rezygnował z gry w kadrze Waldemara Fornalika.

Od początku eliminacji mundialu dostawało mu się od kolegów i szefów związku. Choć atakowano ważnego piłkarza reprezentacji, którego asysty pomogły zremisować z Czarnogórą i Anglią, Fornalik nie reagował. Więcej - w kluczowym spotkaniu eliminacji z Ukrainą odesłał go na ławkę i zastąpił Radosławem Majewskim powołanym po dwuipółletniej przerwie. Pomocnik drugoligowego Nottingham Forest zagrał słabo, Polska uległa 1:3. Jak się okazało, ta porażka była decydującym, złym zwrotem w eliminacjach mundialu.

Obraniak nie wytrzymał. Ogłosił, że dopóki Fornalik będzie selekcjonerem, on w reprezentacji nie wystąpi.

Od jego debiutu w 2009 r. chyba nie było momentu, w którym czułby się w drużynie dobrze. Z partnerami z kadry kontakt miał i ma utrudniony, z piłkarzami Borussii nie rozmawia prawie wcale. Nawet gdyby znał polski, nie wiadomo, czy znalazłby wspólny język z kolegami. Lubi sztukę nowoczesną, kolekcjonuje fotografie, rzeźby i obrazy, wolny czas spędza w galeriach i na aukcjach. Trudno znaleźć piłkarza o takich zainteresowaniach, nie tylko w reprezentacji Polski.

Nowy selekcjoner uznał, że nie stać go na ignorowanie zawodnika regularnie występującego w czwartym zespole ligi francuskiej (z czterema golami reprezentant Polski jest trzecim ligowym strzelcem Bordeaux). Adam Nawałka pojechał do Obraniaka na początku grudnia i usłyszał od niego, że wciąż chce grać w reprezentacji. - Spotkanie potwierdziło, jak dużą świadomość taktyczną ma ten chłopak - mówił Nawałka. 29-letni pomocnik może wrócić do kadry w marcowym sparingu ze Szkocją.

Dziennikarzy Obraniak wciąż unika. Na wywiad namawialiśmy go od lata, na prośby o rozmowę telefoniczną i spotkanie w cztery oczy nie reagował. Po spotkaniu z Nawałką stwierdził, że odpowie na nasze pytania mailem.

Dlaczego zrezygnowałeś z gry w drużynie Fornalika?

Ludovic Obraniak: Decyzję podjąłem z dużym żalem. Ówczesna sytuacja spowodowała, że poczułem się ciężarem, a może i hamulcem w rozkwicie reprezentacji. Szczerze mówiąc, pomyślałem, że moje odejście ułatwi wszystkim zadanie.

Na ile twoja rezygnacja wynikała z wypowiedzi prezesa Bońka, a na ile z tego, że Fornalik nie wystawił cię w meczu z Ukrainą?

- Żadna z tych hipotez nie jest prawdziwa, ponieważ ja nie oczekuję bicia się w piersi ani nie szukam winowajców. Oczywiście były różnice między Zbigniewem Bońkiem a mną. Niemniej mam dużo szacunku do niego jako piłkarza i człowieka. Jego kariera budzi uznanie, nikt nie może tego kwestionować. Co do Waldemara Fornalika, to byłem rozczarowany, że nie zagrałem w tym meczu. Który piłkarz byłby zadowolony z odsunięcia od gry w tak ważnym spotkaniu? Jednak mimo rozczarowania to nie decyzja sportowa spowodowała moje odejście.

W kwietniu Fornalik na spotkaniu z dziennikarzami pytał, czy powinien z ciebie zrezygnować. Czy to zdecydowało o tym, że przestałeś grać w kadrze?

- Powiem raczej, że moją filozofią w życiu jest zasada "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". Zważywszy na atmosferę, wolałem się wówczas zdystansować.

A może zrezygnowałeś z gry w reprezentacji, bo w czasie czerwcowego zgrupowania przed meczem z Mołdawią miałeś wyznaczoną datę ślubu?

- Już odpowiedziałem na to pytanie. Mój ślub był bardzo udany, dziękuję za zainteresowanie.

Dlaczego od lata 2009 r., czyli od debiutu, nie nauczyłeś się polskiego? Czy teraz uczysz się języka?

- Przede wszystkim powiem, że byłbym szczęśliwy, mogąc się swobodnie posługiwać naszym językiem. Niestety, kiedy przyjechałem po raz pierwszy do kraju, nie miałem żadnych podstaw języka. Szczerze mówiąc, jest bardzo trudno nauczyć się języka kraju, w którym się nie mieszka. W dodatku kalendarz zajęć w moim klubie nie zostawia mi praktycznie wolnego czasu dla siebie. Dla mnie najważniejsze jest to, że czuję się Polakiem w sercu i przez więzy krwi. Reszta przyjdzie z czasem. Czy moją rolą jest mówić biegle po polsku, czy pomóc drużynie wygrywać mecze? Wszyscy wiedzą, jaki jest mój poziom znajomości polskiego, zapewniam, że mogę się tylko poprawiać. Obiecuję, że będę nad tym pracował.

W jakim języku rozmawiasz z kolegami z reprezentacji?

- W języku uniwersalnym, od serca. I języku futbolu na wysokim poziomie. W piłce mówi się mało, pracuje dużo. Jeśli jest inaczej, piłka nożna zamienia się w politykę. Mówiąc bardziej serio, na boisku porozumiewam się głównie po polsku. Poza boiskiem w grupie łatwiej mi jest wysłowić się po polsku, niż zrozumieć, co do mnie mówią koledzy. To wszystko przez wszystkie odmiany i deklinacje! Jak coś jest nie tak, posiłkuję się trochę angielskim, choć tego języka też nie znam perfekcyjnie.

Z którym piłkarzem reprezentacji masz najlepszy kontakt?

- Czuję sympatię do każdego, ale szczególnie do byłego członka kierownictwa Konrada Paśniewskiego. Jestem mu wdzięczny za jego cierpliwość i gotowość do pomocy. Życzę mu wszelkiej pomyślności.

Jak układają się twoje relacje z kapitanem Jakubem Błaszczykowskim i Robertem Lewandowskim?

- Są to relacje oparte na szacunku i poważaniu. Są zawodnikami dającymi nadzieję na doprowadzenie zespołu do wysokiego poziomu. Są wiarygodni jako liderzy drużyny narodowej. Zrobię, co w mojej mocy, żeby pomóc im osiągnąć cele.

Beenhakker, Smuda, Fornalik - od którego selekcjonera czułeś największe wsparcie i kto się tobą najbardziej interesował?

- Pracowałem z Beenhakkerem krótko, ale bardzo intensywnie. Ma z tego okresu dobre wspomnienia. Smuda był mi najbliższy jako trener. Miał do mnie całkowite zaufanie, a ja mam dużo szacunku do jego pracy.

Wyjaśnij, dlaczego chcesz grać w reprezentacji Polski.

- Piłka nożna jest całym moim życiem i jest dla mnie wielkim wyróżnieniem reprezentowanie kraju mojego pochodzenia. Mimo problemów językowych nie zapominam, skąd pochodzę i kim jestem.

Co możesz dać drużynie Adama Nawałki?

- Mam nadzieję, że wniosę sporo atutów, ale to pokaże przyszłość.

W klubie grasz najczęściej na prawej pomocy. W reprezentacji to miejsce zarezerwowane jest dla Jakuba Błaszczykowskiego. Wolałbyś grać na lewej pomocy czy w środku, za napastnikiem? Na której pozycji czujesz się najlepiej?

- Sądzę, że należy wystawiać najlepszych graczy na najlepszych dla nich pozycjach. Kuba jest prawym pomocnikiem w jednej z czołowych drużyn europejskich. Jest więc uzasadnione wystawianie go na tej pozycji. Ja w klubie jestem przyzwyczajony do gry na różnych pozycjach. Dobrze czuję się na pozycji za napastnikiem, ale dostosuję się do potrzeb zespołu i wizji selekcjonera.

Gdybyś mógł zadać jedno pytanie prezesowi PZPN, jak by ono brzmiało?

- Był pan jednym z największych piłkarzy reprezentacji Polski, więc może mógłby pan podzielić się ze mną takimi radami, abym mógł poprawić moją grę".

Jak to było z powołaniem na listopadowe mecze od Adama Nawałki? Selekcjoner powiedział, że odmówiłeś. Kiedy dokładnie i w jakich okolicznościach dowiedziałeś się, że Nawałka chce cię powołać?

- Moja żona akurat oczekiwała narodzin naszego syna, a przecież przed moją decyzją powinienem porozmawiać z selekcjonerem. Nominacja była dla mnie zaskoczeniem. Doprawdy nie spodziewałem się jej.

Jak ci się rozmawiało z trenerem Nawałką? Czy znaleźliście wspólny język? Czy przedstawił ci swoją wizję drużyny i twoją w niej rolę?

- Byłem mile zaskoczony jego inicjatywą. Rozmawialiśmy ponad trzy godziny. Odkryłem człowieka z pasją i charyzmą. Jego wizja futbolu przekonuje mnie. A moja rola? Trener obserwował mnie w kilku ostatnich meczach i będzie wiedział, jak ją określić. Jestem do dyspozycji zespołu.

Czy po powrocie obawiasz się przyjęcia przez kibiców?

- Jestem czuły na ich reakcje. Są zaangażowani w 100 proc., czyli tak jak ja. Nie udają - albo cię kochają, albo naprawdę nie lubią, ale to właśnie mi się podoba.

Jakie dzieło wybrałbyś z niedawno odkrytej w Monachium sensacyjnej kolekcji przedwojennego marszanda Hildebranda Gurlitta? Część obrazów może pochodzić z Polski, część z Francji... I czy to prawda, że tegoroczny medoc będzie do niczego?

- Ze zbiorów Gurlitta wybrałbym Picassa lub Chagalla. A co do wina - możliwe, że medoc będzie gorszy, bo pogoda nie była sprzyjająca ani przed zborami, ani w ich trakcie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.