Reprezentacja. Jop: Nawałka wybucha, ale to inteligentny człowiek

- Jako asystent Leo Beenhakkera był typem człowieka do rany przyłóż. To nie był ten trener, którego później spotkałem w Górniku - mówi o Adamie Nawałce Mariusz Jop. Debiut nowego selekcjonera reprezentacji Polski w piątek we Wrocławiu. Relacja Z Czuba na żywo z meczu Polska - Słowacja w Sport.pl w piątek od godz. 20.45.

Łukasz Jachimiak: Łukasz Mazur, były prezes Górnika Zabrze, napisał niedawno na łamach serwisu Weszlo.com o Adamie Nawałce tak: "Niezależnych - jak Jop, Stachowiak czy Banaś - gnoi, tłamsi i wyrzuca". Był pan gnojony przez nowego selekcjonera reprezentacji Polski?

Mariusz Jop: Nie chcę się wypowiadać w tym klimacie, nie chcę wracać do starych spraw. Przytoczona opinia jest opinią pana Mazura, a nie moją. Między mną i trenerem były trudne sytuacje, ale to na pewno nie było gnojenie. Po prostu pewne decyzje trenera musiałem uszanować. Ale zostawmy to, stwórzmy dobrą atmosferę człowiekowi, który będzie prowadził najważniejszą drużynę w kraju. Dajmy jemu i chłopakom pracować w jak najlepszych warunkach.

Nie namawiam pana do psucia atmosfery w kadrze, ale do zastanowienia się, co będzie po miesiącu miodowym, jaki teraz wszyscy z nią związani przeżywają.

- Na pewno z czasem będzie trudniej, presja będzie większa, a każdy ruch trenera będzie obserwowany jeszcze uważniej niż teraz.

W takiej atmosferze Nawałka sobie poradzi?

- Trener ma mocny charakter, egzekwuje to, co sobie wcześniej założył i na razie wygląda na to, że reprezentanci są zadowoleni ze współpracy z nim. Słuchałem, jak na ten temat mówili m.in. Robert Lewandowski i Artur Boruc. Nie rozumiem, dlaczego niektórzy prorokują, że np. z Borucem trener może mieć konflikt, że z czasem nie będzie umiał się z nim porozumieć. Nawałka to inteligentny człowiek, który potrafi wyciągać ze swojej pracy wnioski. Artur też jest już doświadczony. Dla dobra drużyny każdy musi schować do kieszeni swoją dumę i w trudnej sytuacji pójść na kompromis.

Tak działoby się w idealnym świecie. Ale taki nie istnieje.

- Dobrze - trener Nawałka ma na tyle mocny charakter, że kiedy nie odpowiada mu czyjeś zachowanie, to nie ma oporów przed podjęciem radykalnej decyzji. On taki po prostu jest. Jeden powie, że to wada, a drugi - że zaleta. Ja wolę nie mówić, co o tym myślę. Ale na razie atmosfera jest świetna, widzę, że wszyscy tryskają humorami, żartują, dowcipkują, są pełni nadziei, pozytywnie odbierają trenera i niech tak zostanie. Naprawdę nie ma sensu prorokować, że za jakiś czas nie dogada się z Borucem czy innym piłkarzem.

Franciszkowi Smudzie przeszkadzało, że Boruc i Michał Żewłakow się go nie boją, z kolei Waldemar Fornalik był chyba dla piłkarzy zbyt delikatny. Nawałka znajdzie złoty środek?

- Zgadzam się, że Smuda popełnił błąd, wyrzucając z drużyny piłkarzy z charakterem, którzy przydaliby się drużynie na Euro 2012. Ale zostawmy Smudę i Fornalika. Nawałka dobrze zaczął, bo zaznaczył, że odpowiedzialność za kadrę ponoszą wszyscy, którzy w niej są. Podkreślił, że nie chce mieć jednego czy dwóch liderów, że nie tylko od najbardziej znanych zawodników i nie tylko od niego samego ma zależeć to, co się dzieje z drużyną. Widzę, że drużynie takie podejście do sprawy się podoba. Byłem w kadrze, wiem, jak nieprzyjemnie jest słuchać krytyki, na pewno każdy z chłopaków teraz grających dla Polski ma dosyć pytań, dlaczego jest tak źle. Media powinny teraz pomóc. Nie mówię o pompowaniu balonika, ale o stonowanym tworzeniu dobrej otoczki wokół kadry. Weźmy Roberta Lewandowskiego. Może nagonki na niego jeszcze nie ma, ale krytyka jest za duża. Chłopak robi niesamowitą karierę, a że jeszcze nie gra tak dobrze, jak może w reprezentacji, to nie znaczy, że nie chce, że się nie stara. Nie szukajmy na siłę minusów, nie twórzmy trudnych sytuacji.

Jak Nawałka reaguje w trudnych sytuacjach?

- Wybucha, ale później potrafi ocenić wszystko na chłodno, zastanowić się, czy zareagował właściwie, czy przesadził. Poza tym trochę inna jest specyfika pracy w klubie i w reprezentacji. Na pewno, pracując z grupą ludzi codziennie, trener ma inne problemy niż wtedy, kiedy spotyka się z tą grupą co jakiś czas tylko na kilka dni. W tej drugiej opcji jemu łatwiej wytrzymać z zawodnikami, a zawodnikom z nim, napięć jest mniej. Szczególnie duża różnica jest wtedy, gdy trener pracuje w takim klubie, który przeżywa problemy organizacyjne. W Górniku było bardzo wiele sytuacji niezwiązanych z piłką, które w klubie z ekstraklasy nie powinny mieć miejsca.

W takich sytuacjach trener potrafił stanąć po stronie piłkarzy, upomnieć się o coś u prezesa?

- Jeżeli chodzi o stworzenie warunków do treningu dla zawodników, to trener Nawałka zawsze potrafił o nie zadbać. Oczywiście na miarę możliwości Górnika. Pod tym względem był bardzo profesjonalny, zawsze wszystko miał rozplanowane w najdrobniejszych szczegółach. Teraz oczywiście będzie musiał kwestie organizacyjne nadzorować, ale w kadrze są inne realia, nie ma takich problemów, które rzutują na atmosferę, wpływają na podejście mentalne zawodników do gry.

Mówi się, że Nawałka był największą gwiazdą Górnika, że trzymał dyscyplinę, a jak komunikował się z piłkarzami?

- W Górniku rzeczywiście narzucił bardzo dużą dyscyplinę, ale sztukę porozumiewania się z zawodnikami opanował. Wie, jak długo może mówić i ile zawodnik jest w stanie przyjąć. Ważne też, że ma dobry sztab, bo taki Bogdan Zając to prawdziwy pasjonat piłki, który godzinami potrafi o niej mówić, bardzo dużo widzi i swoimi obserwacjami potrafi się fajnie dzielić w rozmowach indywidualnych. Na pewno Nawałka będzie szefem, ale do swoich ludzi ma zaufanie i umie korzystać z ich pomocy. Bądźmy dobrej myśli, w końcu ten trener ma spore doświadczenie również z kadry. Grał w niej na wysokim poziomie, był też w sztabie Leo Beenhakkera.

Nawałka podkreśla, że Beenhakker jest jego autorytetem - dużo czerpał od Holendra, będąc jego asystentem?

- Przyglądał się wszystkiemu, ale nie czuł na sobie takiej presji, jaką będzie czuł teraz. Wtedy prowadził rozgrzewki, zawsze był otwarty na trening indywidualny z każdym z nas, miał dobry humor, uśmiech, chętnie rozmawiał. Ale decyzji strategicznych nie podejmował. Na pewno zebrał doświadczenie i to jego duży plus, ale nie jestem w stanie powiedzieć, ile wziął od Beenhakkera.

Był mocno schowany w jego cieniu czy już wtedy miał zadatki na trenera z twardą ręką?

- Wtedy był typem człowieka do rany przyłóż. To nie był ten trener, którego później spotkałem w Górniku. A teraz będzie jeszcze inny. Zobaczymy jaki. Tu nie będzie musiał się martwić o tę przysłowiową ciepłą wodę w kranie. No i zamiast myśleć, jak planować ciężkie makrocykle, będzie musiał dokonywać dobrej selekcji i dbać o relacje. Sam nie wiem, która praca jest trudniejsza. Na pewno kadra to lepsze warunki, dostępność najlepszych piłkarzy, ale też zdecydowanie większa presja, pozycja obserwowana przez media i taka, która wymaga umiejętności radzenia sobie z tymi mediami. Nie wiem, czy relacje Nawałki z dziennikarzami będą lepsze niż Smudy czy Fornalika. W Górniku było widać, że trener potrafił pewne kwestie uciąć, jeżeli uważał, że pytania są nie na miejscu. Pewnie i teraz czegoś takiego można się spodziewać. Pewnie będzie musiał liczyć na pomoc drugiego trenera i rzecznika prasowego. Albo najlepiej na dobre wyniki, bo jak one będą, to nikt nie będzie mówił, że trener jest zły.

Mecz Polska - Słowacja zakończy się:
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.