Krajobraz Po Fornaliku. Co wiemy o reprezentacji

W eliminacjach mundialu piłkarze wyprzedzili tylko Mołdawię i San Marino, ale jeśli nowy selekcjoner porządnie ruszy głową, awans na Euro 2016 wcale nie musi być mission impossible - pisze dziennikarz ?Gazety Wyborczej" i Sport.pl Michał Szadkowski.

W ostatnich 13 meczach o punkty (eliminacje MŚ i Euro 2012) Franciszek Smuda i Waldemar Fornalik przetestowali ustawienia 4-2-3-1, 4-3-2-1, 4-4-2 i 4-1-4-1, żadne nie wyglądało na optymalne. Idealny system gry uwypukla dobre strony drużyny i maskuje wady, zachowuje równowagę między obroną a atakiem. Polakom zdarzają się mecze, w których grają dobrze, gdy mają piłkę, zdarzają się takie, w których poprawnie zachowują się bez niej. Połączyć obu umiejętności w jednym spotkaniu nie potrafią. W Charkowie wzorowo się bronili, ale pole karne gospodarzy najeżdżali rzadko, w najlepszym wypadku mogli zremisować. Pół roku temu zmagali się z odwrotnym problemem. Oddali siedem celnych strzałów na ukraińską bramkę - w żadnym meczu eliminacji Andrij Pjatow nie musiał interweniować tak często, Anglicy oddali na jego bramkę cztery celne strzały, i to w dwumeczu. Co z tego jednak, skoro wyjątkowo miernie grała defensywa. Znalezienie równowagi to pierwsze wyzwanie nowego selekcjonera.

Atak stoi na Kubie

Eliminacje naznaczyły indywidualne błędy w defensywie, w dziesięciu meczach o punkty Polacy stracili aż 12 goli. Z zespołów, które wygrały grupy albo zajęły w nich drugie miejsce, tylko Islandia (15) i Szwecja (14) dały sobie wbić więcej. Mówiąc inaczej: awans na mundial z tak wątłą obroną jest potwornie trudny. Na ofensywę narzekaliśmy rzadziej, bo w każdym spotkaniu Polacy dochodzili do świetnych sytuacji strzeleckich, gola nie strzelili tylko na Ukrainie i w Anglii. Jeśli dokładnie przyjrzymy się zdobyczom Polaków, okaże się jednak, że na ofensywę utyskiwać trzeba równie mocno.

Odliczmy gole strzelane z karnych (Błaszczykowski z Czarnogórą i Mołdawią), po rzutach rożnych (Glik z Anglią) i wolnych (Mierzejewski z Czarnogórą) oraz dziesięć goli wbitych San Marino, gdyż mecze z tym rywalem nie wpływają na tabelę. W pozostałych spotkaniach Polacy z gry zdobyli cztery bramki. Wawrzyniak strzelał Mołdawii, po dośrodkowaniu Błaszczykowskiego z lewej strony. Piszczek - Ukrainie, po akcji na prawym skrzydle z Błaszczykowskim. Błaszczykowski - Mołdawii, po podaniu ze środka Lewandowskiego. Kapitan nie zasłużył się tylko przy ciosie zadanym przez Lewandowskiego Czarnogórze, który nastąpił po stracie rywali w środku pola i samotnym rajdzie dortmundzkiego snajpera na bramkę. Schematów ofensywnych widać nie było.

Zryw na 90 minut

Polacy w eliminacjach nie potrafili zagrać całego meczu na tym samym poziomie. Stać ich było tylko na zrywy - prowadzili wtedy grę i kontrolowali sytuację, w defensywie nic złego spotkać ich nie mogło. Po kilku chwilach władzę na boisku jednak oddawali. To problem, z którym mierzył się już Franciszek Smuda - na Euro jego zespół spychał Greków i Rosjan w pole karne tylko momentami. W dodatku nie zadawał w tym czasie wystarczającej liczby ciosów. To wskazówka dla prezesa Bońka - nowy selekcjoner musi wiedzieć, jak natchnąć piłkarzy do wysiłku przez 90 minut. U Fornalika za mobilizowanie drużyny odpowiadał Wasilewski, w Podgoricy to jego przemowa w przerwie porwała kolegów i poniosła do wyrównania.

Kadra bez limitu. Wiekowego

- Gdyby mundial odbywał się za miesiąc, nie miałbym wątpliwości. Spróbowałbym namówić Francesco Tottiego do powrotu do reprezentacji - powiedział kilka dni temu selekcjoner Włochów Cesare Prandelli. Totti ma 37 lat, w kadrze nie występował od 2006 r.

To banał, ale na tym właśnie polega ta praca - selekcjoner ma oglądać zawodników i wybrać tych, którzy przysłużą się reprezentacji. Niezależnie od wieku.

Fornalik tego nie rozumiał, powtarzał, że zabrał się do odmładzania drużyny i gromadzenia piłkarzy "z potencjałem". Mariusza Lewandowskiego długimi miesiącami ignorował, choć regularnymi występami w Sewastopolu 34-letni pomocnik zasłużył na sprawdzenie nie mniej niż Radosław Majewski czy Bartosz Salamon. Pierwszy został powołany po wyskoku w II lidze angielskiej - w trzech meczach strzelił cztery gole. Drugi został kadrowiczem, gdy przestał grać w piłkę, czyli po transferze z Brescii do Milanu. Lewandowski był najstarszym i czołowym polskim graczem piątkowego meczu z Ukrainą. Owszem, z Anglią grał już przeciętnie, ale nie można z góry założyć, że nie przyda się kadrze w eliminacjach Euro 2016. No, chyba że następny selekcjoner za cel również postawi sobie odmładzanie drużyny.

Nadchodzi czas bogactwa?

Na ostatnie wielkie turnieje selekcjonerzy 23 piłkarzy zabierali właściwie jedynie z regulaminowego przymusu. Tak naprawdę liczyli tylko na pierwszą jedenastkę i króciutką ławkę rezerwowych (tłoczno bywało tylko na bramce). Na Euro 2016 może być inaczej. Na łamach "Gazety" Rafał Stec pisał niedawno o pokoleniu Erasmusa, czyli piłkarzach wychowanych za granicą, ledwie tkniętych rodzimą myślą szkoleniową. Oszczędzę wyliczanki, wyobraźcie sobie, że na starcie eliminacji ME za napastnikiem biegają piłkarze z ligi włoskiej (Zieliński), hiszpańskiej (Pawłowski), holenderskiej (Klich) i francuskiej (Obraniak). Doczekamy się selekcjonera narzekającego na nadmiar bogactwa?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.