Ukraina - Polska w eliminacjach MŚ 2014. Dwa dylematy Fornalika

Wawrzyniak czy Wojtkowiak na lewej obronie, Mierzejewski czy Klich jako ofensywny pomocnik - to ostatnie wątpliwości selekcjonera w składzie na piątkowy mecz eliminacji mundialu z Ukrainą. Mecz w piątek o 20, relacja na żywo w Sport.pl i mobilnej aplikacji Sport.pl Live.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

W środę na treningu podczas starcia ze Sławomirem Peszko kontuzji kostki doznał stoper Sampdorii Bartosz Salamon i do Charkowa nie poleci. Tak samo jak napastnik Augsburga Arkadiusz Milik, który wyjechał z Warszawy, by wzmocnić młodzieżówkę w sobotnim meczu eliminacji ME ze Szwecją. Obaj nie mieli szans na pierwszy skład.

W środę kadra trenowała ostatni raz przed wylotem. Tam czeka ją mecz, który musi wygrać, by zachować szansę na awans do MŚ. Po raz pierwszy na zgrupowaniu z zespołem ćwiczył Grzegorz Krychowiak, który kilka dni temu miał problemy z kolanem. Piłkarz, który pełnił funkcję tarczy obronnej w środku pola w siedmiu z ośmiu meczów o punkty, wrócił do zdrowia. Krychowiak opuścił tylko pierwszy pojedynek w Czarnogórze. Pozostałe zaczynał od pierwszej minuty, i to niezależnie od tego, czy kadra grała jednym defensywnym pomocnikiem czy - jak w meczach o punkty z Czarnogórą i San Marino - dwoma.

Na Ukrainie Fornalik wróci do ustawienia 4-2-3-1 zamiast 4-1-4-1. Obok Krychowiaka zagra 34-letni Mariusz Lewandowski, który po raz ostatni wystąpił w reprezentacji jesienią 2009 r. Eugen Polański, grający najczęściej w parze z Krychowiakiem, będzie rezerwowym. Fornalik znów posadzi go na ławce, bo wciąż pamięta, że Polański, zasłaniając się kontuzją, nie przyjechał na sparing z Danią, a trzy dni później wystąpił w Bundeslidze. We wrześniowych meczach eliminacji nie wpuścił zawodnika Hoffenheim nawet na minutę.

Skrzydła będą zarezerwowane dla Jakuba Błaszczykowskiego oraz Waldemara Soboty. Wracający do kadry Sławomir Peszko usłyszał od selekcjonera, że liczy na niego w roli dżokera.

Ofensywnego pomocnika Fornalik wybierze między Klichem z holenderskiego Zwolle a Mierzejewskim z tureckiego Trabzonsporu. Piotr Zieliński z Udinese, który w trzech ostatnich występach w kadrze zdobył trzy bramki, ostatnio przegrywa rywalizację z nimi. W klubie jest rezerwowym, gorzej wypadł też na treningach.

Klich od sierpnia szturmem zdobywa kadrę Fornalika. Z Danią zdobył gola i miał asystę, z Czarnogórą jego świetnych podań nie wykorzystał m.in. Zieliński. Jest odkryciem selekcjonera, który mówi, że nie bał się postawić na młodzież. Klich odżył w Holandii, bo wcześniej w niemieckim Wolfsburgu często nie było dla niego krzesełka choćby na ławce rezerwowych.

Mierzejewski z mozołem przebija się do jedenastki Fornalika, ale przebić się nie może. Selekcjoner wciąż nie chce mu zaufać. Kiedy zawodnik był w formie w klubie, np. w lutym przed sparingiem z Irlandią, w Dublinie od pierwszej minuty grał Szymon Pawłowski, który potem wypadł z kadry. Mierzejewski dostawał szanse wtedy, gdy nie wiodło mu się w Turcji. I zawodził również w reprezentacji. Na wrześniowe spotkania eliminacyjne został powołany z listy rezerwowych. - Widocznie trener przypomniał sobie, kto w Podgoricy strzelił Czarnogórcom na 2:2 - żartował gorzko 27-letni pomocnik. Z Danią zagrał minutę, miesiąc temu z Czarnogórą oraz San Marino w sumie pół godziny, w drugim spotkaniu wbił gola.

Teraz selekcjoner nie miał wyjścia - ofensywny pomocnik rozszalał się w Trabzonsporze. Asystuje albo strzela gole niemal co mecz - przed przyjazdem na zgrupowanie zdobył piękną bramkę zza pola karnego w meczu z Lazio.

Na środowym treningu Fornalik próbował raz Mierzejewskiego, raz Klicha. Decyzja, kto zagra z Ukrainą, zapadnie w ostatniej chwili. Atutem pierwszego może być doświadczenie i lepsze stałe fragmenty gry. Ale to Klich wystąpił w ostatnich meczach.

Do ostatniej chwili Fornalik będzie się pewnie wahał, wybierając lewego obrońcę. Na treningach na zmianę z Jakubem Wawrzyniakiem ustawiał po tej stronie boiska Grzegorza Wojtkowiaka. Wątpliwości jest zdecydowanie więcej niż przy wyborze ofensywnego pomocnika. Dla 29-letniego Wojtkowiaka, obrońcy drugoligowego TSV 1860 Monachium, Fornalik zrezygnował z grającego regularnie w Bundeslidze Sebastiana Boenischa, który jednak zawodził w kadrze. Ostatni mecz w biało-czerwonej koszulce Wojtkowiak rozegrał rok temu z RPA. W II lidze nie błyszczy, średnia jego not w "Kickerze" to 3,93, czyli słabo. Poza tym Wojtkowiak to piłkarz prawonożny, a w jedenastce na Ukrainę prawa obrona jest zarezerwowana dla Artura Jędrzejczyka.

Fornalik się waha, bo przez ostatni miesiąc Wawrzyniak zagrał tylko w jednym meczu Legii - z Apollonem. W innych był rezerwowym, bo przeciwko Czarnogórze doznał urazu i zszedł w pierwszej połowie. Szybko się wyleczył, ale szansę w klubie wykorzystał Tomasz Brzyski i trener Jan Urban nie zmieniał lewego obrońcy.

Fornalik może też by tego nie zrobił, ale w Charkowie można się po nim spodziewać każdej decyzji. Porażka przekreśla szansę kadry nie tylko na awans, ale i na utrzymanie stanowiska.

Przypuszczalny skład: Boruc - Jędrzejczyk, Szukała, Glik, Wawrzyniak (Wojtkowiak) - Krychowiak, M. Lewandowski - Błaszczykowski, Mierzejewski (Klich), Sobota - R. Lewandowski

Grzegorz Krychowiak: Nie chcę być turystą na Wembley

ROBERT BŁOŃSKI, PAWEŁ WILKOWICZ: W piątek Polska musi w Charkowie wygrać. Mamy jakieś argumenty w starciu z Ukrainą?

GRZEGORZ KRYCHOWIAK: Po marcowej porażce z Ukrainą na Stadionie Narodowym każdy kolejny mecz był o wszystko. Ale potem nie pokonaliśmy Mołdawii, a we wrześniu Czarnogóry. Dziś marginesu błędu nie ma. Jeśli nie wygramy, stracimy szanse na mundial.

Pół roku temu to my byliśmy faworytem, Ukraińcy stali pod ścianą. Porażka eliminowała ich z mundialu. Teraz faworytem jest Ukraina, a my musimy zdobyć trzy punkty. Chcemy i możemy się zrewanżować. Pamiętam, jak agresywnie się na nas rzucili w Warszawie - musimy odpowiedzieć tym samym. Strzelili nam dwa gole w dziesięć minut i było po meczu. W piątek będziemy się bić, żeby nie stracić nadziei.

Rzadko wygrywamy z dobrymi drużynami na wyjazdach. Ostatnio w listopadzie 2006 r. w Belgii.

- Nie mamy nic do stracenia. Niewielu kibiców wierzy, że pojedziemy do Brazylii. Ostatnio stwarzaliśmy wiele okazji do zdobycia bramki, nie mamy z tym problemów, ale za dużo goli traciliśmy. To nasza słabość.

Dlaczego z takim potencjałem ofensywnym kadra wygrała w eliminacjach tylko raz z Mołdawią i dwukrotnie z San Marino? Całość jest gorsza niż poszczególne części.

- Tracimy za dużo goli, a błędy wynikają ze złej komunikacji i braku koncentracji. Ostatnio wyglądało to lepiej, ale nawet wybitne jednostki z najlepszych klubów zagranicznych nie gwarantują idealnej jedenastki.

Może brakowało doświadczenia? Obok ciebie zagra teraz 34-letni Mariusz Lewandowski.

- Dotąd znałem go tylko z telewizji. Starsi piłkarze mogą pomóc drużynie.

Jeśli w Charkowie dostaniesz żółtą kartkę, nie zagrasz na Wembley.

- Nie zamierzam kalkulować. Byłem zagrożony w trzech ostatnich meczach, ale pokazałem, że defensywny pomocnik nie zawsze musi kończyć z kartką. Nie odpuszczę ani na centymetr, zagram agresywnie i z zaangażowaniem.

Myślicie w ogóle o spotkaniu z Anglią?

- Nie, choć dla Polaków to trochę inny mecz niż pozostałe. Nie chcemy pojechać do Londynu jako turyści na zwiedzanie Wembley.

Dwa dni po meczu z Anglią przypada 40. rocznica remisu 1:1 na Wembley - pojedynku historycznego, który w 1973 r. dał Polsce awans na mistrzostwa świata.

- Nigdy nie obejrzałem go w całości, ale słyszałem, że świetnie bronił Jan Tomaszewski. Chciałbym, żebyśmy poprawili ich wyczyn i zapisali się w historii jako zwycięzcy.

Zimą odejdziesz z Reims?

- Kontrakt mam do czerwca 2015 r. Latem pojawiały się oferty, ale mój klub w ogóle nie chciał rozmawiać. Jeśli teraz oferta byłaby satysfakcjonująca, już tak stanowczy nie będzie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.