Lewandowski: Nigdy nie przestałem sprawdzać listy zawodników nominowanych do kadry

- Przyjeżdżam na mecze reprezentacji, by walczyć. O punkty i zwycięstwa, żeby kibicom wróciła wiara w tę drużynę. Żeby może powtórzyć historyczny wyczyn na Wembley - mówi Sport.pl Mariusz Lewandowski, który znalazł się wśród powołanych na mecze reprezentacji Polski w eliminacjach MŚ z Ukrainą i Anglią.

Powołanie Lewandowskiego jest zaskakujące. Pomocnik ukraińskiego FK Sewastopol nie grał w kadrze od czterech lat. W reprezentacji rozegrał 64 mecze, strzelił sześć goli.

- Kilkadziesiąt minut temu zadzwonił do mnie trener Fornalik i powiedział, że dostanę powołanie na mecze z Ukrainą oraz Anglią. Nigdy nie przestałem sprawdzać listy zawodników nominowanych do kadry, choć ostatni mecz w reprezentacji zagrałem jesienią 2009 r. ze Słowacją w Chorzowie - powiedział Lewandowski.

- Zawsze wiedziałem, że mogę pomóc drużynie, nie gram gorzej niż wtedy, gdy byłem powoływany regularnie. I mówiłem, że jeśli trener będzie chciał ze mnie skorzystać, to wie, gdzie zajrzeć, bo w Sewastopolu gram regularnie. Cieszę się, tym bardziej że będą to niezwykle trudne mecze, a drużyna jest w ciężkim momencie. Tylko zwycięstwa w Charkowie i Londynie dają nadzieję na awans do mundialu - dodał.

- Szczerze powiem, zawsze liczyłem na to, że wrócę do kadry. Dwa lata temu miałem ciężką kontuzję więzadeł w kolanie. Wystąpiły komplikacje, wiele osób mnie skreśliło, uważało, że nie wrócę na boisko. A jednak siłą woli, ambicją i charakterem udało mi się. Formy nie straciłem, a kibice mogli o mnie zapomnieć, bo trener Smuda nie powołał mnie do swojego zespołu ani razu. Liga ukraińska nie jest tak popularna w Polsce jak Bundesliga czy Premier League, ale zapewniam, że poziom tutaj jest wysoki. Na Ukrainie jestem kilkanaście lat, z wieloma obecnymi reprezentantami grałem w Szachtarze, a w Sewastopolu jest napastnik Kowpak, który w kadrze wchodzi z ławki rezerwowych - mówił Lewandowski.

- Przyjeżdżam na mecze reprezentacji, by walczyć. O punkty i zwycięstwa, żeby kibicom wróciła wiara w tę drużynę. Żeby może powtórzyć historyczny wyczyn na Wembley. Wielu chłopaków z obecnej drużyny nie znam osobiście, ale taka jest kolej rzeczy. Telefon od selekcjonera wywołał u mnie wiele pozytywnych emocji. Wychodzę na boisko i wciąż czuję ogromną adrenalinę, jeszcze nie zapadłem w piłkarską śpiączkę. Nie gram na rutynie, wigoru nie straciłem. Jeszcze chcę się rozwijać, nie myślę, ile czasu na boisku mi jeszcze zostało, cały chcę maksymalnie wykorzystać. Patrzę wyłącznie do przodu - powiedział Lewandowski.

Z Ukraińcami w Charkowie Polacy zmierzą się 11 października, a z Anglikami na londyńskim Wembley - cztery dni później. Muszą wygrać oba mecze, by zachować szanse na awans do MŚ w Brazylii.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.