Michał Zachodny: Zieliński jedynym jasnym punktem. Inne problemy kadry pozostały [DYSKUTUJ Z AUTOREM]

Z San Marino pozytywów nie może być wiele. Polska kiepsko przytrzymywała piłkę, a jedynym, który na nierównej murawie stadionu narodowego rywali sobie z futbolówką radził i bez potrzeby patrzenia się na własne buty, był Piotr Zieliński - pisze specjalnie dla Sport.pl Michał Zachodny, bloger, współpracownik m.in. Goal.com, scout i analityk InStat Football.

Waldemar Fornalik przed meczem obiecywał, że spotkanie z San Marino wleje w serca kibiców nadzieję przed dwoma trudniejszymi wyjazdami, ale więcej fani mogą sobie obiecywać po przeciętności zaprezentowanej w Kijowie przez ostatnich rywali w eliminacjach. Tam Anglia i Ukraina z upływem minut coraz bardziej męczyły swoją nieporadnością. - Dużo gry na jeden kontakt w tym spotkaniu. Jeden kontakt piłkarzy Anglii, jeden kontakt piłkarzy Ukrainy, jeden kontakt piłkarzy Anglii... - żartował sobie Gary Lineker, jednocześnie bardzo dobrze oddając obraz tego spotkania.

Z San Marino pozytywów nie może być wiele. Polska kiepsko przytrzymywała piłkę, a jedynym, który na nierównej murawie stadionu narodowego rywali sobie z futbolówką radził i bez potrzeby patrzenia się na własne buty, był Piotr Zieliński. Największy pozytyw ostatnich dwóch spotkań już od pierwszych minut wyprzedzał tempo kolegów i rywali, szukając (często skutecznie!) prostopadłych zagrań za linię obrony gospodarzy, samemu robiąc przewagę dryblingiem i wejściami w pole karne. Mniejsza o klasę rywala, świetny rzut wolny podkreślił jego znaczenie dla zespołu Fornalika. I tego, który go po eliminacjach zastąpi...

Niestety, inne problemy selekcjonera pozostały. Od czasu objęcia stanowiska Fornalik nie rozwiązał i nawet nie próbował rozwiązać spornej kwestii lewej obrony. Kiedy eksperymentować, jak nie z San Marino? Przecież Sebastian Boenisch jest w bardzo przeciętnej formie, pomimo ładnej asysty z pierwszej połowy. I to jego skrzydłem atakowali gospodarze, często pokazując nieporadność obrońcy - brak dynamiki na krótkim dystansie, jak wolno się obraca i kiepsko rozgrywa od tyłu. Co ciekawe, w sumie w poprzednich siedmiu meczach Uefa.com naliczyła San Marino 11 "groźnych ataków" - tymczasem tylko dzisiaj przeciwko Polsce skonstruowało ich ponad 20... Niech to świadczy o całej obronie Polski.

Słówko o kapitanie reprezentacji Polski, który zszedł w drugiej połowie z (miejmy nadzieję) lekkim urazem. Kuba Błaszczykowski był drugim najlepszym zawodnikiem w swojej drużynie, popisując się fajnymi rajdami i przede wszystkim bardzo ważnym golem, szybką odpowiedzią na bramkę San Marino. On również stwarzał przewagę w ataku, schodząc z piłką ze skrzydła do środka boiska. Porównując go do Soboty, to najbardziej rzucającym się w oczy aspektem były momenty, w których zawodnik Borussii oddawał piłkę - głównie te trafne, podczas gdy skrzydłowy Brugge zbyt długo trzymał ją przy nodze.

Mecz z San Marino był okazją na podreperowanie własnego dorobku punktowego, a niech o powadze, z jaką podszedł do niego Fornalik, świadczy mała liczba zmian i jedyne rewolucje będące efektem kontuzji Lewandowskiego. Więc do następnych spotkań selekcjoner i kibice reprezentacji przystępują niewiele mądrzejsi, raczej pod wrażeniem jednostek, które nawet przy zaprezentowanej w Kijowie przeciętności nie dają wielkich nadziei na włączenie się do walki o awans. Cud nadal potrzebny od zaraz.

Więcej o:
Copyright © Agora SA