'Nie chce mi się analizować, ile razy nasi przywalili w mołdawski słupek. Ani rozpylać zaklęć o akcjach, po których od gola dzieliło ich tyci-tyci. Ani wyszukiwać w absencjach wyjaśnień dla gola wbitego nam przez rywali, którzy nie wbijają ich nikomu. Ani przypominać, że tak nisko notowanej (134. miejsce w rankingu FIFA) drużynie nie oddaliśmy punktów od blisko dwóch dekad. Ani znęcać nad selekcjonerem, który nigdy nie ujawnił żadnego - przesylabizujmy: żad-ne-go - atutu, by oddawać mu reprezentację. Nasz problem jest niezmiennie ten sam, najogólniejszy. Po mistrzowsku partaczymy nawet te posiadane resztki potencjału potrzebnego, by czasami z kimś wygrać' - pisze Stec.
'Był sobie skandalicznie niekompetentny działacz od spraw sportowych Antoni Piechniczek, który miał widzimisię, żeby awansować na selekcjonera prawdopodobnie niekompetentnego Waldemara Fornalika, i nikt mu nie przeszkodził, bo nad wszystkim czuwał najbardziej beznadziejnie w tym gronie niekompetentny Grzegorz Lato.
Trener zagraniczny przeszkadza, bo zagraniczny. Piłkarze kiepsko mówiący po polsku przeszkadzają, bo kiepsko mówią po polsku. Notorycznie latamy na towarzyskie wprawki po innych kontynentach, bo dlaczego nie latać, skoro inne kontynenty istnieją. Silnych lub przyzwoitych sparingpartnerów szukamy tylko czasami, bo garną się do grania z nami sparingpartnerzy byle jacy. Cały projekt o szumnej nazwie "reprezentacji Polski" to wysypisko decyzji przypadkowych, pozbawionych merytorycznej argumentacji i logicznego ze sobą związku - dodaje.
Przeczytaj cały felieton i podyskutuj z autorem na jego blogu
Rok po fatalnym występie Euro reprezentacja Polski zremisowała z Mołdawią, 134. drużyną rankingu FIFA i szanse na awans do przyszłorocznego mundialu są tylko matematyczne. Nie wiadomo, czy w następnym meczu Waldemar Fornalik wciąż będzie selekcjonerem.