Polska - Anglia. Prawnik: Kibice mają prawo do pozwu zbiorowego. Mogą też żądać zadośćuczynienia

- Kibice mogą dochodzić swoich praw nie tylko domagając się zwrotu kosztów za bilety. Mogą także domagać się zadośćuczynienia za niezrealizowane prawo do urlopu, jeśli przyjechali z odległych zakątków Polski. Wyobraźmy sobie, że znajdzie się dwa-trzy tysiące ludzi, chcących wytoczyć PZPN-owi proces i każdy zażąda po 2 tys. zł. Robi się z tego niemała kwota - mówi mecenas Piotr Paduszyński z Kancelarii Paduszyński, Wójtowicz.

Zdaniem prawnika wina leży po stronie PZPN lub NCS. - Kwestią jest tylko, czy NCS poinformował organizatora, że nie można zamknąć dachu podczas opadów. Jeśli poinformował i ma na to dowód, PZPN nie ucieknie od odpowiedzialności. Znając długoterminowe prognozy oraz specyfikę naszego klimatu, bo w październiku dość często leje, należało przewidzieć ryzyko. Prawniczym językiem PZPN nie dochował należytej staranności, mówiąc wprost zabrakło mu wyobraźni. Ja nie denerwowałem się tylko dlatego, że nie zdecydowałem się iść na stadion - dodaje mec. Paduszyński.

Według niego istnieje możliwość złożenia pozwu zbiorowego przeciwko PZPN, bo chodzi o podobne świadczenia, czyli oglądanie meczu. Różnicą jest tylko klasa miejsc, co nie wpływa na pozew. Jego zdaniem w Stanach Zjednoczonych zawiedzeni ludzie mogliby domagać się odszkodowania karnego za niewykonanie kontraktu. W Polsce co najwyżej zwrotu kosztu biletu.

Co z tymi, którzy zjechali z odległych części kraju, wzięli urlopy, ponieśli koszty hotelu, dojazdu i np. nie mając czasu zobaczyć meczu w drugim terminie?

- Mogą także domagać się zadośćuczynienia za niezrealizowane prawo do urlopu, zupełnie jak w przypadku klientów biur podróży, które nie zrealizowały swojego zobowiązania. Wyobraźmy sobie, że z blisko 60 tys. kibiców taką determinację w sobie znajdzie się dwa-trzy tysiące ludzi, chcących wytoczyć PZPN-owi proces. Niech każdy zażąda np. po 2 tys. zł. Robi się z tego niemała kwota, nawet pod sześć milionów złotych. Jak sądzę, PZPN do bankructwa to nie doprowadzi. Zresztą mam taką nadzieję, bo związkowi źle nie życzę - kończy mec. Paduszyński.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA