Basen Narodowy, czyli odwołany mecz Polska - Anglia

Drugiego meczu na wodzie nie było. Polacy nie zagrali z Anglią, bo nie życzyli sobie zasuwania dachu, a we wtorek cały dzień boisko na Stadionie Narodowym zalewał deszcz. - Nie zasłoniliśmy dachu wcześniej, bo takie było życzenie organizatora meczu, czyli PZPN - mówił dyrektor Narodowego Centrum Sportu Jakub Wojtaś.

My też mamy zdanie! Dzielimy się nim na Facebook/Sportpl ?

Zobacz wideo

Uparli się grać pod gołym niebem i piłkarze oraz trenerzy obu drużyn, których pytano w poniedziałek, i wysłannicy FIFA, którzy podejmowali ostateczną decyzję. Wieczór przebiegał osobliwie. Kiedy okazało się, że mecz nie rozpocznie się zgodnie z planem, na boisku nic się nie działo. Nikt wody nie usuwał, kałuży przybywało. Sytuacja cały czas się pogarszała, więc zwłoka nie miała żadnego sensu. Nawet gdyby deszcz ustał, woda by nie wyparowała.

Przed meczem Euro 2012 Ukraińców z Francuzami deszcz zalał stadion w Doniecku. Tam ulewa miała rozmiar wprost apokaliptyczny, zmusiła kibiców do ucieczki z trybun, niemal wszyscy uważali rozegranie meczu za niemożliwe. Ale gospodarze zasuwali po murawie do upadłego, uruchomiono system drenażu wody. I piłkarze zagrali. Ba, piłka normalnie się odbijała i przesuwała, o wyniku rozstrzygnęły umiejętności.

W Warszawie rzucana przez sędziów piłka nie odbijała się wcale. - We wtorek nie można było już zasunąć dachu ze względu na silny deszcz i wiatr - tłumaczyła rzeczniczka PZPN. - Decyzję o przełożeniu meczu podjął delegat FIFA, Danijel Jost ze Słowenii. Godzinę uzgodnił z obiema ekipami. My chcieliśmy zagrać 14 listopada, Anglicy nalegali na środę. Zresztą przepisy każą grać dzień po wyznaczonym terminie albo dwa.

Agnieszka Olejkowska nie dodała, że Polacy naciskali na grę w listopadzie, licząc, że wcześniej wyleczą się kontuzjowani, przede wszystkim kapitan Kuba Błaszczykowski i Maciej Rybus.

- Teraz delegat chce, by zamknąć dach najszybciej jak to możliwe - opowiadała Olejkowska przed godz. 23. Jeśli będzie techniczna możliwość, zasuniemy go w nocy. Prognozy mówią, że po północy deszcz zelżeje i wtedy spróbujemy zamknąć. Potem osuszymy boisko. Można to zrobić w pół godziny, ale najpierw trzeba zamknąć dach. - Wcześniej nie zasłoniliśmy dachu, bo takie było życzenie organizatora meczu, czyli PZPN - mówił w telewizyjnych wywiadach dyrektor Narodowego Centrum Sportu Robert Wojtaś.

- Na Narodowym działa drenaż - tłumaczyła Daria Kulińska, rzeczniczka zarządzającego obiektem Narodowego Centrum Sportu. - Przy takiej ilości deszczu żaden system by nie wystarczył. Co innego, gdyby ulewa skończyła się po 20 minutach. Wtedy po kilku godzinach drenażu murawa jest gotowa. Zamknięcie i otwarcie dachu trwa kwadrans, ale nie może się odbywać w temperaturze poniżej zera stopni, przy silnym wietrze lub lejącym deszczu. Zamykanie go w trakcie ulewy mogłoby być niebezpieczne, bo woda spadłaby na ludzi na trybunach.

Zimoch o sytuacji na Stadionie Narodowym: To wstyd na cały świat (TVN24/x-news)

O tym, że mecz przeniesiono na środę, spiker powiedział o godz. 22. Ci, którzy przyszli na trybuny, bardziej wściekli nie byliby chyba po porażce. Kibice wielokrotnie wyryczeli nieoficjalny hymn polskich stadionów, w którym dają do zrozumienia, że nie lubią PZPN. - To żart, że tak długo zajęło organizatorom ogłoszenie decyzji o odwołaniu meczu. Wszyscy wiedzieli to przynajmniej od godziny. Znów źle potraktowano kibiców - narzekali angielscy dziennikarze. - To Monty Python. Kibice obu drużyn zostali haniebnie potraktowani. Gdybym siedział na trybunach, też bym buczał - mówił były selekcjoner Anglików Graham Taylor.

Filozoficzny spokój zachował obecny trener rywali. - Takie są wyroki boskie, musimy z nimi żyć. Mam nadzieję, że w środę będę mógł wystawić tych samych piłkarzy, nie mam zamiaru nikogo zmieniać - powiedział Roy Hodgson.

Co będzie z fanami, którzy po przekroczeniu bram Narodowego wyrzucili bilety? - Nie wiem - mówiła Olejkowska. - I nie wiem, co z tymi, którzy nie wyrzucili. Gorąco apeluję, by je trzymali. Przybysze spoza Warszawy? Nie wiem, co mam powiedzieć na ich temat i o ewentualnych roszczeniach. Czy mecz może się odbyć bez udziału publiczności? Zawsze jest taka groźba.

Zapowiedziała, że PZPN podejmie decyzję odnośnie biletów i niezwłocznie poinformuje o tym na stronie internetowej. Tymczasem tuż po meczu na stadionie doszło do pyskówek pomiędzy kibicami a ochroniarzami i stewardami, którzy nie potrafili im wytłumaczyć co dalej.

- Czekam na mecz, bo zapłaciłem za niego i tu zostanę. Wynieście nas siłą - powiedział jeden z kibiców.

Czytaj co się dzieje na Stadionie Narodowym ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA