- Polacy zasługują na to, by oglądać swoich reprezentantów - i to nie tylko w piłce nożnej, ale wszystkich - za darmo. Nie powinno się wyciągać od nich pieniędzy za takie rzeczy. Zwłaszcza że dla wielu osób 20 złotych to naprawdę niemały wydatek - czytamy w piątkowym "Sporcie" .
- Gdy przyszedł trener Smuda, zdawałem sobie sprawę, że nie jestem w kręgu jego zainteresowań, tylko na bocznym torze - dodaje Saganowski. Napastnik Legii zdaje sobie również sprawę, że gdyby nie jego letni transfer do stołecznego klubu, w reprezentacji Fornalika prawdopodobnie również by się nie pojawił. - Grając w innym polskim klubie w tym momencie sezonu nie miałbym na swoim koncie jedenastu meczów.
34-letni napastnik nie boi się gorącej atmosfery, jaka będzie panowała na trybunach stadionu w Podgoricy. - Lepiej grać w gorącej atmosferze, gdzie "czuje się" kibiców, niż na takim niedzielnym pikniku. Nawet jeśli będziemy prowokowani - przekonuje dodając, że w kadrze są piłkarze, którzy grali już na trudniejszych terenach.
Doświadczony snajper nie zwraca także uwagi na komentarze dotyczące jego wieku. Według wielu ludzi jest za stary na grę w Legii, a tym bardziej w reprezentacji - W Polsce - inaczej niż na Zachodzie - przywiązuje się dosyć dużą wagę do metryki. Jeśli piłkarz dobrze się prowadzi, ciężko pracuje, a przy tym ma jeszcze trochę szczęścia, to "trzydziestka" wcale nie musi oznaczać końca gry na dobrym poziomie.
Saganowski jak dotąd w reprezentacji Polski rozegrał 33 mecze, w których zdobył 5 bramek. W 2008 roku znalazł się w kadrze Leo Beenhakkera, która pojechała na Euro. Ostatni raz w barwach narodowych wystąpił 12 sierpnia 2009 roku w wygranym 2:0 meczu z Grecją, w którym wszedł z ławki w 83. minucie.