Polacy w pierwszym meczu po Euro 2012, w pierwszym i jedynym sprawdzianie przed rozpoczynającymi się we wrześniu eliminacjami do mundialu w Brazylii i w końcu reprezentacyjnym debiucie Waldemara zaprezentowali się słabo. Nowy szkoleniowiec wielkich zmian w składzie nie dokonał. Jedyne modyfikacje nastąpiły w ustawieniu zespołu. Były trener Ruchu, w przeciwieństwie do Franciszka Smudy, zdecydował się na grę dwoma napastnikami.
"Jego wizja kompletnie mi się nie podobała - również dlatego, że nie pojmuję sensu wpychania dwóch napastników do reprezentacji kraju dysponującego napastnikiem całym jednym. Spodobało mi się za to, że nowy selekcjoner ze zmianami nie zwleka - trenerzy lubią odróżnić się od poprzednika i odcisnąć piętno na drużynie, a Fornalik schował ego, wypchnął na murawę Adriana Mierzejewskiego, zarządził powrót do konceptu Franciszka Smudy" - pisze na swoim blogu Stec i zastanawia się nad przyczynami porażki.
"Ani myślę wyrzucać cokolwiek Fornalikowi, przebieg wieczoru wyjaśniam raczej słabiutką fizyczną dyspozycją piłkarzy, którzy dopiero zaczną na poważnie bić się w ligach zagranicznych. Przypuszczam też, że w otwierającym mundialowe eliminacje meczu w Czarnogórze też najwięcej będzie zależało od nich - osobistej motywacji, zapału do reprezentowania kraju, chęci zrehabilitowania się za mistrzostwa kontynentu (i dzisiejszego gniota). Nowy selekcjoner niczego swojego wytrenować nie zdąży, a jako charyzmatyczny, zdolny porwać pojedynczą przemową przywódca poznać się nie dał"
"Na trzy tygodnie przed kampanią MŚ 2014 zrobiło się jeszcze markotniej niż po Euro 2012." - kończy.
Czytaj cały wpis na blogu Rafała Steca ?