Zbigniew Boniek: Pieniądze z PZPN wynoszone są kilogramami

- Dlaczego może być aż sześciu kandydatów na nowego prezesa PZPN? Dlatego, że jest sześć pomysłów na polską piłkę? Nie. Dzisiaj prezesi zarabiają po 50 tys. zł i każdy widzi w prezesurze, w działalności w piłce w ogóle, głównie prywatne korzyści - mówi w rozmowie ze Sport.pl Zbigniew Boniek.

Co dalej z polską kadrą? dyskutuj na forum

Zbigniew Boniek: Zacznijmy od tego, że tylko u nas największą porażkę polskiej piłki na turnieju gdzie jesteśmy gospodarzami, można przerobić na sukces.

Mateusz Borek, Przemysław Iwańczyk: Z czego to wynika?

- Z przekonań Polaków. Na tych mistrzostwach ludzie po prostu chcieli kibicować, te flagi na autach, w oknach, w biurach, wymalowane twarze, wszyscy liczyli na sukces Euro jako imprezy, więc nie mieli po meczach Polaków pretensji. Żal im było, że nasi przegrali, ale przynajmniej fajnie się bawili.

Kiedyś wszyscy stali na mecie Wyścigu Pokoju, oglądali telewizyjne relacje, nawet kiedy Polacy przegrywali. Zostało nam to, więc teraz, przy dodatkowej pompie związanej z Euro, którą czuć był na każdym kroku, uznaliśmy ten czas za najpiękniejszy w historii polskiej piłki. Mimo że nic nie ugraliśmy.

U nas tak w każdej dziedzinie życia, w polityce też.

Zgodzę się, że organizacja Euro to wielki sukces, ale uświadommy sobie, że pod względem gry reprezentacji to była największa porażka w historii polskiej piłki. Mam nadzieję, że trenerzy i piłkarze przespali się odpoczęli i zrozumieli, jak wiele jeszcze muszą potrenować.

Podarowano nam miejsce w pierwszym koszyku, czas na przygotowanie, najsłabszych przeciwników w grupie, a my po prostu tego nie wykorzystaliśmy. Nasza drużyna była pod płaszczykiem ochronnym przez trzy lata, nie musiała w tym czasie niczego wygrać. Sam się zastanawiam, na jakiej podstawie Polacy wierzyli, że uda się dojść do półfinału.

To gdzie jest nasz futbol?

- Musimy pamiętać, że nasza gra jest wypadkową wszystkiego co się wokół piłki dzieje. Takiej koniunktury, jak przed Euro, nie będzie już nigdy. Trudno więc spodziewać się szybko wielkich sukcesów.

Powiedzcie, jaki klub w Polsce nie jest teraz na sprzedaż? Prawie wszystkie! Reprezentacja ma miejsce na dziewięciu strategicznych sponsorów, a jeden pakiet w ogóle nie został sprzedany. W okresie Euro! W czasie największej futbolowej prosperity! Na mecze Ekstraklasy przychodzi średnio dziewięć tysięcy kibiców. Kluby nie wyrabiają finansowo, a płacą piłkarzom po 30-40 tys. zł. Za cztery godziny treningu dziennie? I żaden z tej masy wysoko wynagradzanych graczy nie jest kandydatem do występów w reprezentacji.

Kiedyś Antoni Piechniczek sam przygotował zespół, dzisiaj mamy analityków, statystyków, ludzi od przygotowania, psychologów. Zapłaciliśmy za rozbudowany sztab reprezentacji, a przecież część tych pieniędzy mogłaby być wydana na szkolenie młodzieży.

Więc może do tej piłkarskiej elity nie pasujemy.

- My nie umiemy wyciągać wniosków. Jeśli otworzycie gazety i włączycie telewizory po mistrzostwach, wygląda to tragicznie. Zobaczcie, o czym mówią piłkarze - o premiach, o biletach, a nie o swojej słabości. Czy ta porażka to wina PZPN? Nie.

Warunki nasza kadra miała nie tylko dobre, ale za dobre. Z naszymi piłkarzami obchodzimy się jak z drzewkami Bonsai - trzy godziny słońca, odpowiednia temperatura, dwie godziny cienia, a jak nie, to zwiędnie. Wychodzi na to, że nie wypełnili żadnego zadania. Za pokonywanie drogi z hotelu Hayatt na Stadion Narodowy lub na trening, zapłaciliśmy każdemu z nich po 28 tys. euro. To chyba najdroższa taksówka o jakiej w życiu słyszałem.

To może pora pogodzić się, że jesteśmy słabi i już.

- Czy Grecja ma kogoś w drużynie, kto gra w Borussii albo Arsenalu? A Czesi? Nie mają wybitnych piłkarzy poza Petrem Cechem, lecz mają dobry solidny zespół.

Patrząc na Smudę zaraz po meczu, było mi go autentycznie szkoda. Ale kilka godzin później zaczął opowiadać, że Leo Beenhakker zostawił spaloną ziemię, że on sam stworzył drużynę gotową na eliminacje mundialu. Skąd ta buta i zarozumialstwo? Przecież Franek korzystał z wielu zawodników, którzy zaczynali reprezentacyjną karierę u Beenhakkera.

Przy okazji zapytam: jak to możliwe, że trener nie wychodzi na mecz w garniturze lub chociaż w stroju reprezentacyjnym tylko w dresie bez orła? Ubolewam nad tym.

Smuda przynajmniej udzielał wywiadów, tłumaczył. Piłkarze za wiele do powiedzenia kibicom nie mają.

- To fajne, młode chłopaki, nikt nie wymaga od nich, by byli mądrzy, bo to przychodzi z wiekiem. Oni mieli udowodnić swoją wartość na boisku, a tam trzeba było coś wygrać. Tam nie pomoże najlepszy nawet PR, z którym dziś spotykam się na co dzień. Dziś można nie wygrać meczu, a być uważanym za znakomitego, najlepszego. Ale wyniku tak się nie zrobi.

Za największą zaletę uznaje się, że Polacy dali z siebie wszystko, choć to powinno być rzeczą absolutnie normalną, a nie podkreślaną, wyróżnianą.

Może zastanówmy się, jak podnieść dyscyplinę, która przed Euro była głównie kompromitowana?

- Mówią panowie o korupcji? Przecież to nie tylko garb futbolu. Niemal wszystkie środowiska w Polsce miały lub mają z tym problemy. Piłka nożna ma się tak samo jak inne dziedziny życia.

Po co przetarg na budowę siedziby PZPN, wybór działki w Wilanowie i inne procedury? Dlaczego biura PZPN nie rozmieszczą się na Stadionie Narodowym? Sami sobie odpowiedzcie. I nie wierzcie w to, że UEFA nakazała urządzenie siedziby tylko na gruncie wykupionym przez związek. Bo to bujda.

Pieniądze z PZPN wynoszone są kilogramami, a mnie się wydaje, że można nimi inaczej gospodarować. Oszczędniej, wydając więcej na piłkę, a mniej na administrację.

Był pan jednym z tych, którzy nie wierzyli w powodzenie tego Euro.

- Nieprawda. Byłem tym, któremu wydawało się, że nie mamy szans zobaczyć koperty z napisem "Ukraina/Polska". Problemem nie było zorganizowanie, ale powierzenie nam organizacji tej imprezy. Dlatego teraz powinniśmy wszyscy gromko powiedzieć: "Spasiba Hrihorij Surkis". Gdyby nie szef ukraińskiej federacji, nie byłoby o czym rozmawiać. Należy mu się za to jeden z najwyższych polskich orderów.

Że Polska zorganizuje Euro jak należy, byłem przekonany.

Przedstawicielom UEFA podobało się w Polsce?

- A czemu miało się nie podobać? Wszystkim się podoba, czego Polska ma mniej niż inne kraje, żeby zorganizować taki turniej?

Podobało się, jak na trybunie VIP podczas półfinału Niemcy - Włochy szef Euro w Polsce Adam Olkowicz krzyczał do byłego prezesa PZPN Michała Listkiewicza: "Wyp..."!

- Nawet nie chcę tego komentować. To nie mój poziom.

Przychodzą ciężkie czasy dla polskiej piłki?

- Dlaczego może być aż sześciu kandydatów na nowego prezesa PZPN? Dlatego, że jest sześć pomysłów na polską piłkę? Nie. Dzisiaj prezesi zarabiają po 50 tys. zł i każdy widzi w prezesurze, w działalności w piłce w ogóle, głównie prywatne korzyści.

A pan ma jakiś pan plan naprawy polskiej piłki?

- Kiedy kandydowałem na prezesa, zrobiłem dziesięć punktów, co należy zrobić z polską piłką. Lato miał tych punktów 35 i nie zrealizował chyba żadnego, a przed samym głosowaniem dopisał jeszcze jeden podpatrzony u mnie, dotyczący rozgrywania meczów Euro w Krakowie. Po co więc mam opowiadać? Żeby wszyscy ze mnie ściągnęli. Mam swoje propozycje i czekam.

Będzie pan kandydował na prezesa PZPN?

- Przecież jestem niewybieralny. Muszę przeprowadzić konsultacje z ludźmi, bo wydaje mi się, że mam sporo doświadczenia. Nie chcę nikogo gwałcić, jeżeli nie są do mnie przekonani. Pożyjemy, zobaczymy.

Nasza rozmowa nie natchnie Polaków optymizmem.

- Jeżeli nie nauczymy się wyciągać wniosków z naszych porażek i ich realizować, to nie będzie powodów do optymizmu..

Zbigniew Boniek był gościem magazynu Café Euro w Polsacie Sport. W poniedziałek o 22.45 w ostatnim programie wystąpi m.in. Cezary Kucharski.

Więcej o:
Copyright © Agora SA