Euro 2012. Juskowiak po meczu z Andorą: Boję się o rezerwowych

- W takim meczu trudno szukać jasnych postaci. Słabiej wypadł Polanski, spodziewałem się też kilka zaskakujących akcji - mówi Andrzej Juskowiak, król strzelców igrzysk w Barcelonie.

Przemysław Iwańczyk: Potrzebny był sparing z Andorą?

Andrzej Juskowiak: Tak, ale można było zrobić to inaczej. Od początku zagrać zmiennikami, wpuszczając w miarę upływu czasu podstawowych graczy. Że nasza kluczowa jedenastka jest ze sobą zgrana, wiemy już od ubiegłotygodniowego meczu ze Słowacją.

Pomyślałem, że jeśli już trener Smuda postawił na pewniaków, zobaczę jakiś element zaskoczenia. Np. akcję prowadzoną naszą silniejszą, prawą stroną z nagłą zmianą, przerzutem, szybkim odegraniem do lewego skrzydła. A tak, sparing jak sparing, za wiele nie wniósł.

Martwię się trochę, że na zgrupowaniu w Austrii mecze zmienników wyglądały o wiele lepiej. Może dlatego, że trzech z nich miało odpaść, więc bardzo się starali. Rozumiem też, że spadła jakość gry po wejściu rezerw na tle Słowacji. Ale że na tle Andory? Coś mało się starali, tym bardziej że rywal z każdą minutą miał coraz mniej sił i robił Polakom coraz więcej miejsca.

Gdyby Smuda wyszedł rezerwami, wywiązałaby się dyskusja, czy nie lepiej zgrywać podstawową jedenastkę.

- Nie byłoby dla mnie w tym nic dyskusyjnego. Po to było zgrupowanie w Austrii, by zgrywać skład. W sobotę miał być taki większy trening.

Chodziło o to, by nastrzelać przeciwnikowi jak najwięcej goli.

- Jeśli tak, to gdyby Robert Lewandowski wszedł po przerwie, podmęczeni przeciwnicy nie daliby rady zatrzymać go w trzech, czterech sytuacjach, a nie tylko w jednej. Generalnie mecz ten nie wyglądał na "sprężarkę" ze strony naszych. Próbowaliśmy zagrać nonszalancko, piętą i nic z tego nie wychodziło. Dobrym przykładem takiej dekoncentracji jest Rafał Wolski, który miał kilka niedokładnych podań. Brak "spinki" powodował, że jedno na pięć zagrań było perfekcyjne. A że ten chłopak może i potrafi zagrać świetnie, już przecież wiemy.

To może trzeba było jak Rosjanie - znaleźć rywala wśród uczestników Euro.

- Na to, by mierzyć się z takimi przeciwnikami jak Włosi przed wielką imprezą, nie jesteśmy przygotowani. Tym bardziej że Smuda kazał naszym oszczędzać nogi, uciekać z nimi w stykowych sytuacjach. Chłopaki wzięli to sobie do serca. Rywal był słaby, padły cztery gole. To tylko przetarcie i kierunek był słuszny.

Kto cię zawiódł?

- Więcej spodziewałem się po Eugenie Polanskim, który wcześniej grał bardzo dobrze. Widać było, że znacznie lepiej wywiązuje się z zadań defensywnych niż z rozegrania, a z takim słabym rywalem większość graczy powinna kreować grę. Zabrakło mi jego dobrych, dokładnych i prostopadłych zagrań do przodu. W pierwszej połowie także Marcin Wasilewski miał dwie niepewne interwencje. Lepszy przeciwnik by je wykorzystał, z Andorą był czas te błędy naprawić.

Wciąż mam wątpliwości dotyczące Sebastiana Boenischa. Największe związane z tym, czy wytrzyma fizycznie. I czemu grał 90 minut, a nie po połowie z Jakubem Wawrzyniakiem, który utknął w rezerwie? Naprawdę chcę wierzyć, że będzie dobrze na lewej obronie, ale co się stanie, kiedy trzeba będzie dokonać zmiany? Czy Wawrzyniak nie za szybko pogodził się z rolą zmiennika i będzie mu teraz ciężko się przestawić?

Zresztą to uwaga do wszystkich spoza jedenastki. Tak mgliste mają szanse na wejście, że jeśli trzeba będzie, ze zdziwienia otworzą oczy.

Komu zapiszesz plus przy nazwisku?

- Wojtkowi Szczęsnemu, bo nic nie miał do roboty ( śmiech ). Ludovic Obraniak grał dobrze, częściej szukał Lewandowskiego, bo we wcześniejszych meczach sam zbyt często próbował wykończyć akcję. Tu szybko strzelił na 1:0 i może dlatego nie był pazerny na strzały.

Maciej Rybus potwierdził dobrą dyspozycję, znów zrobił na mnie wrażenie. Trójka z Dortmundu też nie dała plamy, Lewandowski strzelił świetnego gola. Utrzymuję wciąż: ta drużyna ma jakość.

Widziałeś utarczkę Wasilewskiego z Jakubem Błaszczykowskim o to, kto ma strzelać karnego?

- Smuda twierdzi, że zawalił sprawę trener napastników, bo nie ustalił, kto ma strzelać. Dla mnie to drugorzędna sprawa, zresztą Błaszczykowski miał wcześniej okazję sam na sam, mógł wykorzystać swoją szansę.

Są spięcia i dobrze. Jak jest za fajnie, sielankowo, to trudno później wydobyć adrenalinę i zaangażować się na sto procent. A z Grekami trzeba będzie walczyć dosłownie, takie sytuacje mogę nawet pomóc.

*Andrzej Juskowiak jest królem strzelców igrzysk w Barcelonie, ekspertem Polsatu oraz komentatorem TVP na Euro

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.